Staraczki testujące zwykle - czy robiac test macie nadzieje? Czujecie podekscytowanie? Bo ja myśle sobie - po co to robić, i tak pewnie znowu nic z tego i tylko mam nerwy, a biały test je potęguje. Z drugiej strony znaczna większość któregoś cyklu jednak te II kreski zobaczy. Nie liczę tych, które już dziecko maja, ale wydaje mi sie (moge sie mylic), ze jednak kobieta jak już raz zaszła, donosiła, jest mama - ma inne podejście niż taka, która nawet fabrycznej nigdy nie widziała. Nie wie czy jest zdolna w ogóle do zajscia w ciąże. To chyba gorsze - niż np. mieć 2 zamiast 3 dzieci, bo sie tyle akurat chcialo. Myśle, ze jak raz sie udało to jednak jakoś trochę łatwiej. Dziewczyny czy tak jest? Macie luźniejsze podejście? Nie chce nikogo urażać, żeby absolutnie zle to nie zabrzmiało, ale tak mysle, ze łatwiej starać sie o kolejne, nawet w skrajnych przypadkach może lepsze poronienie (chociaż to juz może są bzdury, bo nie doświadczyłam i to na pewno koszmarne przeżycie), ale przynajmniej sie wie, ze coś „pyknelo”. I następnym razem juz będzie dobrze . Może tez mam okropne ciśnienie, żeby to był ten moment i dlatego nie wychodzi…