3 lata leczyłam się w Anglii, 3 lata byłam w klinice i w szpitalu do którego wysłali mnie z gp... w ciągu tych 3 lat miałam robione badania można powiedzieć ze w kółko te same odsyłali mnie do domu mowiac ze jestem zdrowa kiedy dochodziły nowe rzeczy znowu szlam do gp i tak w kółko, prawdę mowiac ciagle były to badania na hormony, spr drożności jajowodów, usg macicy itd na sam koniec dowiedzieli się z systemu ze mój mąż ma synka, powiedzieli ze więcej zrobić nie mogą... bo miałam mieć sponsorowane invitro z racji ze tyle lat się staramy a wyniki według nich są dobre (choć nie wszystko zbadali tak naprawdę podstawy) po czym stwierdzili ze mamy dziecko wiec invitro nam nie nie należy, staraliśmy się odwołać mowiac cała prawdę ze była kobieta mojego męża wyleciała do Polski utrudnia kontakt z synem mężowi a ja małego widziałam 2x 4 lata temu... przynieśli te ich całe policy w którym było napisane ze bez względu na to czy jest kontakt z dzieckiem czy go nie ma my jesteśmy małżeństwem i z racji ze mąż ma dziecko jest tak jak to byśmy my mieli dziecko... po tej calej sytuacji powiedzieli ze juz więcej nie mogą pomoc, wczoraj byłam na cytologii powiedziałam o bólach jajnika i po raz 100 o bólach podczas stosunku ze teraz możemy jedynie kochać się w pozycji na misjonarza pielęgniarka zapytała o historie leczenia wszystko jej powiedziałam, była wręcz oburzona powiedziała ze musze zgłosić do gp jak mnie potraktowali w szpitalu ze skoro mam nadal bóle oni nie mogli odmówić mi pomocy i ze według niej nie mogę byc w pełni zdrowa jeżeli dzieją się takie rzeczy... mimo to już na nich nie liczę, z miła checia to zgłoszę z samego względu na te stracone przez nich 3 lata kiedy im tak ufałam a w lutym jak pisałam chyba tu już się pogubiłam z odpowiedziami wybieram się do polskiego gin zobaczymy co powie, jeżeli nic nie zdziała lecę do Polski i przede wszystkim zrobię sobie badania na endometriozę