reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki - I połowa 2020 roku

Staram się dalej. Nie wiem od kiedy Cię nie było na forum ale w maju poroniłam w 9 tyg i teraz walczę dalej. Pierwszy cykl po poronieniu bez leków na stymulacje i zrobiła mi się torbiel, w poprzednim cyklu (drugim) już aromek ale nie udało się. Teraz trzeci cykl starań po poronieniu. Oprócz aromka ginka dołożyła mi jakiś lek dexametazon bo uważa że owu powinna być szybciej niż w 17 dc [emoji2368] albo więcej pęcherzyków niż jeden, nie wiem o co jej chodzi [emoji14] w pon zobacze na usg co tam się zadziało.
Ogólnie ostatnio też mam wiarę zerową w to że się uda, szczerze to myślałam że w poprzednim cyklu na bank się uda bo przecież w kwietniu zaszłam na aromku w ciążę za jednym strzałem no ale jak widać przeliczyłam się i trochę mnie to rozjechało.

Na stymulacji czuje się zupełnie normalnie, to nie wywołuje żadnych skutków ubocznych. Najpierw miałam mniejszą dawke leków a po poronieniu większą i mój organizm reaguje właściwie tak samo.

Musimy się jakoś trzymać razem i wspierać i ustawiać do pionu. ]
@aga.i.nieszka Ja to Ci powiem, że mój optymizm i wiara jest na poziomie minus 100. Zaczynam niestety wątpić, że kiedyś się uda. Mam wrażenie, że mój organizm tyle przeżył, że postanowił się zepsuć już na dobre.
Walczę, oczywiście się nie poddaje, ale... ekscytacji to w tym nie ma, a rozczarowanie każdego miesiąca zostawia we mnie jakąś dziurę. Czytam kilka stron wstecz i wnioskuję, że nadal się starasz?
 
reklama
Staram się dalej. Nie wiem od kiedy Cię nie było na forum ale w maju poroniłam w 9 tyg i teraz walczę dalej. Pierwszy cykl po poronieniu bez leków na stymulacje i zrobiła mi się torbiel, w poprzednim cyklu (drugim) już aromek ale nie udało się. Teraz trzeci cykl starań po poronieniu. Oprócz aromka ginka dołożyła mi jakiś lek dexametazon bo uważa że owu powinna być szybciej niż w 17 dc [emoji2368] albo więcej pęcherzyków niż jeden, nie wiem o co jej chodzi [emoji14] w pon zobacze na usg co tam się zadziało.
Ogólnie ostatnio też mam wiarę zerową w to że się uda, szczerze to myślałam że w poprzednim cyklu na bank się uda bo przecież w kwietniu zaszłam na aromku w ciążę za jednym strzałem no ale jak widać przeliczyłam się i trochę mnie to rozjechało.

Musimy się jakoś trzymać razem i wspierać i ustawiać do pionu [emoji854]
Byłam na forum wtedy... byłam jeszcze jak paski wskazały Ci owulacje, a nie miałaś stymulacji i mieliście się nie starać, ale w okolicach owulacji się postaraliście :)
Nakręciłam trochę w jednym zdaniu, ale Ty napewno wiesz o czym mówię :)
No cóż. Skoro walczymy nadal, to znaczy, że źle jeszcze z nami nie jest i pomimo chwilowego spadku formy, jakaś nadzieja w nas jest!
 
Tak mi właśnie świtało że byłaś jeszcze jak się bałam że wpadliśmy, o ja naiwna [emoji2356]

Ja póki mogę to będę się stymulować i próbować, chociaż pieniędzy już nie zliczę jakie wydałam, o jakimś in vitro to nawet w snach najgłębszych nie myślę. U nas to nie wchodzi w grę. Najwyżej będziemy próbować naturalnie potem i liczyć na cud.
Problem w tym że ja wiem i Ty też że zajście w ciążę to jest dopiero wierzchołek góry lodowej.

Mój niemałż za to jest optymistą wielkim i myśli że za 10 czy 11 miesięcy będę rodzić. Rozmawialiśmy dzisiaj o porodzie rodzinnym. Zdziwił mnie stwierdzając że on nawet się nie zastanawiał czy by chciał a ja byłam pewna że na dźwięk tych słów powie od razu że nie ma w ogóle takiej opcji [emoji14]
Byłam na forum wtedy... byłam jeszcze jak paski wskazały Ci owulacje, a nie miałaś stymulacji i mieliście się nie starać, ale w okolicach owulacji się postaraliście :)
Nakręciłam trochę w jednym zdaniu, ale Ty napewno wiesz o czym mówię :)
No cóż. Skoro walczymy nadal, to znaczy, że źle jeszcze z nami nie jest i pomimo chwilowego spadku formy, jakaś nadzieja w nas jest!
 
Hej Kochana cieszę się że Ciebie tu widzę, mocno Ci kibicuje cały czas :). Ja jestem po dwóch stratach, ciąża biochemiczna później pusty pecherzyk :( później pandemia i jakoś tak dopiero ruszyłam że staraniami. Poza tym mam już 34 lata niedługo 35 i nie wiem jak długo jeszcze będę się starać.. A co u Ciebie? Jak Twoje krwawienia, coś udało się zaradzić ? Na jakim etapie teraz jesteś ?
Ja w lipcu byłam na pierwszej wizycie w klinice Invimed. Lekarza wybrałam w ciemno. Zlecil kupę badań. Najważniejsza drożność. Zrobiłam ją dopiero w miniony wtorek jakimś cudem bo od dwóch cykli znowu jazda, kończy mi się okres i za trzy dni zaczynam krwawić lekko i tak do następnego okresu. Dla mnie już chyba nie ma ratunku. Jajowody drożne, ale co dalej.... Nie wiem. W czwartek mam wizytę w klinice.
 
Tak mi właśnie świtało że byłaś jeszcze jak się bałam że wpadliśmy, o ja naiwna [emoji2356]

Ja póki mogę to będę się stymulować i próbować, chociaż pieniędzy już nie zliczę jakie wydałam, o jakimś in vitro to nawet w snach najgłębszych nie myślę. U nas to nie wchodzi w grę. Najwyżej będziemy próbować naturalnie potem i liczyć na cud.
Problem w tym że ja wiem i Ty też że zajście w ciążę to jest dopiero wierzchołek góry lodowej.

Mój niemałż za to jest optymistą wielkim i myśli że za 10 czy 11 miesięcy będę rodzić. Rozmawialiśmy dzisiaj o porodzie rodzinnym. Zdziwił mnie stwierdzając że on nawet się nie zastanawiał czy by chciał a ja byłam pewna że na dźwięk tych słów powie od razu że nie ma w ogóle takiej opcji [emoji14]
O dokładnie! Zajście w ciąże to dopiero pierwszy z jednej strony ogromny krok, a z drugiej strony maleńki - biorąc pod uwagę czas oczekiwania na zdrowe dzieciątko. Agnieszka damy radę! Moja przyjaciółka powiedziała mi ostatnio, że ma takie przeczucie, że to niedługo. Biorąc pod uwagę, że w piątek mialam 1dc to już jej nie wierzę (żart oczywiście). Dzisiaj to źle bardzo zniosłam, ale jutro będzie lepiej! Ruszę z cholernymi lekami - kolejnymi. Będzie piękny pęcherzyk, później piękny plemniczek się wkradnie i będą piękne dwie kreseczki. Nie chciałabym rodzic latem, wiec muszę się pospieszyć! I Ty tez!
 
Mogę z Wami? Chyba już za długo się staram nie zamawiam testów nie zapas, nie testuje...czy jestem dziwna? [emoji23]
Myślę że nie :D
Jaki ja mam luz z testami 😂 ja nim pomyślę że coś może być na rzeczy to dostaje okres (7 dni po owulacji) ......
Zakładam, że test mogłabym zrobić jakbym dotrwała do 10 dnia po owu. Zrobiłam raz czy dwa testy ale tylko wtedy kiedy wolałam mieć 100% pewności że nie jestem niż tylko 98% :D
 
@aga.i.nieszka Ja to Ci powiem, że mój optymizm i wiara jest na poziomie minus 100. Zaczynam niestety wątpić, że kiedyś się uda. Mam wrażenie, że mój organizm tyle przeżył, że postanowił się zepsuć już na dobre.
Walczę, oczywiście się nie poddaje, ale... ekscytacji to w tym nie ma, a rozczarowanie każdego miesiąca zostawia we mnie jakąś dziurę. Czytam kilka stron wstecz i wnioskuję, że nadal się starasz?
Kochana, mnie się wydaje, że stymulacja to nic strasznego, nie nastawiaj się negatywnie. Rozumiem Twoje zwątpienie i wiem, że dużo przeszłaś, ale myślę, że dasz radę to przetrwać, jesteś silna babką. Ja to bym chciała mieć stulację, widząc sytuację teraz ze swojej perspektywy, kiedy nie mogę walczyć o dzidzię, a muszę walczyć o zdrowie. Ale gdybym była w takiej sytuacji, że tego stanu przednowotworowego by nie było i by się okazało, że stymulacja to też bym się tym stresowała na pewno. Trzymam za Ciebie cały czas kciuki 😘
 
Ja w lipcu byłam na pierwszej wizycie w klinice Invimed. Lekarza wybrałam w ciemno. Zlecil kupę badań. Najważniejsza drożność. Zrobiłam ją dopiero w miniony wtorek jakimś cudem bo od dwóch cykli znowu jazda, kończy mi się okres i za trzy dni zaczynam krwawić lekko i tak do następnego okresu. Dla mnie już chyba nie ma ratunku. Jajowody drożne, ale co dalej.... Nie wiem. W czwartek mam wizytę w klinice.
A jakie jeszcze miałaś badania? Miałaś histeroskopię?
 
reklama
Kochana, mnie się wydaje, że stymulacja to nic strasznego, nie nastawiaj się negatywnie. Rozumiem Twoje zwątpienie i wiem, że dużo przeszłaś, ale myślę, że dasz radę to przetrwać, jesteś silna babką. Ja to bym chciała mieć stulację, widząc sytuację teraz ze swojej perspektywy, kiedy nie mogę walczyć o dzidzię, a muszę walczyć o zdrowie. Ale gdybym była w takiej sytuacji, że tego stanu przednowotworowego by nie było i by się okazało, że stymulacja to też bym się tym stresowała na pewno. Trzymam za Ciebie cały czas kciuki 😘
A ja śledzę ciągle twoje posty i trzymam kciuki za Twoje zdrowie.....
I chyba tylko tyle i aż tyle mogę napisać.
Będzie dobrze! 💪💪💪
 
Do góry