Dokładnie, jak raz próbowałam przy teściowej mówić o tym, że się staramy, że mamy drobne komplikacje, bo to hormony wariują itd... To ona od razu zaczęła mi robić wywód jak to my MŁODZIEŻ (nienawidzę w jej ustach tego określenia) źle się żywimy, że kiedyś to kobiety nie chodziły po lekarzach, w zaawansowanej ciąży ziemniaki ręcznie wykopywały i wogóle kiedyś to było super, pięknie, rewelacyjnie... A mnie się normalnie wulgaryzmy na usta cisną
! No i od tamtej pory milczę, nic nie mówię, a jak mnie o coś pyta związanego z dzieckiem to jej odpowiadam, że przecież ma jednego wnuka (u swojej córki) to powinno jej wystarczyć. I koniec tematu wtedy