kazda milosc, ktora przetrwa probe czasu jest piekna... i niewazne czy zapytal w gorach, w aucie, na wakacjach czy w domu na kanapie... wazne, ze czlowiek znajduje ta druga osobe, z ktora chce dzielic wszystkie radosci i trudnosci tego naszego pokreconego zycia... kogos kto bedzie przyjacielem, wsparciem ale i cudownym kochankiem
jakby P. zapytal mnie podczas ogladania naszego ulubionego serialu, kochalabym go dokladnie tak samo, ni mniej, ni wiecej... a napisalam o zareczynach w kontekscie tego, ze zamiast siedziec i plakac w oczekiwaniu na to pierwsze upragnione dzieciatko, mozna wziac zycie w swoje rece i wykorzystac je na te rzeczy, ktore nam uciekna przez pierwsze cudowne lata macierzynstwa
nie ma sensu zyc od okresu do okresu bo zbyt wiele nas wtedy ominie... dlatego zawsze mowie, ze trzeba czerpac z zycia te najbardziej pozytywne rzeczy, jesli sie ma te druga osobe u swojego boku, ktora sprawia, ze usmiechamy sie kazdego dnia, to trzeba byc za to wdziecznym, bo niektorzy nawet tyle nie maja... o zdrowiu to nawet nie mowie, bo szczerze... narzekamy tutaj na kolejne stracone cykle, ze znowu sie nie udalo, drama i ubolewanie. a wystarczy pojsc na oddzial onkologii i popatrzec na ludzi, ktorzy placzac dziekuja za kolejny dzien spedzony z najblizsza im osoba, za kolejna godzine, wtedy dopiero czlowiek jest w stanie sobie uswiadomic jak duzym jest szczesciarzem w zyciu i jak wielu rzeczy nie umie docenic, tych najprostszych...