reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki Czerwiec 2013

Mouse to i ja się dołączam do gratulacji!! Uważaj na siebie! No i przede wszystkim Wszystkiego dobrego z okazji urodzin. Jedno życzenie Ci się spełniło :) więc oby wszystkie inne też! jacuzzi czy sauna oczywiście zabronione z oczywistych względów - temperatura. A co do masaży to chętnie żabucha też się dowiem czemu mogą zaszkodzić?
Emalia dlaczego chcesz nas opuścić? Co się stało? W grupie jakoś zawsze łatwiej można sobie radzić z problemami, nie uciekaj.. chyba ,że rezygnujesz ze staranek?
Ja dziś sprzątam, a mężuś ma wolne i na bieżąco mi bałagani bo kończy balkony i ciągle zbiega po schodach :) ale dobrze że weekend ma wolny bo ovu test coraz wyraźniejszy, może wieczorem będzie bigkrecha :) Staranka w toku! Dobrze że dziś upał nas trochę opuścił i cieszę się z deszczu bo mi wszystkie roślinki juz więdły biedulki.
Ola te twoje objawy trochę podejrzane na @, przynajmniej ja tak nie miałam... bardziej mi to wygląda na zafasolkowanie :)
Dziewczyny Karotka i Moniqa niecierpliwość to chyba nasza kobieca cecha w ogóle, ja też czuję wzrok tych testów na sobie i pomimo zapasu, zawsze muszę dokupić bo jakoś dziwnie szybko się kończą... Teraz szaleję z testami Ovu, fajna sprawa, nie miałam ich wcześniej nigdy a teraz tak mogę lepiej poznać mój organizm no i trzaskam 2 razy/dzień :) Oj ciekawskie z nas istoty :)
 
reklama
Mause - wszystkiego naj kochana!! Ależ prezent trafił ci się na urodzinki :-D Wspaniale!! Uważaj na siebie i czekamy na poniedziałkowe informacje odnośnie betki. Choć my staraczki i tak już wiemy jaki będzie wynik :cool2:

Karotka i Moniqa - ja już pisałam, że u mnie testowanie mimo I krechy zawsze jakoś ułatwia mi dalsze oczekiwania :cool2: Zapasik mi się wyczerpał... Zakładając, że się uda w tym cyklu :sorry2:kupiłam mini zestaw :-) Jak narazie nie przymierzam się do zakupu,raczej mam plan, żeby cierpliwie czekać na @ :nerd: taaak, napewno mi się to uda :-) Pewnie znów w ostatniej chwili przyatakuje allegro :-)

A tak poza tym kupiłam dziś termometr, od jutra pomiary :cool2: do tego krewa oddana do badania, wyniki we wtorek...

Karola z przedszkola - czy uważasz, że lh itp. powinnam powtórzyć w 14 dc. W wątku o badaniach hormonalnych pisze, żeby badania zrobić w 3dc i 14 dc :shocked2: No i który testosteron badać po owulce - całkowity czy wolny (jakoś tak), czy jeden i drugi...

ola - ja tak sobie myślę, że jeśli te plamienia były @ to teraz znów czas na boboseksy :cool2: Choć i tak trzymam z całych sił kciuki za II kreseczki!!!!!

lamorela - co dziś pichcisz?? :-)

gabi - gdzie jesteś?? co u ciebie??
 
Dziewczyny....wczoraj masakrycznie pokłóciłam się z M... ale to nie była zwykła kłótnia.... ja nie wiem czy chcę z nim mieć rodzinę i żyć razem do końca życia. Sprawa jest dość skomplikowana i ciężko ją opisać... ale niestety on się zmienił. Jesteśmy razem 8 lat i od jakiegoś czasu dochodzę do wniosku że to nie jest ten sam człowiek co kiedyś...i już sama nie wiem czy go kocham czy kocham tylko wyobrażenie o nim,które mam w pamięci sprzed paru lat. Niestety zawodzi mnie prawie na każdej płaszczyźnie życia. Zawsze starałam się z tym walczyć żeby walczyć o nas- więc rezygnowałam ze swoich oczekiwań, odpuszczałam wiele tematów,żeby wrzucić na luz i nie żreć się, bo przecież małżeństwo nie polega na tym,żeby ze sobą walczyć. Postanowiliśmy pomysleć o rodzinie. Długo nie chciałam o tym nawet rozmawiać,aż w końcu wyszło to z mojej inicjatywy (jak zresztą wszystko w naszym wspólnym życiu)...sama teraz zastanawiam się co było moim rzeczywistym motywem- zegar biologiczny? może po prostu chęć żeby po prostu nie czuć się samotnie. Bo jestem sama...w naszym domu,który domem jest tylko pod względem definicji budowlanej. On zgodził się na starania o rodzinę i utrzymuje,ze bardzo chce mieć dziecko...ale mówić to jedno a robić to drugie. Na każdym kroku pokazuje mi jak bardzo ma to wszystko gdzieś...masze małżeństwo, plany...wszystko. Nic się dla niego nie liczy, nic nie ma znaczenia. Nie potrafi o nic się starać, ani zawalczyć. Nie pokusi się nigdy o to,żeby spełnić jakiekolwiek moje oczekiwania - czeka raczej aż kolejny raz ja odpuszczę. Codziennie przegrywam z jego komputerami, internetem, tabletem, telefonem, grami... to upokarzające,że w ogóle muszę stawać w konkurencji z tymi rzeczami...Codziennie muszę błagać o kawałek uwagi dla siebie. Jest mi wstyd i mam tego dość. Mój M utrzymuje,że mnie kocha...ja mu wierzę - być może tak jest, ale zupełnie inaczej wyobrażałam sobie to całe "kochanie" i nie chcę takiego jakie on mi oferuje. Wczoraj pojawiła się kropla,która przelała czarę goryczy. Poddaję się. Mam 26 lat. Zainwestowałam 8 lat życia w ten związek i teraz nie wiem czy inwestować dalej...czy więcej stracę odchodząc czy zostając. Dziś nie ma go w domu. Wróci dopiero jutro rano. A ja siedzę tu i mam ochotę się spakować i wyjechać. Po tym wszystkim co mu wczoraj powiedziałam niby poczuł skruchę i powiedział że tym razem na 10000% się zmieni,ale ja już w to nie wierzę. Przez te lata zdążyłam się nauczyć,że te zmiany potrwają góra 2 tygodnie i wszystko wróci do normy. A ja nie chcę,żeby udawał kogoś kim nie jest, bo to bez sensu. Nie wiem co ma robić. Z jednej strony go kocham,ale z drugiej nie nie chcę rezygnować ciągle z siebie... Przepraszam,że Wam to piszę. Ale tu jestem anonimowa,a w realnym świecie nikomu nie mogłabym o tym powiedzieć, bo przecież jesteśmy taką zajebistą parą....
 
emalia a co się stało kochana?? czemu nas opuszczasz? :-(
ulika ja właśnie nie wiem kiedy i jak mam robić te testy owu...skoro przyszły,to niech nie leżą bezczynnie na półce,chcę je wypróbować.:-) Wprawdzie dzisiaj 34dc,więc robienie tego jest kompletnie bez sensu,ale to takie testowanie testu...:-D:-D
A w ogóle,czy to prawda,że jak się jest w ciąży,to testy owu też wychodzą pozytywnie?:szok: Któraś z was już tu chyba o tym pisała,ale teraz nie znajdę...:no:
 
mroweczko kochana ,bardzo mi przykro z powodu twojej sytuacji i żałuję,że nie mogę pocieszyć w realu,tylko w necie....:-:)-( Możesz nie wierzyć,ale wiem jak się czujesz,bo coś podobnego (aczkolwiek nie to samo) przechodziłam będąc w pierwszej ciąży. Było bardzo źle,potem niewiele lepiej...Dopiero jak w desperacji ,na załamaniu psychicznym i finansowym,wyjechałam do Niemiec,to P. się opamiętał...rzucił wszystko w Polsce i przyjechał do nas. Od tej pory było już tylko lepiej...chociaż oczywiście nie zawsze jest różowo. Poza tym bardzo dobrze,że tu piszesz,od tego przecież jesteśmy-żeby się nawzajem wspierać i nie tylko w staraniach o dziecko.:tak: Nie wiem co ci doradzić..może poczekaj do jutra rana,jeszcze raz z nim porozmawiaj,tylko już spokojniej? Jak ochłoniesz.Z drugiej strony,to przecież ty znasz go najlepiej i skoro twierdzisz,że zmienia się na góra 2 tyg,potem znowu to samo,to może rzeczywiście warto wszystko przemyśleć...
Bardzo mocno ściskam i trzymam kciuki,żeby jednak nastąpiła pozytywna zmiana.
 
Mrówkaa - myślę, że jesteśmy tu po to, żeby się wspierać, staranka to jedna rzecz a druga rzecz nasze problemy... wszystko gdzieś się się spotyka/przeplata.

Dobrze, że piszesz, najgorsze jest trzymać wszystkie smutki w sobie... napewno nie podejmiemy za Ciebie żadnych decyzji ale każda z nas ma swoją historię, swoje doświadczenia a czasem mogę one pomóc w odnalezieniu siebie, swoich wniosków i marzeń.

Ja mogę od siebie dodać tyle, że byłam w czteroletnim związku, z którego nie mogłam się uwolnić... z różnych przyczyn. Mimo anonimowości i tak jest mi wstyd o tym pisać :-) I przez cały związek z tym o to panem także nie mówiłam nikomu o tym, co tak naprawde niejednokrotnie czuję. W tamtym związku byliśmy również o krok od decyzji o dzidzi, on bardzo chciał, naciskał... Ja niby czułam, że mogłabym zostać mamą, ale coś mnie blokowało i do tego nie doszło. Dzięki Bogu!!!! Bo rozstaniu z nim myślałam, że świat się kończy, że już nigdy nie ułożę sobie życia. Przez te lata mieszkaliśmy razem, mieliśmy wspólne plany... Było ciężko,,, Najlepsze jest to, że w decyzji pomogła mi choroba mamy... Szczęście w nieszczęściu... Znalazłam wtedy w sobie ogromną siłę, gdyby nie to, miałabym brzydko mówiąc prze.... życie!!

I co?? Nie szukając szczęścia, spotkałam je za rogiem :-) Nawet nigdy sobie nie wyobrażałam, że poznam taką osobę z jaką jestem... Nie sądziłam, że wogóle takie osoby chodzą po świecie. Anioł nie chłop!!!

Reasumując :-) Sama najlepiej czujesz co powinnaś zrobić. Jeśli boisz się przyszłości, to nie ma czego :tak: Jeśli boisz się tego, co powiedzą inni, nie ma to najmniejszego znaczenia, bo to TWOJE ŻYCIE :tak: Musimy je przeżyć najlepiej jak potrafimy i nie tracić dnia ani godziny... :tak:

Jeśli chodzi o Twojego partnera... może poprostu się pogubił, zapomniał, co jest dla niego ważne. Bardzo łatwo jest z własnego egoizmu zatracić zdrowy rozsądek... Myślę, że powinnaś mu powiedzieć, że się musi ogarnąć, bo życie jest zbyt krótkie i nie zamierzasz czekać... Jeśli to do niego nie dotrze, sama poczujesz czy jest szansa, że się jeszcze zmieni...

To tyle! Ściskam Cię ciepło!!
 
Mróweczko nie masz za co przepraszać, czasem trzeba wyrzucić z siebie coś czego juz dłużej nie da się tłumić. Teraz jesteś jednocześnie załamana i rozgoryczona a w takim stanie jakakolwiek decyzja podjęta nie będzie trafna. Ale jeśli jutro, tak jak radzi karotka i w następne dni nadal będziesz czuła to co teraz to może rzeczywiście jesteście różni? Kłótnie zdarzają się wszystkim! Dwie osoby, to zawsze dwa światy, dwa poglądy na wszystko, które trzeba jakoś ujednolicać i nie obywa się bez tarć, najważniejsze żeby w ważnych sprawach stać za sobą murem. Widzę co przeżywasz, ja z moim jestem 10 lat, dwa razy byłam pewna że juz nie da się nic z tego sklecić. Ale teraz jestem szczęśliwa :) Życie jest burzliwe, nieoczekiwane. I wiesz co Ci jeszcze napiszę na pocieszenie? Faceci to inna materia, naprawdę. Ja nauczyłam się już dopominać o pochwały, komplementy bo z własnej woli facet ich nie prawi (rzadko się tacy zdarzają) po paru latach, oczywiście jeśli zapytam to dostanę pochlebne opinie ale jeśli chciałabym czekać na docenianie moich wysiłków, starań to mogłabym czekać........... Życzę Ci żebyście się jednak odnaleźli, bo myślę że jeżeli nie byłoby miłości to nie wytrzymalibyście tych 8 lat razem, ale Ty sama czujesz najlepiej. Trzymaj się Kochana!
 
Wiem Kochane,że w każdym związku są problemy. i u nas były - mniejsze i większe. Ale tym razem mam wątpliwości co do fundamentalnych podstawowych wartości,które powinny nas łączyć a nie być między nami przepaścią. Już ochłonęłam. Wczoraj też nie byłam wściekła. Nie krzyczeliśmy tylko rozmawialiśmy raczej ale bardzo dosadnie. Nie ważne co będzie jutro, nic chcę znowu wałkować z nim tych samych tematów bo dość mam gadania tylko po to żeby gadać i nic z tego nigdy nie wynika. Teraz czekam na konkretny ruch. Albo coś rzeczywiście odczuwalnie się zmieni i M udowodni mi,że nasze małżeństwo cokolwiek dla niego znaczy albo wypisuję się z tego. Nie chcę oczywiście tego robić i mam nadzieję,że się ułoży. Poczekam kilka tygodni,może nawet miesięcy ale oczekuję realnej zmiany, takiej która przywróci mi wiarę w to,że się kochamy naprawdę. Chcę żeby udowodnił mi jak wygląda u niego hierarchia priorytetów i w którym punkcie tej hierarchii jesteśmy my, nasze małżeństwo, rodzina. Jeżeli mi tego nie pokaże to nie mam więcej czasu żeby czekać.
 
No mrówek!! Masz szczęście, że odpisujesz. Martwiłam się, że nie ochłonęłaś i się zamęczasz smutkami!! Już cię chciałam postraszyć, że hakera jakiegoś znajdę, namierzę cię i przestaniesz być anonimowa!! Także nie próbuj nam się tu smutać!!!! Słychać u Ciebie równowagę i że dobrze wiesz czego chcesz... Tak trzymać! I nie zapominaj nigdy, że nasze szczęście jest w naszych rękach!!

Powiem Ci, że po moim nieudanym związku no i może poprostu "z wiekiem" ja nie mam siły na proszenie i na wiarę w zmiany, na czekanie. Uważam, pewnie i źle, ale, że należy mówić o swoich potrzebach głośno i wyraźnie i jeśli druga strona kocha to uszanuje i zmusi się nawet jeśli coś sprawia wielki problem. Ja napewno staram się szanować potrzeby mojego P. i drugą stronę to samo. On ma swoje pasje, ja swoje. Dzielimy się nimi, mimo, że czasem niekoniecznie musi nas to interesować :cool2: Myślę, że oboje dajemy z siebie po równo starań ... Nie ma co narzekać, że zaczynam dzień i kończę od sprawdzenia forum, bo on sobie w tym czasie sprawdza swoje rzeczy. A kto powiedział co jest ważniejsze lub ciekawsze...

Trzymam kciuki, żeby wszystko się ułożyło. I jeszcze jedno, jeśli czujesz się samotna spróbuj znaleźć sobie coś, co się pochłonie, co sprawi, że się realizujesz, co będzie przynosiło ci satysfakcję. Myślę, że w taki sposób M może zauważyć, że już nie czekasz, że starasz się być szczęśliwa bez niego i może wówczas przejrzy na oczy i będzie widział, że to ty się oddalasz od niego, nie odwrotnie, to tyle.
 
reklama
staraczka13- dokładnie tak jak mówisz- o swoich potrzebach i oczekiwaniach należy mówić głośno i wyraźnie. Zgadzam się i tak też robię. Dawno temu wyleczyłam się z poglądu,ze facet może sam się czegoś domyślić - czekając na to pewnie zastała by mnie menopauza. Pasje pasjami...chociaż z wiekszości swoich zrezygnowałam (pęd zycia, obowiązki, zaangażowanie w "ważniejsze sprawy " typu dom, praca). Mój M miał super pasję w życiu. Żeby zbliżyć się do niego postanowiłam tę pasję poznać i też się w nią jakoś wkręcić. I tak też zrobiłam, w pewnym momencie osiągnęłam nawet całkiem niezły poziom. Chciałam żebyśmy mieli cokolwiek wspólnego,zebysmy mieli więcej tematów do rozmów, żeby lepiej go poznawać i rozumieć (dodam tylko,że sama nigdy jego nie zmuszałam do tego,żeby on zainteresował się jakąś moją pasją,a sam do dziś na to nie wpadł). W rozwój tejże pasji zainwestowaliśmy bardzo duzo pieniędzy na zakup różnego rodzaju sprzętów, oprogramowań itp... Jakiś czas temu wszystko przestało go interesować. Pasji już nie ma- a ja nie umiem do niego dotrzeć żeby się dowiedzieć dlaczego. Co się takiego stało... on nie wie i w sumie to nie obchodzi go to bo nie chce mu się o tym mysleć. Sprzęt leży i się kurzy - kasa w błoto..pozyczam go czasem znajomym bo inaczej pękło by mi serce,że jest totalnie przez nikogo nie używany.
 
Do góry