reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 30+

Magoo ale z ciebie artystka :) :) :)

Airfix ja też coraz mniej się na forum udzielam. Złapałam dystans i nie chcę się nakręcać. Ale cały czas podczytuję, bo dobre wieści podnoszą mnie na duchu.
 
reklama
No to i ja sie dolacze :) Jestem tu zupełnie nowa. Moj bilans: 30 lat, jeden rozwod, wspanialy 4 letni synek, nowy partner i rozpoczete w tym cyklu starania o drugiego dzidziusia.
Przy planowaniu pierwszego dziecka poszlo błyskawicznie, obawiam sie, ze teraz juz tak hop-siup nie bedzie, ale jestem optymistycznie nastawiona i bardzo marzy mi się drugie dzieciątko :)
 
Cześć. Jestem Emilka lat 33, jesienią rozpoczęliśmy z męże staranie o maleństwo, szczęście nie znało granic kiedy zobaczyłam dwie kreski, ogromna łza radości po zobaczeniu maleńkiej fasolki na usg i całe morze łez po jej utracie. Chciałam zapytać czy kogoś kto jest w podobnej sytuacji jak ja ( po 30, pierwsza ciąża) jak szybko się udało.
 
Gackulka Wiesz co mi się wydaje ze wiek nie ma tu znaczenia,i młodsze tracą dzieciatka i starsze. Ja mam synka urodzonego w wieku 23lat;teraz mam 30,5 i od ponad 4 lat staramy się o kolejne, a mam za sobą jedynie 6 poronien samoistnych na wczesnym etapie,czyli nawet serduszko nie biło i nie wiem kiedy się uda. Niektórzy po poronieniu zachodzą szybciutko, inne nie
 
Witam serdecznie "nowe" koleżanki i życzę powodzenia.
Gackula - Emilka - tak jak napisała Airfix - to nie problem wieku. Utrata ciąży, na różnych etapach- po prostu się czasem przydarza. Ja straciłam dwie ciąże - w 9 i 13 tygodniu w bardzo młodym wieku. Smutne, bardzo trudne doświadczenie, ale zawsze jakoś sobie z tym radzimy. Zostaje wspomnienie smutku, czasem zastanawiamy się, jak by było, gdyby... Ale prawda jest taka, że natura wie lepiej - czasem z powodu wad płodu, czasem dlatego, że nasz organizm nie jest w stanie utrzymać ciąży bo występują niedobory jakiś pierwiastków, witamin, a czasem - cóż, po prostu tak się dzieje. Nie wolno robić tylko dwóch rzeczy- udawać, że się nic nie stało, i za bardzo fiksować się na stracie. Każda z nas ma prawo przeżyć żałobę, tak jak tego potrzebuje i tak długo, jak tego potrzebuje. I potem ma też prawo się podnieść i patrzeć w przyszłość. To zdrowe reakcje, normalne. Nienormalne jest udawanie, że się nic nie stało - facet może nie rozumieć, zwłaszcza przy pierwszym dziecku, że dla kobiety dziecko żyje już w momencie, kiedy zobaczy dwie kreski na teście. Niektórym trzeba to wprost powiedzieć, że już w sercu widziałyśmy siebie tulące maluszka do piersi, widziałyśmy jego uśmiech, czułyśmy zapach... A z drugiej strony - musimy zachować zdrowy dystans... Nasze wyobrażenia i oczekiwania mogą nas zniszczyć, dlatego w pewnym momencie trzeba dopuścić do głosu zdrowy rozsądek - czasem w postaci właśnie tego "betonowego" faceta i dać się ponownie wciągnąć w normalne życie.
Trzymam kciuki i nie daj się. Przed Tobą życie. Nie patrz za siebie zbyt często.

A co u Was słychać, Airfix? Jakieś wieści?
U mnie niestety - @ przyszła... Ale nie liczyłam na wiele, bo technicznie trudno a poza tym te wszystkie leki, jakie mój mąż teraz bierze... Paskudztwo.
 
Magoo U mnie na razie przerwa do maja, stad malo sie udzielam na forum, no bo co bede jęczeć Wam tu hehe Jedynie skończyłam diagnozę hematologiczna i mam juz rozpoznanie i zalecenia, koniecznie w ciazy mam sie pojawić bo trzeba przygotować sie do ciąży i porodu. Okazało sie ze mam chorobę wrodzona i nikt tego nie zauważył a raczej nie chciał zauważyć. Niestety ale mam trochę żalu do mamy i lekarzy, ale nic juz nie zmienię. Szczęście ze synek sie urodził , a ja przeżyłam poród. Mam nadzieje ze u Ciebie tez nie dlugo sie wszystko ułoży. Czy maz ma dobre rokowania?
 
Dziękuje dziewczyny za dobre słowa otuchy, Magoo masz rację że faceci tego nie rozumieją , może to i lepiej bo dwie sfiksowane osoby w domu to już za dużo. Dobrze że mój mąż ma zdrowe podejście i rozumie że byłam rozbita bo wszystko we mnie się gotowało , dowiedział się biedny chłopina ode mnie że nie kochał naszej kruszynki i że mnie nie rozumie i że... nie kończące się . Teraz już odliczam 3 miesiące które muszą minąć abyśmy mogli znów zacząć się starać. Jak szybko w waszym przypadku pojawił się okres ?
 
reklama
Cóż - z tym okresem po poronieniu to szczerze mówiąc - za pierwszym razem nie pamiętam a za drugim razem nie
dostałam bo od razu zaszłam w ciążę - tak jakoś.... A i to było 20 lat temu... stare dzieje.

Airfix - z chorobami wrodzonymi często przeżywamy całe życie i nie wiemy. Tak jest i już. W moim przypadku również coś jest, ale jak to powiedział pewien mądry lekarz - jedyne, co zmieniłaby diagnoza, to to, że znałaby pani jakąś bardzo mądrą nazwę tego, co i tak trzeba po prostu doraźnie podleczyć i tyle. A wyleczyć się takich paskudztw nie da. Ja mam problemy ze stawami i z układem krzepnięcia. Wiem i co z tego? Odradzano mi ciążę, bo może zagrozić tym czy tamtym... Matko - przecież nie po to żyję, żeby na wszystko w kółko uważać - nie chcę wcale umrzeć zdrowsza!!! Chcę kiedyś - za bardzo długi czas - umrzeć szczęśliwa. Bez dzieci to byłoby niemożliwe!!!
 
Do góry