M
magoo
Gość
Airfix, nie załamuj się jeszcze. Na razie - 9 dni po ovu może nic nie wyjść - nawet cień cienia. Przecież wiesz o tym. A jeśli nie, to masz przed sobą po prostu kolejny cykl starań, albo odpuść i nie staraj się... Niech się dzieje. Po prostu. Modlitwa, to coś co odmawiamy mechanicznie. Nie wiem czy jesteś osobą wierzącą - sama nie wiem czy nią jestem. Ale czasem mam taką potrzebę i modlę się. Ale staram się też zrozumieć. I kiedy mówimy "niech się dzieje wola Twoja" to tak jakby poddajemy się pod władzę Boga i godzimy się, by dowolnie nami rozporządzał. Sam więc decyduje, kiedy i co nam da.
Też mam dziś trudny dzień. Zrobiłam test - nie całkiem zgodnie z instrukcją, bo z próbki pobranej rano robiłam w południe - temperatura nie ta, na dodatek próbka bardzo wodnista... tłumaczę sobie. Ale rzecz polega na tym, że na teście praktycznie nic nie widać. Nie wiem, czy poprzednie były błędne, czy coś się dzieje... Czy już się zadziało i ciąży nie będzie... Sama nie wiem. Powinnam pojechać zrobić betę, ale wiem sama jak to się skończy - jeśli wyjdzie pozytywna, to będę chciała zrobić następną, żeby sprawdzić czy przyrasta i tak się wkręcę i dla odmiany na betę będę latać co 3 dni. A jeśli wyjdzie negatywna to się załamię. Więc czekam. I myślę sobie, że czasem są takie dni, których naprawdę mogłoby po prostu nie być i wszyscy byliby szczęśliwsi. Dla mnie to jest jeden z takich dni.
Nie popadam w jakąś rozpacz, ale czuję takie zniechęcenie, rozgoryczenie, smutek...
Cóż, na to jest tylko jedno lekarstwo - generalne porządki. Przynajmniej u mnie. Więc spadam chyba do wieczora albo i do jutra jak się dobrze rozkręcę bo i malowanie mam już przygotowane, to może pociągnę w nocy.
Też mam dziś trudny dzień. Zrobiłam test - nie całkiem zgodnie z instrukcją, bo z próbki pobranej rano robiłam w południe - temperatura nie ta, na dodatek próbka bardzo wodnista... tłumaczę sobie. Ale rzecz polega na tym, że na teście praktycznie nic nie widać. Nie wiem, czy poprzednie były błędne, czy coś się dzieje... Czy już się zadziało i ciąży nie będzie... Sama nie wiem. Powinnam pojechać zrobić betę, ale wiem sama jak to się skończy - jeśli wyjdzie pozytywna, to będę chciała zrobić następną, żeby sprawdzić czy przyrasta i tak się wkręcę i dla odmiany na betę będę latać co 3 dni. A jeśli wyjdzie negatywna to się załamię. Więc czekam. I myślę sobie, że czasem są takie dni, których naprawdę mogłoby po prostu nie być i wszyscy byliby szczęśliwsi. Dla mnie to jest jeden z takich dni.
Nie popadam w jakąś rozpacz, ale czuję takie zniechęcenie, rozgoryczenie, smutek...
Cóż, na to jest tylko jedno lekarstwo - generalne porządki. Przynajmniej u mnie. Więc spadam chyba do wieczora albo i do jutra jak się dobrze rozkręcę bo i malowanie mam już przygotowane, to może pociągnę w nocy.