reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

reklama
U nas in vitro nie wchodzi w grę dlatego, że finansowo wciąż mamy dużo do zrobienia. Nie mieliśmy takiego szczęścia, że na start dostaliśmy mieszkanie, wybawiliśmy się, zobaczyliśmy trochę świata- a to też jest dla nas ważne. Nie możemy sobie pozwolić na taki (jak dla nas- duży) wydatek, i chyba nie chcielibyśmy nawet próbować, mając świadomość, że to też nie daje pełnej gwarancji. Druga sprawa to to, że chcielibyśmy mieć dziecko w 100% nasze, bez udziału dawcy/dawczyni.
To samo u nas, na ten moment jest to za duży wydatek. Gdyby chociaż było 100% powodzenia. Ale niestety może być tak, ze nie będzie i pieniędzy i dziecka.
 
Moi dziadkowie mają dwoje adoptowanych wnucząt. Traktowani są tak samo jak ja czy mój brat. Nikt raczej nie ma z tym problemów. Co do problemów wychowawczych z jednym są, z drugim nie - więc akurat tutaj to jak i przy swoich dzieciach. Dzieci adoptowane w 6 tygodniu życia. Ja pewnie rozważyłabym adopcję jako ostateczność gdybym w ogóle nie miała dzieci.

Co do pokochania, to możemy iść dalej. A co gdyby wasz partner miał dziecko? Ja wiem, że wszystkie jesteśmy w szczęśliwych związkach, ale życie bywa przewrotne. Skreślałybyście potencjalnego partnera przez dziecko? W swoim otoczeniu mam nawet taki przypadek gdzie chłopak poznał dziewczynę, zakochał się ale ona już na tym etapie była w ciąży. Dziś to dziecko ma 15 lat, a oni są szczęśliwym małżeństwem - pamiętam, że było to dla mnie dziwne, nie wiem czy bym potrafiła, miałabym cały czas poczucie że jestem jakaś gorsza i że to nie moje dziecko, ale już np. starsze takie 10 letnie luz totalny. Więc w ogóle to jest dla mnie dziwne, czemu w mojej głowie jest takie ograniczenie na wiek
Jakbym wiedziała od początku, że mój partnera dziecko to nie byłoby problemu, jakbym dowiedziała się później to nie wiem czy bym zaakceptowała, a co do adopcji to moja kuzynka zaadoptowała dwójkę i jest szczęśliwa mama. Ja wciąż mam nadzieję na swoje🙂 czy można pokochać dziecko z adopcji? Na pewno, ale mimo wszystko na razie nie biorę tego pod uwagę.
Wiem, że to marne porównanie, ale gdy mój mąż mi kupił pieska(jestem fanka kotów) to też nie byłam przekonana, czy dam sobie z tym radę i czy będę dla niego odpowiednią właścicielka. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego.
 
A tak z zabawnych historii to usłyszałam od zaprzyjaźnionej lekarki (ale nie ginekolog) żebym sobie od razu po CP in vitro zrobiła żeby się nie stresować... I sobie zwizualizowalam jak ide do kliniki i mowie w okienku " dzień dobry, poproszę invitro" 😂😂
wskaźnik cp po in vitro jest wyższy niż przy innym zapłodnieniu... Nie wiadomo dlaczego tak jest, bo to mało logiczne, ale niestety.
 
U nas in vitro nie wchodzi w grę dlatego, że finansowo wciąż mamy dużo do zrobienia. Nie mieliśmy takiego szczęścia, że na start dostaliśmy mieszkanie, wybawiliśmy się, zobaczyliśmy trochę świata- a to też jest dla nas ważne. Nie możemy sobie pozwolić na taki (jak dla nas- duży) wydatek, i chyba nie chcielibyśmy nawet próbować, mając świadomość, że to też nie daje pełnej gwarancji. Druga sprawa to to, że chcielibyśmy mieć dziecko w 100% nasze, bez udziału dawcy/dawczyni.
No u nas jeśli chodzi o kasę, to musielibyśmy pożyczać. Z tym, ze póki co noe wiem co ze mną jest nie tak (prawdopodobnie immunologia) ale u nas nie byłoby udziału osób trzecich
 
reklama
U mnie nie wchodzi w grę, ale u mnie nie wchodzi w grę tez ani inseminacja ani in vitro.
U nas taka sama sytuacja.

Poza tym będziemy się starać do lipca przyszłego roku, mam nadzieję, że uda się szybciej, ale jak nam nie wyjdzie to zostaniemy w dwójkę i też będzie pięknie
 
Do góry