olka11135
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 11 Wrzesień 2021
- Postów
- 23 317
Ja nie mówię, że jej się coś odmieni. Ja obstawiam (żadna z nas nie wie, wszystkie coś obstawiamy), że ona już teraz bardzo chce tego dziecka, a trauma związana ze staraniami ją przerasta dlatego dewaluuje chęć zostania matką. Po prostu, żeby to przetrwać i tą matką zostać.
Nie znasz nikogo kto się zdecydował na dziecko i jest kiepskim rodzicem? :O Aż ciężko mi w to uwierzyć. To też może być kwestia tego co uważamy za "kiepskiego rodzica". Ja znam mnóstwo takich ludzi, mężczyzn, kobiet...ale ja uważam, że dużo ludzie ma dzieci "z rozpędu", czyli idziemy schematem para, ślub po roku, dziecko po kolejnym roku....ups kryzys w związku, jesteśmy nieszczęśliwi, dziecko się w tym tapla z nami. Bardzo ciężko dźwignąć mądrze wiele zakrętów życiowych mając 25 lat. Oczywiście nie wszyscy absolutnie, ale to dość popularne w naszym kraju zjawisko. Gdybym ja się zdecydowała na dziecko (i zaszła w ciążę) mając 25 lat to uważam, że byłabym słabą matką. Absolutnie bym dziecko kochała i mega się starała...i chociaż to jest już coś to moim zdaniem to dużo za mało, żeby wychować szczęśliwego człowieka. Mając 25 lat byłam świeżo po studiach, miałam w sobie więcej niepewności niż można by przypuszczać znając mnie. W wieku 26 lat żyłam na pozór odważnie, kończyliśmy budowę pierwszego domu, rozwijaliśmy się zawodowo, podróżowaliśmy...ale byliśmy mało świadomymi siebie i swoich potrzeb ludźmi. Nie wiem, nie chcę generalizować, ale dla mnie to nie do uwierzenia, że żyjąc w Polsce (jeśli żyjesz) nie znasz ojców, ani matek, którzy mają dzieci...ale tak średnio jednak się sprawdzają. Każdy popełnia jakieś błędy, wiadomo, nikt tego nie uniknie, ale ja mówię o grubszych sprawach typu nieobecny rodzic, zirytowany wiecznie rodzic, krzyczący rodzic. Oj dużo takich ludzi znam, mądrych, dobrych ludzi, których po prostu rodzicielstwo przemieliło. Dlatego, chociaż bardzo chcemy dziecka, mamy spoko sytuację i ja jako matka czuję się super gotowa na tę rolę....to jeszcze nie mówię hop. Może się okaże, że @Chemik97 lepiej się odnajdzie w tej roli niż taka osoba ja ja
Nie znam.
Nie wnikam w to jak wychowuje dziecko moja koleżanka z pracy, albo jakaś sąsiadka moich dziadków gdzieś na wsi.
A ludzie którymi się otaczam jako bliskie mi osoby maja poglądy na rodzicielstwo takie jak ja więc siłą rzeczy uważam że jako rodzice dajemy radę. Nie wiem jakbym miała zaprosić np. ludzi, którzy krzyczą na dziecko skoro ja wychowuję swoje nawet bez kar i nagród?
Poza tym Ty nadal cały czas o jakimś wychowaniu, tak jakby o pieniądzach (skoro wspominasz o domu), a my mówimy o postawie - chęci w ogóle posiadania dziecka, a właściwie jej braku. Nadal uważam, że dziecko jest tu traktowane jak przedmiot