C
Chemik97
Gość
Witam w klubie nerwicowych staraczek w jaki sposób sobie z nią poradziłaś? Mi jest już troszkę lepiej, ale dalej brakuje dużo do pełni szczęścia. Powodzenia !Hej dziewczyny i ja bym chciała dołączyć.
Mam 32 lata, starania od czerwca. Zaszłam w pierwszym cyklu ale poroniłam. Byłam wtedy w uk i przeżyłam małą traumę, jak pojechałam na sor z wielkim bólem, a tam mnie nawet na usg nie skierowali. Bardzo się bałam że to pozamaciczna i zostałam z tymi czarnymi myślami sama sobie. Wtedy podjęliśmy decyzję, że wracamy do pl (i tak mieliśmy za parę miesięcy już wracać), żeby na spokojnie i bezpiecznie się starać. Ale że po tej sytuacji nawiedziła mnie nerwica to musiałam najpierw zadbać o zdrowie psychiczne. Kolejne starania zaczęliśmy 2 miesiące temu. Wyszła mi za wysoka prolaktyna, więc od ponad miesiąca biorę dostinex.
I chyba zbicie prolaktyny skutkuje dużo lepszą owulacją, bo dokładnie czuję kiedy ją mam. Wczoraj już tak mnie mieliło, że wzięłam nospę. A potem miałam wyrzuty sumienia, że przecież jajeczko ma się przemieszczać... a ja biorę leki rozkurczające. Myślicie, że nie zaszkodziłam tym sobie?
Każdej z Was życzę powodzenia! Oby ten rok był szczęśliwy :*
Bardzo mi przykro też usłyszałam, że dobrze się stało, bo inaczej musiałabym rodzić "wadliwe" dziecko. No rzeczywiście, pewnie każda matka bardzo się cieszy z takiego zakończenia ciąży... Na szczęście tegoroczne święta minęły bez tego rodzaju pocieszających tekstówmoja pierwsza i jedyna ciąża jak dotąd to był biochem. Nigdy nie zapomnę tekstu mojej teściowej ze to pewnie jakiś „lewy” plemnik był i dobrze się stało, bo urodzilabym dziwadło. Dla jasności, nie mamy kontaktu z teściowa już od jakiegoś czasu, bo to jest okropna kobieta.
Jak ktos nie przeżył, to nie zrozumie. A szczególnie jak ktos długo wyczekuje tych kresek, chwile potem je tracąc.