reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

@cheshire super ginekolog może być super np do prowadzenia ciąży ale już niekoniecznie mieć jakieś pojęcie o niepłodności. Mąż może zrobić badanie nasienia - koszt do 200 PLN a będziecie mieć pewność czy jest ok.

Progesteron się bada 7 dni po owulacji, nie na początku cyklu. Pakiet tarczycowy możesz zrobić dowolnego dnia cyklu - jeśli nie badałaś tego w przeciągu ostatnich dwóch lat to do TSH, FT3 i FT4 dorzuć anty TPO i anty TG. Na pewno przyda się też glukoza i insulina na czczo.

W 3-5 dniu cyklu na pewno warto zbadać LH, FSH, estradiol, prolaktynę, testosteron - często laby mają takie pakiety hormonalne, które to zawierają plus np DHEA-S i wychodzi taniej niż pojedynczo.

Droższe jednorazowo badanie ale też ważne AMH - wskazuje rezerwę jajnikową.

W zależności od ilości kasy, którą dysponujesz warto też zbadać poziom witaminy D (suplementujesz?), żelaza i ferrytyny. Tu często są niedobory a to ważne przy staraniach, żeby było uregulowane.

Monitoring chociaż jednego cyklu czy wszystko jest ok, w tym USG na początku cyklu, żeby obejrzeć pęcherzyki antralne, obraz jajników itd. Ale do tego już potrzebny ogarniający temat ginekolog.
 
reklama
Po dzisiejszej imprezie rodzinnej stwierdzam, że chyba jednak nie mogę mieć dzieci. To jak zachowują się dorośli w obecności małego dziecka to jest paranoja. Dzieciaczek jest cichy, grzeczny i naprawdę kochany, a dorośli muszą ciągle koło niego skakać, śpiewać, robić miny, puszczać dziwne bajki. I ja standardowo - wyrodna ciotka, nawet pobawić się nie chce. Wiem jak okropnie egoistycznie to brzmi, ale jestem w spektrum autyzmu (póki co bez papieru) i mnie tego typu zachowania, nieodłączne przy dzieciach, tak rozstrajają, że chyba muszę sobie to jeszcze raz przemyśleć. Póki co siedzę i płaczę, bo rozbolała mnie głowa i mam napad nerwicy od tych wszystkich dźwięków. Chyba jednak się nie nadaję :(
Ja jeszcze rok temu myślałam że nienawidzę dzieci. Na szczęście okazało się, że nienawidzę tylko jednego przypadku, który wtedy był jedynym z jakim miałam do czynienia. Dzieciak gadatliwy, przemądrzały, piskliwy, głośny, natrętny. W zestawieniu z jego matką- jeszcze głośniejszą, rubaszną, a momentami wręcz prostacką, działali mi na nerwy jak nikt inny. Niestety to dość bliska rodzina męża, więc spotkań kilka razy w roku nie da się uniknąć. Zawsze skupiam się na kimś innym z obecnych, a ich staram się ignorować, ale ból głowy i poczucie przemęczenia psychicznego po takich spotkaniach gwarantowane. Poczułam totalną ulgę, kiedy zauważyłam, że nie tylko ja tak na nich reaguję, a inne dzieci są dla mnie spoko, umiem nawiązać z nimi kontakt, czy nawet one pchają mi się na ręce, chcą pogadać.
 
Doskonale Cię rozumiem,moja córka jest autystką i żeby pobawić się z małym dzieckiem musi być naprawdę w dobrym nastroju inaczej unika kontaktu..ja nie mam spektrum (albo mnie nie zdiagnozowano :p ) ale też mi gra na nerwach kiedy dorośli przeginają z takim zachowaniem jak piszesz,pośpiewać,pobawić się itd ale bez przesady jak dzieciak w danym momencie tego nie wymaga..
Dzięki :) w jaki sposób Twoja córka została zdiagnozowana? Ze mną też od dziecka było "coś nie tak", ale dopiero teraz zaczynam się diagnozować. Myślę, że może mimo spektrum dawałabym sobie radę ze swoim dzieckiem, ale chyba zaczęłabym je izolować od reszty świata dla własnego spokoju psychicznego, bo to co wyprawiali wczoraj moi rodzice zahacza o szaleństwo.
Rozumiem Cię, mnie "obce" dzieci i otoczka z nimi związana też denerwują. Z drugiej strony jestem od kilku miesięcy w domu i większość tego czasu moje dziecko choruje razem ze mną... gdybym mogła pokazać sobie sprzed 6 lat - siebie teraz podczas włączania głupich bajek, gier na tablecie, głupich zabaw etc. żeby tylko przeżyć kolejny dzień w miarę bez strat w domostwie - to pewnie tamta ja też miałaby bardzo zero jedynkowe zdanie na temat takiego modelu wychowania dzieci. Ja "tu i teraz" dla odmiany pewnie chciałaby jej przegryźć aortę za każdy "głupi" komentarz jak radzić sobie ze znudzonym dzieckiem...🥲
Ja to rozumiem, dzieci są różne i czasami pewnie nie da się bez gier czy puszczenia youtuba żeby choć na chwilę odetchnąć. Tylko w tym przypadku ciekawe jest to, że maleństwo jest naprawdę spokojnym i cichym dzieckiem. Jej rodzice radzą sobie z nią fantastycznie, nie narzucając się i zerkając od czasu do czasu czy nie robi jakichś głupot. To reszta rodziny wariuje, tak jakby każdy chciał być tym najlepszym, najzabawniejszym wujkiem czy ciocią i prześcigają się w wymyślaniu zabaw i piosenek, które to dziecko ewidentnie zlewa.
Mam kumpelę ze spektrum, ma syna dla którego jest cudowną matką ;) u nich w domu nie ma wielu kolorów, grających zabawek itd ale za to jest dużo drewnianych klockow, zabawek sensorycznych, spokoju i bardzo szczerej miłości :) zamiast bajek w tv są spacery po lesie i obserwacja owadów. Wypracowali sobie system w którym funkcjonują, oboje się w nim odnaleźli, to wspaniała matka i cudowny syn ;) chcę tylko powiedzieć Ci, że zaburzenie Cię nie przekreśla, nadajesz się do bycia mamą i będziesz dla swojego dziecka najlepszą jaką mogłoby sobie wymarzyć :) po prostu bodźce są nie dla Ciebie, ale naprawdę da się wychować dziecko bez tego całego „dziecięcego” hałasu ;) więc wycieraj gila i wskakuj na starego, dziecko się samo nie zrobi!!! 😀💚💚💚
Od tego aż się popłakałam jeszcze bardziej :D dziękuję! Masz rację, sama obserwuję takich rodziców na fejsie albo insta i wiem, że się da, ale co w tym przypadku z dziadkami? Im nie dałoby się udowodnić, że dziecko nie lubi takiego krzyku. Oni by na pewno wiedzieli, że to moje widzimisię i "nowoczesne wychowanie" :D martwię się jak to będzie, ale starane oczywiście było 8-) najwyżej ucieknę z chłopem i dzieckiem do Australii
Ja jeszcze rok temu myślałam że nienawidzę dzieci. Na szczęście okazało się, że nienawidzę tylko jednego przypadku, który wtedy był jedynym z jakim miałam do czynienia. Dzieciak gadatliwy, przemądrzały, piskliwy, głośny, natrętny. W zestawieniu z jego matką- jeszcze głośniejszą, rubaszną, a momentami wręcz prostacką, działali mi na nerwy jak nikt inny. Niestety to dość bliska rodzina męża, więc spotkań kilka razy w roku nie da się uniknąć. Zawsze skupiam się na kimś innym z obecnych, a ich staram się ignorować, ale ból głowy i poczucie przemęczenia psychicznego po takich spotkaniach gwarantowane. Poczułam totalną ulgę, kiedy zauważyłam, że nie tylko ja tak na nich reaguję, a inne dzieci są dla mnie spoko, umiem nawiązać z nimi kontakt, czy nawet one pchają mi się na ręce, chcą pogadać.
O takich to ja też spotkałam i nie patyczkuję się, po prostu się nie odwiedzamy i już. Zresztą i tak jestem w ich oczach sztywniarą i usłyszałam, że zachowuję się jak królowa angielska, bo nie chciałam mieć sukienki wysmarowanej kremem z tortu. Poza tego typu ludźmi to ja dosyć lubię dzieci, tylko mam problem, bo rozmawiam z nimi jak z normalnymi ludźmi, a nie zwierzętami. W sensie bez tego dziubdziana i ciciania, opowiadam im historyjki, opisuję co teraz robię, zadaję pytania jeśli już potrafią gadać i dorośli patrzą na mnie jak na kosmitę. Dzieci zresztą też xD stąd moje wątpliwości, a od wczoraj załamanie czy bez dziecięcego myślenia ja się w ogóle nadaję do dzieci.
 
Dzięki :) w jaki sposób Twoja córka została zdiagnozowana? Ze mną też od dziecka było "coś nie tak", ale dopiero teraz zaczynam się diagnozować. Myślę, że może mimo spektrum dawałabym sobie radę ze swoim dzieckiem, ale chyba zaczęłabym je izolować od reszty świata dla własnego spokoju psychicznego, bo to co wyprawiali wczoraj moi rodzice zahacza o szaleństwo.

Ja to rozumiem, dzieci są różne i czasami pewnie nie da się bez gier czy puszczenia youtuba żeby choć na chwilę odetchnąć. Tylko w tym przypadku ciekawe jest to, że maleństwo jest naprawdę spokojnym i cichym dzieckiem. Jej rodzice radzą sobie z nią fantastycznie, nie narzucając się i zerkając od czasu do czasu czy nie robi jakichś głupot. To reszta rodziny wariuje, tak jakby każdy chciał być tym najlepszym, najzabawniejszym wujkiem czy ciocią i prześcigają się w wymyślaniu zabaw i piosenek, które to dziecko ewidentnie zlewa.

Od tego aż się popłakałam jeszcze bardziej :D dziękuję! Masz rację, sama obserwuję takich rodziców na fejsie albo insta i wiem, że się da, ale co w tym przypadku z dziadkami? Im nie dałoby się udowodnić, że dziecko nie lubi takiego krzyku. Oni by na pewno wiedzieli, że to moje widzimisię i "nowoczesne wychowanie" :D martwię się jak to będzie, ale starane oczywiście było 8-) najwyżej ucieknę z chłopem i dzieckiem do Australii

O takich to ja też spotkałam i nie patyczkuję się, po prostu się nie odwiedzamy i już. Zresztą i tak jestem w ich oczach sztywniarą i usłyszałam, że zachowuję się jak królowa angielska, bo nie chciałam mieć sukienki wysmarowanej kremem z tortu. Poza tego typu ludźmi to ja dosyć lubię dzieci, tylko mam problem, bo rozmawiam z nimi jak z normalnymi ludźmi, a nie zwierzętami. W sensie bez tego dziubdziana i ciciania, opowiadam im historyjki, opisuję co teraz robię, zadaję pytania jeśli już potrafią gadać i dorośli patrzą na mnie jak na kosmitę. Dzieci zresztą też xD stąd moje wątpliwości, a od wczoraj załamanie czy bez dziecięcego myślenia ja się w ogóle nadaję do dzieci.
Ja to samo! Nie mam zbytnio doświadczenia z dziećmi bo nigdy mnie nie otaczały. I mam wrażenie że chyba jako jedyna (których obserwuję) totalnieee nie umiem rozmawiać z dziećmi, nie do końca umiem się z nimi bawić, szybko mnie męczą i noo zachowuję się jak wobec osób dorosłych 😂 a z tym też mi średnio idzie bo jestem bardzo introwertyczką i osobą wysoko wrażliwą, więc zwykle po prostu się nie odzywam :D Też mam obawy jak to będzie, ale wszyscy mówią że z własnym to jest inaczej :)
 
Poza tego typu ludźmi to ja dosyć lubię dzieci, tylko mam problem, bo rozmawiam z nimi jak z normalnymi ludźmi, a nie zwierzętami. W sensie bez tego dziubdziana i ciciania, opowiadam im historyjki, opisuję co teraz robię, zadaję pytania jeśli już potrafią gadać i dorośli patrzą na mnie jak na kosmitę. Dzieci zresztą też xD stąd moje wątpliwości, a od wczoraj załamanie czy bez dziecięcego myślenia ja się w ogóle nadaję do dzieci.
Mój mąż jest niezdiagnozowany, ale jak dla mnie (nauczyciel, oligofrenopedagog) i dla niego też, jest ze spektrum. Zawsze rozmawia z dziećmi jak z dorosłymi, typu do dziecka pięciomiesięcznego: cześć Helena, oplułaś się ;) (gdzie ja oczywiście Helciu kochana ciocia przyszła ciuciu ciuciu). Dzieciaki różnych znajomych mające 3-6 lat uwielbiają go do szaleństwa, gdzie ja, specjalistka od dzieci, jestem zupełnie olewana 😅 Swojej bratanicy kiedy miała 7 lat powiedział, że jak była mała to jej rodzice wieszali kiełbasę w łóżeczku, żeby chociaż psy się z nią bawiły :D Teraz dziewczyna jest dorosła, a mój mąż to jej najlepszy wujek i kumpel.
Bądź spokojna. To będzie Twoje dziecko i na pewno będziecie mieli piękną więź. Ciucianie nie jest do tego potrzebne. Miłość wystarczy :)
 
Dzięki :) w jaki sposób Twoja córka została zdiagnozowana? Ze mną też od dziecka było "coś nie tak", ale dopiero teraz zaczynam się diagnozować. Myślę, że może mimo spektrum dawałabym sobie radę ze swoim dzieckiem, ale chyba zaczęłabym je izolować od reszty świata dla własnego spokoju psychicznego, bo to co wyprawiali wczoraj moi rodzice zahacza o szaleństwo.

Ja to rozumiem, dzieci są różne i czasami pewnie nie da się bez gier czy puszczenia youtuba żeby choć na chwilę odetchnąć. Tylko w tym przypadku ciekawe jest to, że maleństwo jest naprawdę spokojnym i cichym dzieckiem. Jej rodzice radzą sobie z nią fantastycznie, nie narzucając się i zerkając od czasu do czasu czy nie robi jakichś głupot. To reszta rodziny wariuje, tak jakby każdy chciał być tym najlepszym, najzabawniejszym wujkiem czy ciocią i prześcigają się w wymyślaniu zabaw i piosenek, które to dziecko ewidentnie zlewa.

Od tego aż się popłakałam jeszcze bardziej :D dziękuję! Masz rację, sama obserwuję takich rodziców na fejsie albo insta i wiem, że się da, ale co w tym przypadku z dziadkami? Im nie dałoby się udowodnić, że dziecko nie lubi takiego krzyku. Oni by na pewno wiedzieli, że to moje widzimisię i "nowoczesne wychowanie" :D martwię się jak to będzie, ale starane oczywiście było 8-) najwyżej ucieknę z chłopem i dzieckiem do Australii

O takich to ja też spotkałam i nie patyczkuję się, po prostu się nie odwiedzamy i już. Zresztą i tak jestem w ich oczach sztywniarą i usłyszałam, że zachowuję się jak królowa angielska, bo nie chciałam mieć sukienki wysmarowanej kremem z tortu. Poza tego typu ludźmi to ja dosyć lubię dzieci, tylko mam problem, bo rozmawiam z nimi jak z normalnymi ludźmi, a nie zwierzętami. W sensie bez tego dziubdziana i ciciania, opowiadam im historyjki, opisuję co teraz robię, zadaję pytania jeśli już potrafią gadać i dorośli patrzą na mnie jak na kosmitę. Dzieci zresztą też xD stąd moje wątpliwości, a od wczoraj załamanie czy bez dziecięcego myślenia ja się w ogóle nadaję do dzieci.
Moja córka urodziła się zdrowiutka 10pkt ,rozwijała się prawidłowo i jako jedyna z całej trójki była zawsze szczepiona na czas..po 1szym przestała trzymać główkę przez co wylądowaliśmy u neurologa,zaczęłam z nią cwiczyć i wróciło do normy,po drugim też wyskoczyło jakieś obniżone napięcie mięśniowe i też wróciĺo do normy po czasie..ale wtedy ma wizycie poprosiłam neurolog by odroczyła szczepienie bo ewidentnie coś jest nie tak..powiedziała że jestem nie poważna że to nie ma nic wspólnego..mając 1.5 roku mówiła,wyrażała wszystkie potrzeby,pózniej po 2rż liczyła schodki i zachowywała się zupełnie normalnie aż do dnia 3ciego szczepienia po 2rż własnie..była środa ok 16:30 ruszyłyśmy na wizytę,dostała szczepienie,mocno płakała..e drodze do domu zasnęła,więc ją delikatnie przeniosłam i rozebrałam..spała do 2:00 wypila mleko i poszła spać spowrotem bez słowa..rano zupełnie inne dziecko..nie odzywała się,uciekała pod stól zatykając uszy..przestała wyrażać jakie kolwiek potrzeby,nie dala się przytulić,zero kontaktu wzrokowego..na moje próby reagowała krzykiem "zostaw mnie!" "Idź ode mnie" W nocy wstawała z krzykiem że chce siku,kiedy sadzałam ja na kibku wpadała w histerię że jednak nie chce,zdarzalo się że zebrałam w pysk w tej łazience i tak wylądowaliśmy w ppp.podejrzenie :autyzm.trochę to trwało zanim się tam dostaliśmy,zanim obejrzało ją kilku specjalistów miała już 4 lata..byłam wtedy w ciąży,rzuciłam pracę i po paru miesiącach mojego noeustannego bycia w domu kontakt się poprawił,udało mi się go wypracować na tyle że nie dopuszczałam do siebie myśli że to autystka..poszła do przedszkola gdzie miała styczność z rówieśnikami i znów zaczeło się nasilać,znów poszłam do ppp pózniej do psychiatry i zdiagnozowano ją na zespół aspergera..funkcjonowała w miarę w porządku przez parę lat nawet pracowała na lekcjach w klasie 1..oczywiście do czasu mmr po 7 rż..tamte szczepienie to było te 3w1 skojarzone więc nie przyszło mi do głowy że mmr też bedzie miało takie skutki zwłaszcza że minęły ponad 4lata od ostatniego..nikt mi nie wierzy że to przez szczepienie a ja nie wierzę w takie zbiegi okoliczności.wracając do szczepienia w klasie 1..znów zaczęło się pogarszać,nie pracowała wg na lekcjach tylko sie bawiła,napady histerii,autoagresja, ogólnie regres whuj tak jakby sie cofnęła i zatrzymała na etapie przedszkola..umówiłam wizytę w syriuszu w żorach i okazało się że córka "awansowała" na autyzm atypowy + lekkie upośledzenie intelektualne :( i tak działamy do dziś.Ma 13 lat,nadal jest w 4klasie,na lekcjach nie robi zupełnie nic,chyba że coś ją zainteresuje,ma pociąg do mieszania róznych substancji,podkrada i miesza ze sobą przeróżne rzeczy,a że w szkole jeszcze chemii nie ma iwg to nie chce do niej chodzić,nauczuciele mają z nią problem,ja w domu też odnośnie zadań..radzimy sobie ogólnie tylko ta szkoła..psychoterapia nie pomaga wręcz odwrotnie 🤷‍♀️dlatego teraz działam z przekwalifikowaniem jej do innej klasy,żeby choć trochę tą szkołę polubila :) To się rozpisałam ale aż mi troszkę lżej
 
Moja córka urodziła się zdrowiutka 10pkt ,rozwijała się prawidłowo i jako jedyna z całej trójki była zawsze szczepiona na czas..po 1szym przestała trzymać główkę przez co wylądowaliśmy u neurologa,zaczęłam z nią cwiczyć i wróciło do normy,po drugim też wyskoczyło jakieś obniżone napięcie mięśniowe i też wróciĺo do normy po czasie..ale wtedy ma wizycie poprosiłam neurolog by odroczyła szczepienie bo ewidentnie coś jest nie tak..powiedziała że jestem nie poważna że to nie ma nic wspólnego..mając 1.5 roku mówiła,wyrażała wszystkie potrzeby,pózniej po 2rż liczyła schodki i zachowywała się zupełnie normalnie aż do dnia 3ciego szczepienia po 2rż własnie..była środa ok 16:30 ruszyłyśmy na wizytę,dostała szczepienie,mocno płakała..e drodze do domu zasnęła,więc ją delikatnie przeniosłam i rozebrałam..spała do 2:00 wypila mleko i poszła spać spowrotem bez słowa..rano zupełnie inne dziecko..nie odzywała się,uciekała pod stól zatykając uszy..przestała wyrażać jakie kolwiek potrzeby,nie dala się przytulić,zero kontaktu wzrokowego..na moje próby reagowała krzykiem "zostaw mnie!" "Idź ode mnie" W nocy wstawała z krzykiem że chce siku,kiedy sadzałam ja na kibku wpadała w histerię że jednak nie chce,zdarzalo się że zebrałam w pysk w tej łazience i tak wylądowaliśmy w ppp.podejrzenie :autyzm.trochę to trwało zanim się tam dostaliśmy,zanim obejrzało ją kilku specjalistów miała już 4 lata..byłam wtedy w ciąży,rzuciłam pracę i po paru miesiącach mojego noeustannego bycia w domu kontakt się poprawił,udało mi się go wypracować na tyle że nie dopuszczałam do siebie myśli że to autystka..poszła do przedszkola gdzie miała styczność z rówieśnikami i znów zaczeło się nasilać,znów poszłam do ppp pózniej do psychiatry i zdiagnozowano ją na zespół aspergera..funkcjonowała w miarę w porządku przez parę lat nawet pracowała na lekcjach w klasie 1..oczywiście do czasu mmr po 7 rż..tamte szczepienie to było te 3w1 skojarzone więc nie przyszło mi do głowy że mmr też bedzie miało takie skutki zwłaszcza że minęły ponad 4lata od ostatniego..nikt mi nie wierzy że to przez szczepienie a ja nie wierzę w takie zbiegi okoliczności.wracając do szczepienia w klasie 1..znów zaczęło się pogarszać,nie pracowała wg na lekcjach tylko sie bawiła,napady histerii,autoagresja, ogólnie regres whuj tak jakby sie cofnęła i zatrzymała na etapie przedszkola..umówiłam wizytę w syriuszu w żorach i okazało się że córka "awansowała" na autyzm atypowy + lekkie upośledzenie intelektualne :( i tak działamy do dziś.Ma 13 lat,nadal jest w 4klasie,na lekcjach nie robi zupełnie nic,chyba że coś ją zainteresuje,ma pociąg do mieszania róznych substancji,podkrada i miesza ze sobą przeróżne rzeczy,a że w szkole jeszcze chemii nie ma iwg to nie chce do niej chodzić,nauczuciele mają z nią problem,ja w domu też odnośnie zadań..radzimy sobie ogólnie tylko ta szkoła..psychoterapia nie pomaga wręcz odwrotnie 🤷‍♀️dlatego teraz działam z przekwalifikowaniem jej do innej klasy,żeby choć trochę tą szkołę polubila :) To się rozpisałam ale aż mi troszkę lżej
Przykro mi że tyle przeszłaś. Człowiek drży w ciąży, cieszy się w końcu że dziecko zdrowe się urodziło, a później wcale nie jest lepiej bo wszystko się może zdarzyć...
 
Ja to samo! Nie mam zbytnio doświadczenia z dziećmi bo nigdy mnie nie otaczały. I mam wrażenie że chyba jako jedyna (których obserwuję) totalnieee nie umiem rozmawiać z dziećmi, nie do końca umiem się z nimi bawić, szybko mnie męczą i noo zachowuję się jak wobec osób dorosłych 😂 a z tym też mi średnio idzie bo jestem bardzo introwertyczką i osobą wysoko wrażliwą, więc zwykle po prostu się nie odzywam :D Też mam obawy jak to będzie, ale wszyscy mówią że z własnym to jest inaczej :)
Też tak słyszałam i to mnie tylko trzyma :D może jak już będzie swoje to przyjdzie też więcej zrozumienia dla innych
To wyślesz nam staraczkom zaproszenie, przylecimy całą bandą z bombelkami oglądać kangury i koale 😀 nosek do góry, będzie dobrze 💚
Najpierw jeszcze musiałabym jakieś dziecko urodzić żeby było z czym uciekać xD ale jak się uda to zaproszenie do australijskiego interioru macie jak w banku ;D
Mój mąż jest niezdiagnozowany, ale jak dla mnie (nauczyciel, oligofrenopedagog) i dla niego też, jest ze spektrum. Zawsze rozmawia z dziećmi jak z dorosłymi, typu do dziecka pięciomiesięcznego: cześć Helena, oplułaś się ;) (gdzie ja oczywiście Helciu kochana ciocia przyszła ciuciu ciuciu). Dzieciaki różnych znajomych mające 3-6 lat uwielbiają go do szaleństwa, gdzie ja, specjalistka od dzieci, jestem zupełnie olewana 😅 Swojej bratanicy kiedy miała 7 lat powiedział, że jak była mała to jej rodzice wieszali kiełbasę w łóżeczku, żeby chociaż psy się z nią bawiły :D Teraz dziewczyna jest dorosła, a mój mąż to jej najlepszy wujek i kumpel.
Bądź spokojna. To będzie Twoje dziecko i na pewno będziecie mieli piękną więź. Ciucianie nie jest do tego potrzebne. Miłość wystarczy :)
Haha takich historii to ja lubię słuchać :) nie wiem czy też się okażę taką fajną ciocią kiedyś. Z większymi dziećmi rozmawia się łatwiej niż z takimi kilkumiesięcznymi więc nie tracę nadziei na poprawę :)
Moja córka urodziła się zdrowiutka 10pkt ,rozwijała się prawidłowo i jako jedyna z całej trójki była zawsze szczepiona na czas..po 1szym przestała trzymać główkę przez co wylądowaliśmy u neurologa,zaczęłam z nią cwiczyć i wróciło do normy,po drugim też wyskoczyło jakieś obniżone napięcie mięśniowe i też wróciĺo do normy po czasie..ale wtedy ma wizycie poprosiłam neurolog by odroczyła szczepienie bo ewidentnie coś jest nie tak..powiedziała że jestem nie poważna że to nie ma nic wspólnego..mając 1.5 roku mówiła,wyrażała wszystkie potrzeby,pózniej po 2rż liczyła schodki i zachowywała się zupełnie normalnie aż do dnia 3ciego szczepienia po 2rż własnie..była środa ok 16:30 ruszyłyśmy na wizytę,dostała szczepienie,mocno płakała..e drodze do domu zasnęła,więc ją delikatnie przeniosłam i rozebrałam..spała do 2:00 wypila mleko i poszła spać spowrotem bez słowa..rano zupełnie inne dziecko..nie odzywała się,uciekała pod stól zatykając uszy..przestała wyrażać jakie kolwiek potrzeby,nie dala się przytulić,zero kontaktu wzrokowego..na moje próby reagowała krzykiem "zostaw mnie!" "Idź ode mnie" W nocy wstawała z krzykiem że chce siku,kiedy sadzałam ja na kibku wpadała w histerię że jednak nie chce,zdarzalo się że zebrałam w pysk w tej łazience i tak wylądowaliśmy w ppp.podejrzenie :autyzm.trochę to trwało zanim się tam dostaliśmy,zanim obejrzało ją kilku specjalistów miała już 4 lata..byłam wtedy w ciąży,rzuciłam pracę i po paru miesiącach mojego noeustannego bycia w domu kontakt się poprawił,udało mi się go wypracować na tyle że nie dopuszczałam do siebie myśli że to autystka..poszła do przedszkola gdzie miała styczność z rówieśnikami i znów zaczeło się nasilać,znów poszłam do ppp pózniej do psychiatry i zdiagnozowano ją na zespół aspergera..funkcjonowała w miarę w porządku przez parę lat nawet pracowała na lekcjach w klasie 1..oczywiście do czasu mmr po 7 rż..tamte szczepienie to było te 3w1 skojarzone więc nie przyszło mi do głowy że mmr też bedzie miało takie skutki zwłaszcza że minęły ponad 4lata od ostatniego..nikt mi nie wierzy że to przez szczepienie a ja nie wierzę w takie zbiegi okoliczności.wracając do szczepienia w klasie 1..znów zaczęło się pogarszać,nie pracowała wg na lekcjach tylko sie bawiła,napady histerii,autoagresja, ogólnie regres whuj tak jakby sie cofnęła i zatrzymała na etapie przedszkola..umówiłam wizytę w syriuszu w żorach i okazało się że córka "awansowała" na autyzm atypowy + lekkie upośledzenie intelektualne :( i tak działamy do dziś.Ma 13 lat,nadal jest w 4klasie,na lekcjach nie robi zupełnie nic,chyba że coś ją zainteresuje,ma pociąg do mieszania róznych substancji,podkrada i miesza ze sobą przeróżne rzeczy,a że w szkole jeszcze chemii nie ma iwg to nie chce do niej chodzić,nauczuciele mają z nią problem,ja w domu też odnośnie zadań..radzimy sobie ogólnie tylko ta szkoła..psychoterapia nie pomaga wręcz odwrotnie 🤷‍♀️dlatego teraz działam z przekwalifikowaniem jej do innej klasy,żeby choć trochę tą szkołę polubila :) To się rozpisałam ale aż mi troszkę lżej
Smutna historia :( a córka chodzi do takiej normalnej szkoły? Ja byłam w podstawówce z oddziałami integracyjnymi i było tam trochę łatwiej, nauczyciele bardziej się znali na tego typu przypadkach, wiedzieli jak się z nami obchodzić i do niczego nas nie przymuszali. Mimo że nie miałam i nadal nie mam diagnozy i chodziłam do zwyczajnej klasy. A chemię też uwielbiałam do tego stopnia, że skończyłam studia chemiczne, pracuję jako chemik i planuję dorywczo uczyć chemii :D taki plus tej sytuacji, że jak się już taki dzieciak zakręci na jakimś punkcie to nie przejdzie nigdy, więc pewnie będzie w swojej dziedzinie bardzo utalentowana. Mam nadzieję, że terapia w końcu przyniesie jakiś skutek, ciężkie to musi być dla was. Zwłaszcza, że na spektrum nie ma żadnego lekarstwa :(
 
reklama
Też tak słyszałam i to mnie tylko trzyma :D może jak już będzie swoje to przyjdzie też więcej zrozumienia dla innych

Najpierw jeszcze musiałabym jakieś dziecko urodzić żeby było z czym uciekać xD ale jak się uda to zaproszenie do australijskiego interioru macie jak w banku ;D

Haha takich historii to ja lubię słuchać :) nie wiem czy też się okażę taką fajną ciocią kiedyś. Z większymi dziećmi rozmawia się łatwiej niż z takimi kilkumiesięcznymi więc nie tracę nadziei na poprawę :)

Smutna historia :( a córka chodzi do takiej normalnej szkoły? Ja byłam w podstawówce z oddziałami integracyjnymi i było tam trochę łatwiej, nauczyciele bardziej się znali na tego typu przypadkach, wiedzieli jak się z nami obchodzić i do niczego nas nie przymuszali. Mimo że nie miałam i nadal nie mam diagnozy i chodziłam do zwyczajnej klasy. A chemię też uwielbiałam do tego stopnia, że skończyłam studia chemiczne, pracuję jako chemik i planuję dorywczo uczyć chemii :D taki plus tej sytuacji, że jak się już taki dzieciak zakręci na jakimś punkcie to nie przejdzie nigdy, więc pewnie będzie w swojej dziedzinie bardzo utalentowana. Mam nadzieję, że terapia w końcu przyniesie jakiś skutek, ciężkie to musi być dla was. Zwłaszcza, że na spektrum nie ma żadnego lekarstwa :(
Tak to prawda,jest ciężko zwłaszcza kiedy narzeka że nie ma siostry tylko samych braci, choć jak wiemy na to nikt nie ma wpływu..do szkoły chodzi specjalnej od 2kl z autystami ale z normą intelektualną ,od kąd zaczęly się te ostatnie problemy a klasę ma 3osobową :) Póki co jestem dobrej myśli że jakoś się to poukłada jak zmieni klasę dla dzieci ui :)
 
Do góry