Dziewczyny, jestem okropna.
Boję się komukolwiek przyznać do tych emocji więc postanowilam zrobić to tu.
Dowiedzialam właśnie, że koleżanka, jest w ciąży. Mc temu sie jej zwierzyłam, że się staramy już dluższy czas i na razie nic. Ona, że z mężem tez liczą na powiekszenie sie rodziny w nadchodzacym roku (ta tozmowa byla conajmniej mc temu) i że tez sie staraja już (...) drugi cykl i nic, a przy pierwszym to zaszli od razu i ona tez nie wie jak to będzie i mnie pocieszała i w ogóle.
Zadzwonila wczoraj do mnie z info, że jestem jedną z pierwszych osób (realyyyy...?), ktorym to mówi, że prawie tydzien jej sie spóźnia okres i testy i beta pozytywne i tak bardzo sie cieszy. Pogratulowalam jej, powiedziałam, że idealnie udalo im sie qejsc w nowy rok.
a ona kontynuujac opowiadała dość długo (niepytana), gdzie i jakiego lekarza prowadzącego bedzie mieć itd.
I teraz do rzeczy. Naprawde cieszą mnie ciąże w rodzinie, wśród znajomych i koleżanek, tak serio, moje gratulacje sa szczere i jedyne negatywne myśli to to ze ja też bym chciala już ale nie że im zazdroszcze, tu nie ma zwiazku. Jakby nie o to chodzi. Nie wiem czy to czujecie, ale po prostu czy naprawde musialam byc jedna z pierwszych osób na tą informacje? Nie jestesmy jakimis mega przyjaciółkami
Może sie czepiam, ale ja uważam ze to troche niedelikatne z jej strony i szczerze to na ten moment mnie wkurzyla troche.
No to tyle wynurzeń z mojej strony.
Wiem wiem...okropny babsztyl ze mnie