reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

reklama
W ogóle wczoraj moja Siostra urodziła swoje trzecie dziecko i po raz trzeci jej towarzyszyłam przy porodzie, przecięłam Malinie pępowinę, założyłam jej ubranko itp… i chociaż bardzo się cieszę, że jest zdrowa i śliczna a poród tym razem był lekki (poprzednio serio hardcore) i w ogóle cieszę się szczęściem mojej Siostry to… psychicznie mnie dojechało to doświadczenie 😵‍💫 bo chciałabym to być ja 😪
Nie przejmuj się, twoje zachowanie jest normalne:) ja też tak reaguje na wiadomość o czyjeś ciąży a czym bliższa mi osoba tym bardziej mi przykro że to nie ja :(
 
... a potencjalna lista tych wszystkich czynników jest długa ;-) W klinice dostaliśmy na początku taką rozpiskę, z której ogólnie wynika, że żyjąc w XXI wieku robimy wszystko, żeby szkodzić swojej płodności... Nie wiem, czy mam problem z zajściem w ciążę bo...: piłam wodę z plastikowych butelek, myłam się zwykłymi kosmetykami z Rossmanna, nie sprawdzałam za każdym razem, gdzie złowiono rybę, którą jem, używałam odświeżaczy powietrza i dezodorantów, miałam w domu świece zapachowe... - bo to wszystko podobno ma na to wpływać!
No właśnie…
Teraz rozmawialiśmy z mężem i wyszliśmy z założenia, że tak naprawdę trzeba by było żyć, jak asceci, a tak się nie da.

Właśnie przed nami urlop i mąż mówi: „Jak wypijesz wieczorem jednego Aperolka, to przecież tragedia się nie stanie. Nie możemy dać się zwariować. Przecież nie wlewamy w gardła hektolitrów.”

No i coś w tym jest.
 
Hej Dziewczyny, wracam do Was...

Już nie pamiętam kiedy się przestałam udzielać, chyba w maju albo czerwcu, ale strasznie przeżywałam Wasze i swoje niepowodzenia, musiałam trochę odciąć od tego głowę, bo nakrecalam się na każde jedno schorzenie o którym była mowa i szukałam u siebie objawów. Jak się odcięłam tak w 3 stymulowanym Clo cyklu, po roku od rozpoczecia starań, dokładnie 22.07, zobaczyłam na teście cień cienia (żeby nie było - nie było żadnego magicznego odpuszczenia, cały czas ciągle myślałam o ciąży, robiłam testy owulacyjne, brałam suple itd). Nie chcąc snuć domysłów pobiegłam zrobić betę i coś mnie tknęło żeby zrobić proga. Betę dostałam tego samego dnia - 7, a proga następnego - 6... Załamałam się... Badałam jeszcze kilkukrotnie betę i proga, beta rosła ładnie a prog urósł najwyżej do 11,2. Udało mi się w miarę szybko dostać do ginekologa, bardzo się bałam, że to CP, ale okazało się, że był pęcherzyk w macicy. Lekarka obstawiła mnie progesteronem i kazała się zgłosić na wizytę po dwóch tygodniach. Na kolejnej wizycie okazało się, że pęcherzyk nadal jest, ale nieprawidłowy i bez zarodka... Dokładnie miesiąc po tym jak się dowiedziałam trafiłam do szpitala na wywołanie poronienia, które i tak skończyło się łyżeczkowaniem.

Jestem więc w punkcie wyjścia. Czekam aż dojdę do siebie i zaczynamy starania od nowa...
 
Hej Dziewczyny, wracam do Was...

Już nie pamiętam kiedy się przestałam udzielać, chyba w maju albo czerwcu, ale strasznie przeżywałam Wasze i swoje niepowodzenia, musiałam trochę odciąć od tego głowę, bo nakrecalam się na każde jedno schorzenie o którym była mowa i szukałam u siebie objawów. Jak się odcięłam tak w 3 stymulowanym Clo cyklu, po roku od rozpoczecia starań, dokładnie 22.07, zobaczyłam na teście cień cienia (żeby nie było - nie było żadnego magicznego odpuszczenia, cały czas ciągle myślałam o ciąży, robiłam testy owulacyjne, brałam suple itd). Nie chcąc snuć domysłów pobiegłam zrobić betę i coś mnie tknęło żeby zrobić proga. Betę dostałam tego samego dnia - 7, a proga następnego - 6... Załamałam się... Badałam jeszcze kilkukrotnie betę i proga, beta rosła ładnie a prog urósł najwyżej do 11,2. Udało mi się w miarę szybko dostać do ginekologa, bardzo się bałam, że to CP, ale okazało się, że był pęcherzyk w macicy. Lekarka obstawiła mnie progesteronem i kazała się zgłosić na wizytę po dwóch tygodniach. Na kolejnej wizycie okazało się, że pęcherzyk nadal jest, ale nieprawidłowy i bez zarodka... Dokładnie miesiąc po tym jak się dowiedziałam trafiłam do szpitala na wywołanie poronienia, które i tak skończyło się łyżeczkowaniem.

Jestem więc w punkcie wyjścia. Czekam aż dojdę do siebie i zaczynamy starania od nowa...
bardzo Ci współczuję, myślę jednak, że warto podejść do sprawy w ten sposób, że skoro w końcu „zaskoczyło”, to teraz powinno zaskoczyć już z happy endem i tego Ci życzę🤞🏻🤞🏻🤞🏻 trzymaj się dzielnie
 
Hej Dziewczyny, wracam do Was...

Już nie pamiętam kiedy się przestałam udzielać, chyba w maju albo czerwcu, ale strasznie przeżywałam Wasze i swoje niepowodzenia, musiałam trochę odciąć od tego głowę, bo nakrecalam się na każde jedno schorzenie o którym była mowa i szukałam u siebie objawów. Jak się odcięłam tak w 3 stymulowanym Clo cyklu, po roku od rozpoczecia starań, dokładnie 22.07, zobaczyłam na teście cień cienia (żeby nie było - nie było żadnego magicznego odpuszczenia, cały czas ciągle myślałam o ciąży, robiłam testy owulacyjne, brałam suple itd). Nie chcąc snuć domysłów pobiegłam zrobić betę i coś mnie tknęło żeby zrobić proga. Betę dostałam tego samego dnia - 7, a proga następnego - 6... Załamałam się... Badałam jeszcze kilkukrotnie betę i proga, beta rosła ładnie a prog urósł najwyżej do 11,2. Udało mi się w miarę szybko dostać do ginekologa, bardzo się bałam, że to CP, ale okazało się, że był pęcherzyk w macicy. Lekarka obstawiła mnie progesteronem i kazała się zgłosić na wizytę po dwóch tygodniach. Na kolejnej wizycie okazało się, że pęcherzyk nadal jest, ale nieprawidłowy i bez zarodka... Dokładnie miesiąc po tym jak się dowiedziałam trafiłam do szpitala na wywołanie poronienia, które i tak skończyło się łyżeczkowaniem.

Jestem więc w punkcie wyjścia. Czekam aż dojdę do siebie i zaczynamy starania od nowa...
Trzymaj się ciepło, przytulam Cię wirtualnie.
Ja w tym bagnie się taplam już ponad 2 lata i końca nie widać.
 
bardzo Ci współczuję, myślę jednak, że warto podejść do sprawy w ten sposób, że skoro w końcu „zaskoczyło”, to teraz powinno zaskoczyć już z happy endem i tego Ci życzę🤞🏻🤞🏻🤞🏻 trzymaj się dzielnie

Tak też uważa moja gin, ja też się staram tak myśleć. Boje się jedynie czy po zabiegu nie będzie zrostów i czy sytuacja się nie powtórzy ... Zobaczymy co czas pokaże 🙏
 
Hej Dziewczyny, wracam do Was...

Już nie pamiętam kiedy się przestałam udzielać, chyba w maju albo czerwcu, ale strasznie przeżywałam Wasze i swoje niepowodzenia, musiałam trochę odciąć od tego głowę, bo nakrecalam się na każde jedno schorzenie o którym była mowa i szukałam u siebie objawów. Jak się odcięłam tak w 3 stymulowanym Clo cyklu, po roku od rozpoczecia starań, dokładnie 22.07, zobaczyłam na teście cień cienia (żeby nie było - nie było żadnego magicznego odpuszczenia, cały czas ciągle myślałam o ciąży, robiłam testy owulacyjne, brałam suple itd). Nie chcąc snuć domysłów pobiegłam zrobić betę i coś mnie tknęło żeby zrobić proga. Betę dostałam tego samego dnia - 7, a proga następnego - 6... Załamałam się... Badałam jeszcze kilkukrotnie betę i proga, beta rosła ładnie a prog urósł najwyżej do 11,2. Udało mi się w miarę szybko dostać do ginekologa, bardzo się bałam, że to CP, ale okazało się, że był pęcherzyk w macicy. Lekarka obstawiła mnie progesteronem i kazała się zgłosić na wizytę po dwóch tygodniach. Na kolejnej wizycie okazało się, że pęcherzyk nadal jest, ale nieprawidłowy i bez zarodka... Dokładnie miesiąc po tym jak się dowiedziałam trafiłam do szpitala na wywołanie poronienia, które i tak skończyło się łyżeczkowaniem.

Jestem więc w punkcie wyjścia. Czekam aż dojdę do siebie i zaczynamy starania od nowa...
To bardzo przykre 😟 życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia i żeby szybko zaskoczyło ponownie!
Rozumiem Cię doskonale z tą przerwa od forum. Ja musiałam przestać czytać jak nie umiałam sobie już poradzić ze stresem. Co oczywiście nie spowodowało, że jakkolwiek przestałam myśleć, ale może trochę mniej się nakręcałam w ciągu dnia i udało mi się złapać oddech, dosłownie.
 
reklama
Cześć dziewczyny… czy widzicie tutaj cień drugiej kreski? Czy mam zwidy… 🤨
 

Załączniki

  • 6559AA55-9B79-46FF-BE10-5C203CE9DF37.jpeg
    6559AA55-9B79-46FF-BE10-5C203CE9DF37.jpeg
    83,7 KB · Wyświetleń: 80
Do góry