L
Ladycarooo
Gość
no doskonale Cię rozumiem. Ja żyłam te 2 lata też w zawieszeniu, nie rozwijałam się za badzo, bradza tak se, ale jest umowa, wakacje dziwnie bookować bo może w ciąży będę. No i już się przekonałam, że trzeba zacząć żyć. I żyję. A jak zajdę w międzyczasie, to będę się wtedy zastanawiać, a napewno będą wyjścia.Ależ dziś jestem sfrustrowana. Nie mogę podjąć żadnej konkretnej decyzji, bo nie wiem czy zajdę w tą ciąże czy nie zajdę. Dla przykładu:
- Pół roku temu, kiedy zaczynałam starania nie zmieniłam pracy na lepszą mimo okazji, bo w starej miałam umowę na czas nieokreślony, a myślałam że zajdę w ciągu złotych 3 miesięcy, które podają statystyki. To był błąd, bo w ciążę nie zaszłam, a swoją stałą pracę straciłam.
- Potrzebuję porządnych, wymarzonych wakacji na Krecie a boje się cokolwiek rezerwować na wrzesień, bo gdybym zaszła w ciąże bałabym się lecieć i szkoda by było odwoływać+ tracić zaliczkę. Z last minute się boję, że nic sensownego nie trafię, a inne kierunki średnio mnie kuszą na tą chwilę.
- Mam kawalerkę, którą wynajmuję. Zwalania mi się w sierpniu najemca, gdybyśmy się tam przenieśli ze starym zaoszczędzilibyśmy kilka stów miesięcznie, ale boimy się na to zdecydować, bo jeśli zajdę w ciążę to będzie nam za ciasno, a do aktualnego mieszkania (które wynajmujemy od kogoś) już nie będziemy mogli wrócić (dodam, że płacimy za nie bardzo mało, a ceny mieszkań na wynajem bardzo podskoczyły).
Tak czy inaczej, żyję w zawieszeniu i czuję, że nic nie mogę zrobić przez czynnik niewiadomy.