Ja mam fascynujący dzień, siedzę na wykładach, jeszcze zdalnie ale chcą nam już włączyć stacjonarnie, bo rzekomo wszystkie uczelnie wróciły a my nie. No kurde uczą nas zdalnie a teraz chcą żebyśmy egzaminy pisali normalnie. Chyba ich pogrzalo, będziemy walczyć o zdalne do końca roku.
Potem mam grilla, ale jestem chora to nie wiem czy pójdę, wszystko mnie boli a jeszcze męczy gardło i kaszel.
Dziewczyny, którym wszystkie siły opadly: nie poddawajcie się! Błagam! Uda się, kurła, uda. Musi. Walczymy razem, ja mimo kryzysów nadal będę Was namawiać i dopingować. Będziemy sobie siedzieć na tym przystanku, ale RAZEM. Żadna z nas nie jest kobieta, która ma ten problem jedyna na świecie. Jest nas sporo, tylko nie każdy ma takie szczęście trafić tutaj i się wspierać, wyżalić i wygadać. Niektóre kobiety muszą same się z tym mierzyć, bo w najbliższym otoczeniu nikt nie będzie w stanie ich zrozumiec. A my się rozumiemy.
Dlatego powtarzam, zbierajcie dupy, otrzyjcie łzy i nie pozwólcie żeby wszystkie te doświadczenia Was złamały!