Dżizass Laski, tu powinien być jakiś limit postów dziennie bo nie idzie tego nadrobić ale dałam radę... I się popłakałam. Tak po prostu z żalu ze smutku, chyba za nas wszystkie ryczę. Moja historia też średnio napawa optymizmem i ja niestety też przestałam wierzyć w to co kościół nam wpaja. Kocham te budynki ( mam taką schizę) ich chłód, nastrój jaki czuję gdy odwiedzam kościoły i wtedy mogę w ciszy posiedzieć i podumać ale ogólnie to najczęściej zadaję pytanie dlaczego???? Wiele strat i mega ciężkich chwil jest za mną, zawsze gdy myślę, że ten krzyż który dźwigam trochę zelżał to coś mnie musi dojebać , serio, ja myślę, że w poprzednim wcieleniu naprawdę byłam kimś niedobrym, u mnie jak coś się zaczyna układać to od razu się rozglądam kiedy się coś innego spier...Oli. Przepraszam za słownictwo.