Mmiiaa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 31 Marzec 2022
- Postów
- 10 576
Nie doradze ci bo ja mam tylko jednego XDA ja mam 3 pryszcze na szyi ! Miala tak któraś?
Ps. Serio mam dziwne 3 pryszcze ....
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Nie doradze ci bo ja mam tylko jednego XDA ja mam 3 pryszcze na szyi ! Miala tak któraś?
Ps. Serio mam dziwne 3 pryszcze ....
no wiedzą, ze " raz dwa i już ""A może Wy nie wiecie jak to sie robi?"
U mnie podobnie jak u @pluto_nova seksy są jak za pierwszym razem ani razu nie miałam tak, że myśl, że to owulka to trzeba. Zawsze robimy to z przyjemnością. A przed chwilą była powtórka, bo dzisiaj czuje potrzebę wypełnienia, i to mocnegoa wez, już uwierzyłam czyli faktycznie lepiej ten cykl odpuścić a od przyszłego cieszyć się sobą, trochę bardziej intensywnie w okolicach owulki
Jezu a u mnie libido serio jakieś słabe... w poprzednim cyklu (pierwszym po CP) było może ze 4-5 razy ? Masakra jakaś...U mnie podobnie jak u @pluto_nova seksy są jak za pierwszym razem ani razu nie miałam tak, że myśl, że to owulka to trzeba. Zawsze robimy to z przyjemnością. A przed chwilą była powtórka, bo dzisiaj czuje potrzebę wypełnienia, i to mocnego
Nie było mnie przez cały dzień i widzę, że już trochę zmieniacie temat, ale muszę bo się uduszę.No ja właśnie tez nie mam za bardzo z kim oprocz was…
u mnie to samo , brak chęci max ... jeszcze @ się zbliżaJezu a u mnie libido serio jakieś słabe... w poprzednim cyklu (pierwszym po CP) było może ze 4-5 razy ? Masakra jakaś...
nie będę mowić że wiem co czujesz bo nie wiem, nie przeżyłam straty, nigdy nie ujrzałam nawet dwóch kresek…Nie było mnie przez cały dzień i widzę, że już trochę zmieniacie temat, ale muszę bo się uduszę.
Ja też czuję, że rozumiecie najlepiej to co aktualnie mam w głowie.
Wszyscy z mojego otoczenia przeszli już do normalności nad moim poronieniem. Nikt nie pyta, najwyraźniej uznali, że czas zaleczył ranę. Dzisiaj nawet szef przez telefon zasugerował, bym skróciła L4 i wróciła wcześniej.
A ja czuję się zawiedziona, smutna, zla. Czuję, że życie jest niesprawiedliwe. Widząc kobiety w ciąży ryczeć mi się chce.
Przez miesiąc od poronienia rozpacz przeszła w jakiś permanentny smutek, nostalgię.
Nie mam z kim o tym porozmawiać bo odsunęłam się od wszystkich. Niby jestem i funkcjonuje, ale tylko ciałem. Duchem jestem gdzie indziej.
Wczoraj byl dzień, na który umówione miałam badania prenatalne, których już nie było sensu robić bo nie ma już dziecka. I tego akurat dnia, w którym ja przeżywałam od nowa niesprawiedliwość straty ciąży mój kolega z pracy został ojcem i spamował zdjęciami ze szpitala, a dziewczyna z mojego zespołu zadzwoniła żeby mnie powiadomić, że jest w ciąży.
Jak bym zderzyła się ze ścianą - tak się czułam po tej pieprzon*j środzie.
To się chyba nigdy nie skończy. Wyć mi się momentami chce z bezsilności.
No u nas na poczatku z seksem bylo tak se wiec wolalabym do tego nie wracac może gdyby u nas normalna czestotliwosc byla co 2 dzień tez bym nie myslala, ale my mamy fazy, ze czasem codziennie, a czasem 1.5 tyg nic. Wiec sila rzeczy mysle o tym jak to logistycznie rozplanować xDU mnie podobnie jak u @pluto_nova seksy są jak za pierwszym razem ani razu nie miałam tak, że myśl, że to owulka to trzeba. Zawsze robimy to z przyjemnością. A przed chwilą była powtórka, bo dzisiaj czuje potrzebę wypełnienia, i to mocnego
Kurde, czytam Twoj post z pół zamkniętymi oczami bo trochę zasypiam ale zlapal mnie za serce. Jutro Ci na niego odpisze, bo nie może być niezauważony.Nie było mnie przez cały dzień i widzę, że już trochę zmieniacie temat, ale muszę bo się uduszę.
Ja też czuję, że rozumiecie najlepiej to co aktualnie mam w głowie.
Wszyscy z mojego otoczenia przeszli już do normalności nad moim poronieniem. Nikt nie pyta, najwyraźniej uznali, że czas zaleczył ranę. Dzisiaj nawet szef przez telefon zasugerował, bym skróciła L4 i wróciła wcześniej.
A ja czuję się zawiedziona, smutna, zla. Czuję, że życie jest niesprawiedliwe. Widząc kobiety w ciąży ryczeć mi się chce.
Przez miesiąc od poronienia rozpacz przeszła w jakiś permanentny smutek, nostalgię.
Nie mam z kim o tym porozmawiać bo odsunęłam się od wszystkich. Niby jestem i funkcjonuje, ale tylko ciałem. Duchem jestem gdzie indziej.
Wczoraj byl dzień, na który umówione miałam badania prenatalne, których już nie było sensu robić bo nie ma już dziecka. I tego akurat dnia, w którym ja przeżywałam od nowa niesprawiedliwość straty ciąży mój kolega z pracy został ojcem i spamował zdjęciami ze szpitala, a dziewczyna z mojego zespołu zadzwoniła żeby mnie powiadomić, że jest w ciąży.
Jak bym zderzyła się ze ścianą - tak się czułam po tej pieprzon*j środzie.
To się chyba nigdy nie skończy. Wyć mi się momentami chce z bezsilności.