Jesuuu mam jakiś dramatyczny kryzys emocjonalny jak myślę o tym co się ostatnio dzieje na forum...
Okropny wysyp dziewczyn ze źle rosnącą betą, plamieniami, spadkami proga i zawsze znajdzie się jakaś jedna czy dwie ze swoim "ja tak miałam i jestemw 30 tc" albo "nie stresuj się ja miałam bete milion pięćset sto dziewięćset i nie było pęcherzyka widać na usg, a teraz ma 3 lata i śpi obok" nie porównuj się, ciąża to nie matematyka nie daj się nastraszyć! Kuzynki szwagierki brata żona w ogóle nie miała bety a urodziła"
Ja je.ie. I człowiek tak patrzy i myśli jakie one mają priorytety? Lepiej umrzeć grunt żeby się nie stresować? Co jest z tymi ludźmi fo cholery
jak czytam o tych złych betach, plamieniach,prz6 braku pęcherzyka w macicy i słyszę "wizytę u lekarza mam za 3 tygodnie nic nie będę przyspieszać, tyle jest wspaniałych historii na pewno mnie też czeka cud" to się zastanawia jak temu cudowi ma niby przeszkodzić profilaktyczne usg sprawdzające czy nie krwawisz do brzucha typiarko?!
Przepraszam, ale już mi się ulewa.
Wierzę, że wszystkie dziewczyny wychodzące z tego wątku będą miały odpowiednią wiedzę i wsparcie w innych staraczkach żeby nie stawiać własnego życia na szali ze stresem wywołanym przez bete...
Mozna ojojywać