Szczerze to ja wogóle na siebie nie wydaję
Oprócz na wina czasem
Ale to dlatego że: po pierwsze nie odczuwam takiej potrzeby, dobrze się czuję z tym co mam, po drugie mam ciemną karnację, czarne brwi i długie ale niestety proste rzęsy, no ale nie wyglądam jak widmo jak nie mam ich umalowanych
Malować też się nie maluję bo mi się nie chce, nienawidzę zmywać makijażu, a w pracy i tak mam ciągle zakrytą gębę więc z reguły nikt jej nie widzi. Paznokci nie robię bo tj pisałam nienawidzę zdejmowania a sama nie umiem malować i w pracy też nie bardzo powinnam. Raz na 3-4mce idę do fryzjera na podcięcie bo farbować też przestałam. Jednak po poronieniu żeby się lepiej poczuć zrobiłam sobie całe kombo: wieczór spa z masażami które dostałam na święta i tak czekało, zaraz potem zabieg na twarz u kosmetyczki i stópki na lux. Wtedy pomyślałam że trzeba coś robić dla siebie bo zdecydowanie człowiek lepiej się czuję po czymś takim
Postanowiłam że na stópki będę chodzić regularnie, ale tak co 1,5mca, masaż relaksacyjny uważam za luksus więc pójdę za jakiś czas jak robota mnie dobije. Wcześniej chodziłam dość często na masaże ale lecznicze i uważałam to za coś dla siebie, jednak były one z przymusu
Ciuchów też nie kupuję bo mieszkamy w kawalerce i mi się po prostu już nie mieszczą
Ale zazwyczaj na wiosnę wpadam w szał zakupowy na promach. Cieszę się że rok temu na kupowałam, bo teraz nam rata ciągle rośnie i już byłoby mi bardziej szkoda
Mogłabym wydawać na podróże, ale znów w robocie jest problem z puszczaniem na jakikolwiek urlop gdy się czasem chce wyskoczyć (trzeba wcześniej zaplanować) więc yen wydatek też mi odpada
Tak więc z przyjemności zostaje wspomniane wcześniej wino
Masz figurę jak ja, tylko ja mam więcej w biodrach
Nienawidzę i nie umiem się odchudzać, więc po prostu tego nie robię
Aż ciężko mi uwierzyć jak kiedyś pisałaś ile ważysz :O Ale może jesteś wyższa niż ja