reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

reklama
I

Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty 😔😘
Bardzo mi jest bliska także Twoja historia. Dla mnie to była 3 ciąża. W domu mam już dwa maluchy (choć pewnie obraziłyby się za to, że je tak nazwałam). Tylko oni trzymają mnie teraz na powierzchni. Gdyby nie ta dwójka to nie miałabym teraz po co żyć.
Ja też tłumaczę to sobie w taki sposób, że dziecko pewnie było chore dlatego nie poradziło sobie, ale nie mam pojęcia czy tak rzeczywiście było.
Bardzo chciałabym mieć trzecie dziecko, teraz po tej stracie ta potrzeba jest jeszcze silniejsza niż wcześniej. Problem w tym, że radzimy sobie z mężem (o ile można powiedzieć, że ja sobie w ogóle z tym radzę...) w zupełnie inny sposób - ja nie wyobrażam sobie byśmy mieli nie spróbować raz jeszcze. Mój mąż traktuje tą stratę jako czerwone światło, takie ostrzeżenie od losu, że już wystarczy. To mnie dobija jeszcze bardziej. Wiem, że ja nie odpuszczę. Wiem też, że mój mąż też nie zmieni zdania. To mnie dobija jeszcze bardziej.
Marzę o tym, by w przyszłym roku przywitać malucha, dzisiaj wydaje mi się, że to jedyny sposób na to, by sobie z całym tym koszmarem poradzić.
Moj mąż też na początku nie chciał bo to nasza druga strata, pierwsza w 9 tyg ale na 6 rozwój się zatrzymał, poronilam samoistnie w domu. Ale wtedy to było 3 miesiące po porodzie więc myślę że mój organizm nie był jeszcze gotowy, nie planowaliśmy tak szybko trzeciego dziecka ale byliśmy szczęśliwi że bez starań się udało. Ostatnia ciąża była długo planowała, wszystko było idealnie zaplanowane ale niestety życie nauczyło mnie by niczego nie planować. Teraz już mąż mówi że możemy jeszcze raz spróbować i cieszę się bo ja już jestem gotowa, przynajmniej psychicznie bo czekam co powie lekarz w piątek 😉
Dobry wieczór wszystkim!
Dla mnie w sumie nie taki dobry, w ramach autoterapii muszę to z siebie wyrzucić...
Dzwoniłam dziś do lekarza i okazało się, że z powodu marcowego koronawirusa musimy wstrzymać IUI z kwietnia. To oznacza najbliższą inseminację w maju, czyli z jajnika po wątpliwej stronie (jajowód był mnie widoczny na HSG). No i dupa. Sama nie wiem, czy tracić to majowe podejście na próbę po lewej, czy czekać 2 miesiące na owulację po prawej - ale poza tym: buuu!!!, w czerwcu na dodatek będę mieć o rok więcej!!!
Czy na moim miejscu starałybyście się naturalnie ok. miesiąc po covidzie..?
Ale mówili czemu wstrzymane te IUI? Może jeszcze masz jakies powikłania po covidzie i stąd ta decyzją? Jeśli nie to ja bym się starała ale to Twoja decyzja i jeśli coś będzie nie tak z ciąża to będziesz się obwiniać że mogłaś poczekac jednak. Przynajmniej ja bym się obwiniala. Musisz to przemyśleć.
 
I

Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty 😔😘
Bardzo mi jest bliska także Twoja historia. Dla mnie to była 3 ciąża. W domu mam już dwa maluchy (choć pewnie obraziłyby się za to, że je tak nazwałam). Tylko oni trzymają mnie teraz na powierzchni. Gdyby nie ta dwójka to nie miałabym teraz po co żyć.
Ja też tłumaczę to sobie w taki sposób, że dziecko pewnie było chore dlatego nie poradziło sobie, ale nie mam pojęcia czy tak rzeczywiście było.
Bardzo chciałabym mieć trzecie dziecko, teraz po tej stracie ta potrzeba jest jeszcze silniejsza niż wcześniej. Problem w tym, że radzimy sobie z mężem (o ile można powiedzieć, że ja sobie w ogóle z tym radzę...) w zupełnie inny sposób - ja nie wyobrażam sobie byśmy mieli nie spróbować raz jeszcze. Mój mąż traktuje tą stratę jako czerwone światło, takie ostrzeżenie od losu, że już wystarczy. To mnie dobija jeszcze bardziej. Wiem, że ja nie odpuszczę. Wiem też, że mój mąż też nie zmieni zdania. To mnie dobija jeszcze bardziej.
Marzę o tym, by w przyszłym roku przywitać malucha, dzisiaj wydaje mi się, że to jedyny sposób na to, by sobie z całym tym koszmarem poradzić.

Myślę, że musicie dać sobie czas. Mój na początku też był na nie. Sam przyznał, że bardzo się o mnie martwił, bał się że nie wrócę do domu. Boi się, że znowu będę musiała to przechodzić fizycznie i psychicznie - ale jednocześnie bardzo mnie kocha i zrobi dla mnie wszystko (to akurat uważam za głupotę :p )
 
Dobry wieczór wszystkim!
Dla mnie w sumie nie taki dobry, w ramach autoterapii muszę to z siebie wyrzucić...
Dzwoniłam dziś do lekarza i okazało się, że z powodu marcowego koronawirusa musimy wstrzymać IUI z kwietnia. To oznacza najbliższą inseminację w maju, czyli z jajnika po wątpliwej stronie (jajowód był mnie widoczny na HSG). No i dupa. Sama nie wiem, czy tracić to majowe podejście na próbę po lewej, czy czekać 2 miesiące na owulację po prawej - ale poza tym: buuu!!!, w czerwcu na dodatek będę mieć o rok więcej!!!
Czy na moim miejscu starałybyście się naturalnie ok. miesiąc po covidzie..?
Ja bym się starala
 
Ale mówili czemu wstrzymane te IUI? Może jeszcze masz jakies powikłania po covidzie i stąd ta decyzją? Jeśli nie to ja bym się starała ale to Twoja decyzja i jeśli coś będzie nie tak z ciąża to będziesz się obwiniać że mogłaś poczekac jednak. Przynajmniej ja bym się obwiniala. Musisz to przemyśleć.
Wiem, że w klinice należało zgłaszać przypadki covid, szczególnie w przypadku mężczyzn, z uwagi na kwestię temperatury, przegrzanie, itp... I to oczywiście rozumiem. Miesiąc to nie tak wiele - teoretycznie...
Oczywiście mogę poczekać, ale w kwestii obwiniania się - czy na pewno będę wiedziała, czy ewentualne komplikacje wynikają z koronawirusa, czy z faktu, że mam 38 lat...?
 
Kurcze, ciężko decydować nie znając ryzyka ... nie wiem co Ci doradzić
Wiem... dzięki za odpowiedź w każdym razie :-*
Do tej pory nie udało się naturalnie, ironia losu byłaby gigantyczna sprawiając nam teraz pseudo-niespodziankę problematyczną...
Jeszcze się zastanowię. Ale tak czy siak - obie, zdaje się, mamy termin starań konkretny w okolicach jesieni ;-)
 
Wiem... dzięki za odpowiedź w każdym razie :-*
Do tej pory nie udało się naturalnie, ironia losu byłaby gigantyczna sprawiając nam teraz pseudo-niespodziankę problematyczną...
Jeszcze się zastanowię. Ale tak czy siak - obie, zdaje się, mamy termin starań konkretny w okolicach jesieni ;-)
Niestety, zostało 170 dni w moim przypadku... zwariuje ale nic nie mogę zrobić. 🤷🏽‍♀️
 
reklama
Brakuje tu Ciebie :( I tęsknimy za @Zazuu :(
@Ceonis, pisz jak tam!
Ja dalej odliczam, 40dc 😔 Myślałam że pójdzie szybciej... Dziś mm wrażenie że coś jest na rzeczy, ale nadal czekam. Poczekam do końca tyg, bo wtedy będzie 6tyg od zabiegu i rozważę wizytę u gin.
Cześc dziewczyny!
Czasem wpadam zobaczyć, co tam słychać u Was. Mam nawał obowiązków ostatnio i brak czasu. U mnie bez zmian, dzwoniłam wczoraj do Medihadu się umówić na wizytę, ale jest jakieś obłożenie i najbliższy wolny termin to 30 kwietnia.. Zawsze jak dzwoniłam to 2-3 dni i wizyta była, a tutaj dupa. Mają mnie gdzieś wcisnąć i powiadomić. Czuję się dobrze, żadnych plamień, bólów itp, to aż tak bardzo mi się nie spieszy. Jedynie co mi przeszkadza to to, że po nocach nie mogę w ogóle spać. Mój stwierdził na to, że zło nigdy nie śpi 🙈
Strasznie mocno trzymam za Was kciuki i tak z boczku kibicuje ❤️
 
Do góry