reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

A może to właśnie ten kwietniowy cykl będzie szczęśliwy ♥️ skoro owulacja potwierdzona u ginekologa to jeszcze chwila i będzie wiadomo czy się udało
tak bardzo bym chciała żebyś miała rację ❤️ to byłyby moje pierwsze urodziny w dwupaku…
Na test jeszcze za wcześnie, ale nie mam zbyt wielkich nadziei, bo dzień po przytulankach okazało się że mam infekcję bakteryjną…od środy przyjmuję Fluomizin, zostały mi jeszcze 2 tabletki ale od wczoraj mam jasnobrązowe plamienia 🙄 oczywiście mogłabym sobie wkręcać że to implantacja, ale bądźmy poważne: nie takie objawy już miałam w poprzednich cyklach…
Jest mi dodatkowo przykro ponieważ moja dobra koleżanka w listopadzie zaszła w nieplanowaną ciążę z nowopoznanym facetem, ostatnio się żaliła że prawdopodobnie będzie dziewczynka a ona tak chciała chłopca i jest zła na cały świat…po rozmowie z nią się popłakałam 😢
 
reklama
Ja narazie mam doła jak Rów Mariański... chociaż tak naprawdę to mam Rollercoaster emocjonalny. Muszę chyba ogarnąć jakąś terapie bo chyba sama sobie z tym nie poradzę...
Też mam rollercoaster, z przewagą smutku. Chodzę na terapię i terapeutka mówi, że mam prawo być smutna, że trzeba przeżyć żałobę po dziecku, którego nie będzie, a które człowiek już zdążył sobie wyobrazić, a nie spychać w kąt podświadomości.
 
tak bardzo bym chciała żebyś miała rację ❤️ to byłyby moje pierwsze urodziny w dwupaku…
Na test jeszcze za wcześnie, ale nie mam zbyt wielkich nadziei, bo dzień po przytulankach okazało się że mam infekcję bakteryjną…od środy przyjmuję Fluomizin, zostały mi jeszcze 2 tabletki ale od wczoraj mam jasnobrązowe plamienia 🙄 oczywiście mogłabym sobie wkręcać że to implantacja, ale bądźmy poważne: nie takie objawy już miałam w poprzednich cyklach…
Jest mi dodatkowo przykro ponieważ moja dobra koleżanka w listopadzie zaszła w nieplanowaną ciążę z nowopoznanym facetem, ostatnio się żaliła że prawdopodobnie będzie dziewczynka a ona tak chciała chłopca i jest zła na cały świat…po rozmowie z nią się popłakałam 😢
O kurcze to faktycznie kiepsko, przykro mi. To w takiej sytuacji idziemy obie na majowe testowanie 💪 maj będzie nasz, już bez infekcji żadnych.

Wiem o co chodzi, co prawda żadna z moich koleżanek tak nie wpadła. Ale większość ma dzieci i widać jakie są zadowolone i szczęśliwe. I ciągle słyszę pytanie kiedy u nas będzie dziecko 🤬
 
Cześć, witam się i ja.
Tydzień temu przeszłam poronienie. To był 11 tc.
Farmakologicznie się nie udało oczyścić więc dodatkowo byłam łyżeczkowana.
Przyznam szczerze, że załamałam się, nie mam siły na nic, najchętniej spalabym lub płakała całe dnie i noce.
Nie sposób przeczytać wszystkiego o czym pisałyście od początku wątku. Dziś chyba po prostu komuś muszę się "wygadać" niezależnie od tego czy ktoś to przeczyta.
Zastanawiam się wciąż czemu tak się stało. Jaki jest cel tego, że straciłam to dzieciątko. Co powinnam zmienić w przyszłości, by starac się z powodzeniem o kolejną ciążę.
Uświadomiłam sobie, że nie jestem niezniszczalna jak mi się dotąd wydawało.
Łez wylanych przez ten tydzień nie zliczę. Ciężar jaki czuję w środku sprawia że wręcz chce mi się wymiotować.
Czy to kiedyś minie? Czy z tym bólem da się jakoś funkcjonować? Wrócić do równowagi?
Dzisiaj wydaje mi się, że życia dalej nie ma.
Czesc, rozumiem Cię doskonale bo też niedawno straciłam ciążę, był to już skończony 12 tydzień, dowiedziałam się na badaniach prenatalnych że serduszko kilka godzin wczesniej musiało przestać bić. Straszna wiadomość, byłam załamana tym bardziej że wyznaczyli mi termin zabiegu dopiero tydzień później. Ten tydzień to był najtrudniejszy tydzień w moim życiu. Morze lez wylałam. Na zabiegu się okazało ze dziecko jest za duże i muszę go urodzić a potem lyzeczkowanie. Stracił dużo krwi i musialam zostać w szpitalu. W piątek minie 3 tug od zabiegu i idę na wizytę. Będą już wyniki histopatologiczne ale oprócz tego zlecilam badanie kosmówki genetyczne i też czekam na wynik. Ale najważniejsze moje pytanie będzie "kiedy mogę się znów starać". Wierzę że kolejna ciąża (moja 5) będzie zdrowa i za 9 miesięcy urodze zdrowe dziecko. Z myślą o staraniach jest mi lepiej poradzić sobie z ta sytuacja. Moje dziecko prawdopodobnie było bardzo chore ale liczę że to był przypadkowy zły układ genów i nie miałam na to wpływu. Mam dwoje wspaniałych urwisów i w przyszłym roku będzie trzeci do kompletu :-) Innej opcji nie przewiduje, chyba że bliźniaki 🤣
Daj sobie czas, jeśli uważasz ze rozmowa z psychologiem Ci pomoże to idź, daj sobie pomoc. I nie trać wiary że wkoncu się uda urodzić pięknego bobasa 🥰
 
Hello dziewczynki, ciocia tylko wpadła powiedzieć, ze pamięta o Was i życzy Wam miłego tygodnia <3
Brakuje tu Ciebie :( I tęsknimy za @Zazuu :(
@Ceonis, pisz jak tam!
Ja dalej odliczam, 40dc 😔 Myślałam że pójdzie szybciej... Dziś mm wrażenie że coś jest na rzeczy, ale nadal czekam. Poczekam do końca tyg, bo wtedy będzie 6tyg od zabiegu i rozważę wizytę u gin.
 
Brakuje tu Ciebie :( I tęsknimy za @Zazuu :(
@Ceonis, pisz jak tam!
Ja dalej odliczam, 40dc 😔 Myślałam że pójdzie szybciej... Dziś mm wrażenie że coś jest na rzeczy, ale nadal czekam. Poczekam do końca tyg, bo wtedy będzie 6tyg od zabiegu i rozważę wizytę u gin.
A u mnie to chyba jednak nie był okres... 2 dni krwawienia (myślę że się wszystko oczyściło) I dziś już lekkie plamienia 🙄 wiec na okres jednak też sobie poczekam... ale spoko... nie spieszy mi się nigdzie 🙄🙄
 
I
Czesc, rozumiem Cię doskonale bo też niedawno straciłam ciążę, był to już skończony 12 tydzień, dowiedziałam się na badaniach prenatalnych że serduszko kilka godzin wczesniej musiało przestać bić. Straszna wiadomość, byłam załamana tym bardziej że wyznaczyli mi termin zabiegu dopiero tydzień później. Ten tydzień to był najtrudniejszy tydzień w moim życiu. Morze lez wylałam. Na zabiegu się okazało ze dziecko jest za duże i muszę go urodzić a potem lyzeczkowanie. Stracił dużo krwi i musialam zostać w szpitalu. W piątek minie 3 tug od zabiegu i idę na wizytę. Będą już wyniki histopatologiczne ale oprócz tego zlecilam badanie kosmówki genetyczne i też czekam na wynik. Ale najważniejsze moje pytanie będzie "kiedy mogę się znów starać". Wierzę że kolejna ciąża (moja 5) będzie zdrowa i za 9 miesięcy urodze zdrowe dziecko. Z myślą o staraniach jest mi lepiej poradzić sobie z ta sytuacja. Moje dziecko prawdopodobnie było bardzo chore ale liczę że to był przypadkowy zły układ genów i nie miałam na to wpływu. Mam dwoje wspaniałych urwisów i w przyszłym roku będzie trzeci do kompletu :-) Innej opcji nie przewiduje, chyba że bliźniaki 🤣
Daj sobie czas, jeśli uważasz ze rozmowa z psychologiem Ci pomoże to idź, daj sobie pomoc. I nie trać wiary że wkoncu się uda urodzić pięknego bobasa 🥰
Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty 😔😘
Bardzo mi jest bliska także Twoja historia. Dla mnie to była 3 ciąża. W domu mam już dwa maluchy (choć pewnie obraziłyby się za to, że je tak nazwałam). Tylko oni trzymają mnie teraz na powierzchni. Gdyby nie ta dwójka to nie miałabym teraz po co żyć.
Ja też tłumaczę to sobie w taki sposób, że dziecko pewnie było chore dlatego nie poradziło sobie, ale nie mam pojęcia czy tak rzeczywiście było.
Bardzo chciałabym mieć trzecie dziecko, teraz po tej stracie ta potrzeba jest jeszcze silniejsza niż wcześniej. Problem w tym, że radzimy sobie z mężem (o ile można powiedzieć, że ja sobie w ogóle z tym radzę...) w zupełnie inny sposób - ja nie wyobrażam sobie byśmy mieli nie spróbować raz jeszcze. Mój mąż traktuje tą stratę jako czerwone światło, takie ostrzeżenie od losu, że już wystarczy. To mnie dobija jeszcze bardziej. Wiem, że ja nie odpuszczę. Wiem też, że mój mąż też nie zmieni zdania. To mnie dobija jeszcze bardziej.
Marzę o tym, by w przyszłym roku przywitać malucha, dzisiaj wydaje mi się, że to jedyny sposób na to, by sobie z całym tym koszmarem poradzić.
 
Dobry wieczór wszystkim!
Dla mnie w sumie nie taki dobry, w ramach autoterapii muszę to z siebie wyrzucić...
Dzwoniłam dziś do lekarza i okazało się, że z powodu marcowego koronawirusa musimy wstrzymać IUI z kwietnia. To oznacza najbliższą inseminację w maju, czyli z jajnika po wątpliwej stronie (jajowód był mnie widoczny na HSG). No i dupa. Sama nie wiem, czy tracić to majowe podejście na próbę po lewej, czy czekać 2 miesiące na owulację po prawej - ale poza tym: buuu!!!, w czerwcu na dodatek będę mieć o rok więcej!!!
Czy na moim miejscu starałybyście się naturalnie ok. miesiąc po covidzie..?
 
reklama
Dobry wieczór wszystkim!
Dla mnie w sumie nie taki dobry, w ramach autoterapii muszę to z siebie wyrzucić...
Dzwoniłam dziś do lekarza i okazało się, że z powodu marcowego koronawirusa musimy wstrzymać IUI z kwietnia. To oznacza najbliższą inseminację w maju, czyli z jajnika po wątpliwej stronie (jajowód był mnie widoczny na HSG). No i dupa. Sama nie wiem, czy tracić to majowe podejście na próbę po lewej, czy czekać 2 miesiące na owulację po prawej - ale poza tym: buuu!!!, w czerwcu na dodatek będę mieć o rok więcej!!!
Czy na moim miejscu starałybyście się naturalnie ok. miesiąc po covidzie..?
A jakie jest ryzyko tych starań naturalnych teraz ?
 
Do góry