reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki 2021

reklama
Dostalam krwawienia z bolem promieniujacym Na lewa strone, myśle raczej juz wszystko stracone chcą się tylko upewnić czy nie mam pozamacicznej ale niestety na skana muszę czekać do jutra rana
Przepraszam ze tak dopytuje... to krwawienie to planowana @ czy krawienie po pozytywnym tescie nie w terminie @?
 
Dziewczyny robilyscie kiedyś test cyfrowy clearblue? Dzisiaj rano zrobiłam i wyszło mi coś takiego [emoji2955] niby minus ale skąd ten zarys? Chyba że to w tych testach normalne. Test jest czułości 25.
Wczoraj popoludniu robiłam zwykły płytkowy czułości 10. Mąż twierdził że coś tam widzi, ja nie widziałam. Zostawił ten test i dzisiaj faktycznie już coś jest ale dzisiaj to wiadomo, mogą wyjść cuda na kiju ;)
Według mojego regularnego co miesięcznego cyklu mam juz kilka dni opóźnienia, chyba że wydluzyla sie faza lutealna bo do teraz miałam krótkie fazy lutealne. Od wczoraj mam plamienia, najpierw różowe a teraz brązowe
20210524_133837.jpeg
 
Hmmm🤔 to może zrób betę 🤪 mam koleżankę, która przez 3 miesiące nie miała @, wszystkie testy z piękna I kreska. W końcu wybrała się do lekarza po cos na wywołanie. Lekarz ja zbadał i stwierdził, że @ nie przyjdzie jeszcze ok 6 miesięcy bo jest w ciąży 😱 więc 3mam kciuki żebyś była takim samym "przypadkiem" jak moja koleżanka ✊😘
Potwierdzam taki przypadek :) moja siostra tak miala. Nie miala okresu 3 msc , miala problemy z cyklami wiec myslala ze to kolejny nieregularny cykl. Dopiero jak poszla do lekarza potwierdził ciaze a testy negatywne;) teraz jej syn ma 12 lat :)
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Dziewczyny robilyscie kiedyś test cyfrowy clearblue? Dzisiaj rano zrobiłam i wyszło mi coś takiego [emoji2955] niby minus ale skąd ten zarys? Chyba że to w tych testach normalne. Test jest czułości 25.
Wczoraj popoludniu robiłam zwykły płytkowy czułości 10. Mąż twierdził że coś tam widzi, ja nie widziałam. Zostawił ten test i dzisiaj faktycznie już coś jest ale dzisiaj to wiadomo, mogą wyjść cuda na kiju ;)
Według mojego regularnego co miesięcznego cyklu mam juz kilka dni opóźnienia, chyba że wydluzyla sie faza lutealna bo do teraz miałam krótkie fazy lutealne. Od wczoraj mam plamienia, najpierw różowe a teraz brązoweZobacz załącznik 1274935
Test jest negatywny ;)
Test płytkowy wyrzuca sie po odczytaniu wyniku z reguły to jest 5 minut +/-
Dla pewnosci i spokoju mozesz powtorzyc test jutro rano z czułością 10 :)
 
Dziewczyny robilyscie kiedyś test cyfrowy clearblue? Dzisiaj rano zrobiłam i wyszło mi coś takiego [emoji2955] niby minus ale skąd ten zarys? Chyba że to w tych testach normalne. Test jest czułości 25.
Wczoraj popoludniu robiłam zwykły płytkowy czułości 10. Mąż twierdził że coś tam widzi, ja nie widziałam. Zostawił ten test i dzisiaj faktycznie już coś jest ale dzisiaj to wiadomo, mogą wyjść cuda na kiju ;)
Według mojego regularnego co miesięcznego cyklu mam juz kilka dni opóźnienia, chyba że wydluzyla sie faza lutealna bo do teraz miałam krótkie fazy lutealne. Od wczoraj mam plamienia, najpierw różowe a teraz brązoweZobacz załącznik 1274935
Wydaje mi się, że badanie bety byłoby tańsze niż te dwa testy.
Pojedź do laboratorium, bo na tym cyfrowym jak dla mnie totalny negatyw.
 
Mąż niby coś widział w tych pierwszych 5 minutach ale on też już najchętniej rozbierałby te testy na części pierwsze więc może widział coś co chciał widzieć ;)
No nic, poczekamy czy przyjdzie @ czy nie. Jak nie to powtórzę moze nawet w środę dopiero.
Dzięki :)
Test jest negatywny ;)
Test płytkowy wyrzuca sie po odczytaniu wyniku z reguły to jest 5 minut +/-
Dla pewnosci i spokoju mozesz powtorzyc test jutro rano z czułością 10 :)
 
Bardzo Ci współczuję, ale rozumiem ze tak naprawdę jeszcze nic nie wiadomo? Moze to krwawienie ma inna przyczyne np. krwiak.
Zycze zeby jednak ciag dalszy byl pomyślny
Sciskam mocno
Jutro będzie wiadomo na 100% ale w sumie to było krwawienie ze skrzepami wiec myśle ze po wszystkim , nie wiem jak to jest podczas krwiaków , nie nastawiam się jakoś mega tylko już chce mieć wszystko jasne i wrócić do normalności .. dziękuje bardzo i napewno się odezwę z wynikami 💕 ściskam mocno 😘
 
Hej dziewczyny :) jestem tu nowa, postanowiłam napisać, bo może będzie mi lżej.
Ostatnie tygodnie były dla mnie katorgą. Moje cykle są długie, około 35 dni. Na początku maja zrobiłam sobie profilaktyczne badania krwi, prolaktyna wyszła mi podwyższona o 10 jednostek. Po tych badaniach coś mnie podkusiło i zrobiłam najczulszy test ciążowy, wynik blady, ale pozytywny. Dodam, że ostatnią miesiączkę miałam 8 kwietnia. Ten test był oczywiście zrobiony bardzo wcześnie, bo miałam jeszcze tydzień do ewentualnej kolejnej miesiączki, ale jednak miałam nadzieję, że się nie myli. Na drugi dzień zrobiłam kolejny, ale wyszedł już negatywny. Nie rozumiałam kompletnie o co chodzi, więc postanowiłam zaczekać. 14 maja zrobiłam kolejny test, bo okresu nadal nie miałam, test wyszedł pozytywny. Radość narastała i od razu pobiegłam do ginekologa. Niestety na usg nie było nic widać, jedynie lekko pogrubione endometrium, ale ginekolożka stwierdziła, ze to jest tuż przed okresem. Zleciła mi badanie FSH i LH i po tej podwyższonej prolaktynie stwierdziła hiperprolaktynemie. Nie byłam zadowolona z tej wizyty, była bardzo na szybko, lekarka niby miła, ale widać było, że się spieszyła, bo miała duże opóźnienie (wizyta z LuxMed)... wiec postanowiłam jednak iść do innego ginekologa prywatnie. Nowy ginekolog był bardzo zdziwiony moimi wynikami FSH i LH, bo były baaaardzo niskie, poniżej jakiejkolwiek normy. Ale powiedział, ze zostały zrobione w sumie w jakimś 39 dniu cyklu, wiec nie są do końca miarodajne. Powiedział tez, ze ta prolaktyna nie jest aż tak bardzo wysoka. I dodał coś, co dało mi ogromna nadzieje - ze nie wyklucza ciąży. Miałam zrobic betę, jeśli wyszłaby negatywna, to brać luteinę na wywołanie okresu i w pierwszych dniach cyklu zrobić zestaw badań hormonalnych, bo ginekolog podejrzewał u mnie PCOS (chociaż jajniki wcale nie wyglądają na policystyczne). Dzień po wizycie zaczęło się u mnie plamienie, myslalam ze to początek okresu, bo często tak mam, wiec nie jechałam już na betę. Ale plamienie trwało 4 dni i ustało. Było to bardzo dziwne, wiec jednak w sobotę zrobiłam betę i wyszła 545. Oczywiście już czuliśmy z mężem mega radość, ale tez zmartwienie tym plamieniem. Zadzwoniłam do tego ginekologa, a on wręcz mnie opieprzył, ze nie zrobiłam bety od razu jak mi mowil, tylko ze czekałam. Mowilam, ze miałam plamienie i byłam pewna, ze zaczyna mi się okres, wiec nie widziałam sensu robić betę, na co on nastraszył mnie ciąża pozamaciczna i zagrożeniem życia. Dramat. Zadzwoniłam do szpitala, gdzie pani ginekolog uspokoiła mnie i powiedziała, żebym najlepiej przyjechała w poniedziałek, bo przez weekend zostawią mnie tylko na obserwacji a tak czy tak betę kolejna zrobią w poniedziałek, żeby widzieć czy rośnie, czy spada. A przy takim poziomie jaki miałam w sobotę i tak nie zobaczy nic na usg. No i dzisiaj rano od razu pojawiłam się w szpitalu. Od rana znowu miałam lekko brązowe plamienie. Na usg nic, zrobili betę i już jest na poziomie 359... Rozpoznanie: ciąża biochemiczna, samoistne poronienie. Jestem załamana. Teraz muszę czekac na krwawienie, czując jeszcze te symptomy ciąży, które już zdążyły się pojawić. Myślałam, że jakoś to przejdę bez doła i płaczu, ale jak tylko weszłam do domu, to masakra...
Przepraszam za to dluuuugie wypracowanie i za chaos, ale jestem w ogromnych emocjach i czułam wielka potrzebę, żeby podzielić się z kimś, kto wie, co teraz przechodzę 😓 boje się, ze jednak ze mną jest jakiś problem i będzie bardzo ciężko o zdrową ciążę 😭
 
reklama
Hej dziewczyny :) jestem tu nowa, postanowiłam napisać, bo może będzie mi lżej.
Ostatnie tygodnie były dla mnie katorgą. Moje cykle są długie, około 35 dni. Na początku maja zrobiłam sobie profilaktyczne badania krwi, prolaktyna wyszła mi podwyższona o 10 jednostek. Po tych badaniach coś mnie podkusiło i zrobiłam najczulszy test ciążowy, wynik blady, ale pozytywny. Dodam, że ostatnią miesiączkę miałam 8 kwietnia. Ten test był oczywiście zrobiony bardzo wcześnie, bo miałam jeszcze tydzień do ewentualnej kolejnej miesiączki, ale jednak miałam nadzieję, że się nie myli. Na drugi dzień zrobiłam kolejny, ale wyszedł już negatywny. Nie rozumiałam kompletnie o co chodzi, więc postanowiłam zaczekać. 14 maja zrobiłam kolejny test, bo okresu nadal nie miałam, test wyszedł pozytywny. Radość narastała i od razu pobiegłam do ginekologa. Niestety na usg nie było nic widać, jedynie lekko pogrubione endometrium, ale ginekolożka stwierdziła, ze to jest tuż przed okresem. Zleciła mi badanie FSH i LH i po tej podwyższonej prolaktynie stwierdziła hiperprolaktynemie. Nie byłam zadowolona z tej wizyty, była bardzo na szybko, lekarka niby miła, ale widać było, że się spieszyła, bo miała duże opóźnienie (wizyta z LuxMed)... wiec postanowiłam jednak iść do innego ginekologa prywatnie. Nowy ginekolog był bardzo zdziwiony moimi wynikami FSH i LH, bo były baaaardzo niskie, poniżej jakiejkolwiek normy. Ale powiedział, ze zostały zrobione w sumie w jakimś 39 dniu cyklu, wiec nie są do końca miarodajne. Powiedział tez, ze ta prolaktyna nie jest aż tak bardzo wysoka. I dodał coś, co dało mi ogromna nadzieje - ze nie wyklucza ciąży. Miałam zrobic betę, jeśli wyszłaby negatywna, to brać luteinę na wywołanie okresu i w pierwszych dniach cyklu zrobić zestaw badań hormonalnych, bo ginekolog podejrzewał u mnie PCOS (chociaż jajniki wcale nie wyglądają na policystyczne). Dzień po wizycie zaczęło się u mnie plamienie, myslalam ze to początek okresu, bo często tak mam, wiec nie jechałam już na betę. Ale plamienie trwało 4 dni i ustało. Było to bardzo dziwne, wiec jednak w sobotę zrobiłam betę i wyszła 545. Oczywiście już czuliśmy z mężem mega radość, ale tez zmartwienie tym plamieniem. Zadzwoniłam do tego ginekologa, a on wręcz mnie opieprzył, ze nie zrobiłam bety od razu jak mi mowil, tylko ze czekałam. Mowilam, ze miałam plamienie i byłam pewna, ze zaczyna mi się okres, wiec nie widziałam sensu robić betę, na co on nastraszył mnie ciąża pozamaciczna i zagrożeniem życia. Dramat. Zadzwoniłam do szpitala, gdzie pani ginekolog uspokoiła mnie i powiedziała, żebym najlepiej przyjechała w poniedziałek, bo przez weekend zostawią mnie tylko na obserwacji a tak czy tak betę kolejna zrobią w poniedziałek, żeby widzieć czy rośnie, czy spada. A przy takim poziomie jaki miałam w sobotę i tak nie zobaczy nic na usg. No i dzisiaj rano od razu pojawiłam się w szpitalu. Od rana znowu miałam lekko brązowe plamienie. Na usg nic, zrobili betę i już jest na poziomie 359... Rozpoznanie: ciąża biochemiczna, samoistne poronienie. Jestem załamana. Teraz muszę czekac na krwawienie, czując jeszcze te symptomy ciąży, które już zdążyły się pojawić. Myślałam, że jakoś to przejdę bez doła i płaczu, ale jak tylko weszłam do domu, to masakra...
Przepraszam za to dluuuugie wypracowanie i za chaos, ale jestem w ogromnych emocjach i czułam wielka potrzebę, żeby podzielić się z kimś, kto wie, co teraz przechodzę 😓 boje się, ze jednak ze mną jest jakiś problem i będzie bardzo ciężko o zdrową ciążę 😭
Witaj!
Przykro mi z powodu straconej ciąży :( A długo się już staracie?
 
Do góry