reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Staraczki 2021

Pierwszy zastrzyk zrobil mi ginek w gabinecie, pokazywał jak zlozyc pena i go zaladowac. Kolejne juz robilam sobie sama w domu. Nic strasznego :)
Bólu to się akurat nie boje, raczej jestem wytrzymała i zdeterminowana :D tylko myśle, ze jak pójdę do tego starego gina a on nie wypisywał mi żadnych leków na stymulację tylko tez co chodzę teraz to się nie zgodzi dać mi zastrzyku
 
reklama
Bólu to się akurat nie boje, raczej jestem wytrzymała i zdeterminowana :D tylko myśle, ze jak pójdę do tego starego gina a on nie wypisywał mi żadnych leków na stymulację tylko tez co chodzę teraz to się nie zgodzi dać mi zastrzyku
Z jakiegos konkretnego powodu nie przepisał Ci stymulacji? Ma jakis „plan” na Ciebie?
Jednak warto zapytac :) ewentualnie zawsze mozna zmienic lekarza.
 
Właśnie chce go zapytać o zastrzyk. A to trzeba iść do lekarza i on wykonuje czy same w domu ? Bo różne rzeczy słyszałam i się nie orientuje
Zastrzyki z gonadotropina są chyba raczej lekami 2 rzutu, jeżeli nie działa ani klomifen ani letrozol, to musi lekarz dobrać, bo zastrzyki podskórne są 1000 razy mocniejsze niż w.w leki dostępne w tabletkach, podawane są pod skórę ponieważ nie przetrwalby kontaktu z droga pokarmowa, niestety ze stymulacja mozna łatwo przesadzić i trzeba uwazac na OHSS, dlatego należy to robić tylko pod okiem ginekologa, który ma doświadczenie w tej gałęzi czyli np. przeprowadza procedurę in vitro, ma specjakizacje z in vitro.
Jeżeli pęcherzyki rosną po tabletkach to bym się cieszyła i nie brnęła w cos mocniejszego, niektóre z nas nie reagują na stymulacje i podaję się te same gonadotropiny co do procedury in vitro, tylko w o wiele mniejszych dawkach, więc przepisanie przez lekarza gonadotropiny świadczy tylko o tym, że slabo reagujemy na leki i niestety trzeba wdrożyć coś mocniejszego...
Ja przeszłam wszystkie 3 leki, po gonadotropinie (która dostalam razem z clo bo pęcherzyki stanęły w miejscu) miałam za dużo pęcherzyków (kolo 6 czy 5), gdy jest 3 i wiecej wówczas lekarz nie poleca staran ze względu na wysokie ryzyko mnogiej ciąży.
Chyba po letrozolu mialam wysypkę po obu stronach ciala i w tym cyklu tez nie mialam owu, ja na każdą stymulacje inaczej reagowałam, więc glowa do góry :)
 
Dzień dobry,

Nieśmiało przyłączam się do wątku. Z początkiem maja przeszłam pierwsze poronienie - puste jajo płodowe w 11tc. Nie spodziewałam się tego i dlatego mam teraz bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony chciałabym być w ciąży i urodzić dziecko, z drugiej - boję się kolejnej "porażki" i innych komplikacji.
Mam wrażenie, że wśród moich znajomych panuje przekonanie, że najtrudniej jest zajść w ciąże, a potem już z górki. Nauczona swoim doświadczeniem wiem, że czasem bywa dokładnie odwrotnie i strasznie się boję, że zajdę w ciąże i znowu spotka mnie to samo. Czy któraś z Was, starających się, jest po stracie ciąży i przechodziła podobne dylematy?
 
Dzień dobry,

Nieśmiało przyłączam się do wątku. Z początkiem maja przeszłam pierwsze poronienie - puste jajo płodowe w 11tc. Nie spodziewałam się tego i dlatego mam teraz bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony chciałabym być w ciąży i urodzić dziecko, z drugiej - boję się kolejnej "porażki" i innych komplikacji.
Mam wrażenie, że wśród moich znajomych panuje przekonanie, że najtrudniej jest zajść w ciąże, a potem już z górki. Nauczona swoim doświadczeniem wiem, że czasem bywa dokładnie odwrotnie i strasznie się boję, że zajdę w ciąże i znowu spotka mnie to samo. Czy któraś z Was, starających się, jest po stracie ciąży i przechodziła podobne dylematy?
Myślę, ze nie skłamię jak napiszę, ze większość ;) w niektórych przypadkach nic nie jest proste, ani zajście ani donoszenie, wielu z nas strach o ciążę będzie towarzyszył aż do rozwiązania. I później do 25rż aż się wyprowadzą 😂 wszystko z Tobą Ok, wszystko co czujesz to naturalna reakcja na to co Ci się przydarzyło. Witaj wśród staraczek, obyś się tu nie zasiedziała tak jak ja ;)
 
Dzień dobry,

Nieśmiało przyłączam się do wątku. Z początkiem maja przeszłam pierwsze poronienie - puste jajo płodowe w 11tc. Nie spodziewałam się tego i dlatego mam teraz bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony chciałabym być w ciąży i urodzić dziecko, z drugiej - boję się kolejnej "porażki" i innych komplikacji.
Mam wrażenie, że wśród moich znajomych panuje przekonanie, że najtrudniej jest zajść w ciąże, a potem już z górki. Nauczona swoim doświadczeniem wiem, że czasem bywa dokładnie odwrotnie i strasznie się boję, że zajdę w ciąże i znowu spotka mnie to samo. Czy któraś z Was, starających się, jest po stracie ciąży i przechodziła podobne dylematy?
Dokładnie, to co koleżanka wyżej napisała, plus dla "pocieszenia" PONOĆ zwykle nie zdarza się puste jajo dwa razy pod rząd. Witaj w wątku, można się tu żalić i wszystko co czujesz jest całkiem normalne :)
 
Zastrzyki z gonadotropina są chyba raczej lekami 2 rzutu, jeżeli nie działa ani klomifen ani letrozol, to musi lekarz dobrać, bo zastrzyki podskórne są 1000 razy mocniejsze niż w.w leki dostępne w tabletkach, podawane są pod skórę ponieważ nie przetrwalby kontaktu z droga pokarmowa, niestety ze stymulacja mozna łatwo przesadzić i trzeba uwazac na OHSS, dlatego należy to robić tylko pod okiem ginekologa, który ma doświadczenie w tej gałęzi czyli np. przeprowadza procedurę in vitro, ma specjakizacje z in vitro.
Jeżeli pęcherzyki rosną po tabletkach to bym się cieszyła i nie brnęła w cos mocniejszego, niektóre z nas nie reagują na stymulacje i podaję się te same gonadotropiny co do procedury in vitro, tylko w o wiele mniejszych dawkach, więc przepisanie przez lekarza gonadotropiny świadczy tylko o tym, że slabo reagujemy na leki i niestety trzeba wdrożyć coś mocniejszego...
Ja przeszłam wszystkie 3 leki, po gonadotropinie (która dostalam razem z clo bo pęcherzyki stanęły w miejscu) miałam za dużo pęcherzyków (kolo 6 czy 5), gdy jest 3 i wiecej wówczas lekarz nie poleca staran ze względu na wysokie ryzyko mnogiej ciąży.
Chyba po letrozolu mialam wysypkę po obu stronach ciala i w tym cyklu tez nie mialam owu, ja na każdą stymulacje inaczej reagowałam, więc glowa do góry :)
Dziękuje bardzo za odpowiedz! Pozostaje tylko mieć nadzieje, ze się uda na tych lekach…
 
Dzień dobry,

Nieśmiało przyłączam się do wątku. Z początkiem maja przeszłam pierwsze poronienie - puste jajo płodowe w 11tc. Nie spodziewałam się tego i dlatego mam teraz bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony chciałabym być w ciąży i urodzić dziecko, z drugiej - boję się kolejnej "porażki" i innych komplikacji.
Mam wrażenie, że wśród moich znajomych panuje przekonanie, że najtrudniej jest zajść w ciąże, a potem już z górki. Nauczona swoim doświadczeniem wiem, że czasem bywa dokładnie odwrotnie i strasznie się boję, że zajdę w ciąże i znowu spotka mnie to samo. Czy któraś z Was, starających się, jest po stracie ciąży i przechodziła podobne dylematy?

Tez myśle, ze znaczna cześć jak nie większość nas przeszła przez podobne doświadczenia [emoji3064] niektóre wielokrotnie [emoji3064] mnie to nie dotyczy, ale bardzo mi przykro. Odkąd tu jestem, widzę jak duza jest to skala, której nie byłam świadoma. Nie jesteś tu z tym sama [emoji3590]

Opowiedz coś o sobie. Ile macie lat? Długo się staracie? Wiecie co mogło być przyczyna straty?

Nie zasiedź się tu tylko zbyt długo, mamusiowe wątki czekają [emoji3526][emoji1696]
 
Dzień dobry,

Nieśmiało przyłączam się do wątku. Z początkiem maja przeszłam pierwsze poronienie - puste jajo płodowe w 11tc. Nie spodziewałam się tego i dlatego mam teraz bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony chciałabym być w ciąży i urodzić dziecko, z drugiej - boję się kolejnej "porażki" i innych komplikacji.
Mam wrażenie, że wśród moich znajomych panuje przekonanie, że najtrudniej jest zajść w ciąże, a potem już z górki. Nauczona swoim doświadczeniem wiem, że czasem bywa dokładnie odwrotnie i strasznie się boję, że zajdę w ciąże i znowu spotka mnie to samo. Czy któraś z Was, starających się, jest po stracie ciąży i przechodziła podobne dylematy?
Hej, u mnie było puste jajo płodowe w 10 tc😔 u mnie w towarzystwie panuje za to inne przekonanie - że w ciążę się zachodzi tak o hop siup🤦‍♀️
Nie jest to łatwe, staramy się od marca i niestety teraz nie idzie.
A ciągle pytania czy nie jestem w ciąży albo teksty żebyśmy się wzięli za robotę, to niekończąca się historia.
 
reklama
Do góry