Cześć dziewczyny. Mam na imię Patrycja i mam nadzieje, ze dobrze trafiłam w tematykę forum - przy okazji miło mi Was poznać
Na wstępie napisze, ze mam 26 lat i od dwóch lat staramy się z partnerem o dzidziusia. Dzisiaj wypada 34 dzień mojego cyklu które trwają od 30-34 dni. Przedwczoraj wieczorem, coś mnie podkusiło żeby zrobić test i wyszły dwie kreski. Jedna bardzo blada, ale widoczna. Rano wstałam o 5:00 żeby popędzić do apteki i zrobić kolejny test - znowu dwie kreski z czego jedna trochę bledsza od drugiej. Popędziłam tez wczoraj szybko na betę chyba koło 7 rano i o 16:00 miałam wynik 37,06 co było dla mnie jak grom z jasnego nieba
Udało mi się zapisać odrazu w mojej starej przychodni ginekologicznej na wizytę dzisiaj na 7:20. Zmieniłam lekarza półtora roku temu, ponieważ był bardzo małomówny i praktycznie w ogóle nie potrafił odpowiadać na moje nurtujące pytania a o dalszym planowaniu już w ogóle nie wspomnę.. a na dodatek był bardzo gburowaty i ciężko było mi się z nim dogadać, no ale mój obecny ginekolog ma termin na wizytę dopiero na 30.08 wiec chyba z tego wszystkiego, tej ekscytacji, niepewności i stresu zdecydowałam się na ta wizytę. Tak jak przypuszczałam, zero informacji i jedyne zdanie „Nie ma się co cieszyć zbyt szybko” - Ok, rozumiem ze może to za wcześnie, żeby stwierdzić cokolwiek ale od lekarza ginekologa oczekiwałabym trochę więcej entuzjazmu. Stwierdził ze: „macica w normie” i nic więcej nie dodał. Dał mi skierowanie 26.08 na USG i kazał się „pokazać”. Planuje jutro powtórzyć betę ponieważ wyczytałam, ze we wczesnej ciąży powinna ona wzrastać i mam nadzieje, ze tak będzie w moim przypadku. Miałyście może podobne sytuacje z beta? Często robiłam betę mniej więcej w 30dc-33dc i zawsze wychodziła na poziomie <5..