To nie jest tak, Ja praktycznie cały czas byłam sama, nie miałam jakiegoś pragnienia posiadania rodziny, było mi naprawdę dobrze z tym. Wręcz byłam świadoma że nie będę miała dzieci chyba nawet nie chciałam, kiedyś myślałam o adopcji ale jako osobie samotnej spalona byłam na samym początku. Mam świetny kontakt z dzieciakami, prawie każde dziecko można mi sprzedać (dzieciak dalszej kuzynki 5lat pierwszy raz mnie widział i dał się wkręcić na wakacje do mnie, mało tego pierwsze swoje, nie mogłam odmówić, matka bardziej przeżywała niż on.) Wiedziałam, że nie będę żałować mojej decyzji o braku dzieci, braku męża. Do czasu... poznałam obecnego partnera, on od samego początku chciał mieć dzieci, ja nie, głównie już świadomie ze względu na wiek, strach, że nie dam radę pogodzić wszystkiego, do czasu gdybym nie zaszła w ciąże. Nagle wszystko w głowie się poprzestawiało, cieszyłam się jak gwizdek, pełna strachu że się nie uda ( co się zrealizowało) a z drugiej strony radość, która rozwaliła system. Teraz wiem, że będzie ciężko się z tym pogodzić, poukładać, że straciłam kontrolę nad tym, że teraz chcę a nie mogę. I teraz nie da się nie patrzeć na dzieci. Nie jestem w stanie wziąć maleństwa kilkumiesięcznego na ręce, nie mogę patrzeć i cieszyć się razem z jego rodzicami. To jest straszne. Tak więc jak ktoś z własnego wyboru jest sam czy nie ma dzieci jest szczęśliwy, to jest jego szczęście, zadowolenie z życia. Nie zna innego szczęścia więc nie żałuje.