Owulacja potwierdzona
była wczoraj lub dziś. Stosunek był wczoraj w południe i dziś wieczorem więc zrobiłam wszystko co w mojej mocy
poszły dwa jajeczka (po jednym z dwóch jajników) mówiła że jajeczko z prawego jajnika było lepszej jakości, a tamto było zniekształcone i nie wiąże z nim dużej nadziei , lecz z te z prawego było bardzo okej (czemu zniekształcone, od czego to zależy?) . Co do "skandalicznego" endometrium dziś okazało się że jest "zajebiste" czyli 9mm, więc rzekomo książkowe(końska dawka estrofenu zrobiła swoje chyba hahah)
Pytała o śluz płodny. Mówiłam że go nie miałam. Ona mówiła że to bardzo źle, bo estrofen ma w sobie jakiś hormon który ten śluz wspomaga i uwalnia. I bardzo ją zmartwiło to że nie miałam go. I raczej nic z tego nie będzie bez tego śluzu bo on tworzy jakaś prawidłową florę dla plemników czy coś. Trochę mnie to zmartwiło ale w internecie piszą że ten śluz jest niekiedy niewidoczny dla oka a w pochwie jednak się znajduje. Co o tym sądzicie? Macie jakieś doświadczenia w tym temacie? Niby wszystko jest w porządku, tylko ten cholerny śluz.....
Gdy jednak @ się pojawi w 1dc mam się umówić i dostanę receptę na clo i estrofen.
Dziewczyny, nie pocieszajcie mnie..tylko walcie z grubej rury. Może faktycznie bez tego śluzu zapłodnienie jest niemożliwe