Wydaje mi się, że jest w stanie pomóc. Bo podchodzisz na zasadzie zapraszam Cię, przyjdziesz, kiedy będziesz gotowe. Więc jest to bardziej podejście na luzie, podobne do odpuszczenia, bo też w pewnym sensie się z tym godzisz, że jesteś w stanie na nie poczekać tyle ile będzie trzeba (chociaż tutaj pewnie zależy kto jak na tym się skupia). A przy założeniu, że chce ciążę i koniec, jest za dużo spięcia. Chyba ze wszystkim tak w życiu niestety jest, że gdy bardzo tego chcemy to bardzo rzadko dostajemy. A przychodzi w najmniej spodziewanym momencie.
A co do sprowadzania macierzyństwa do bycia w ciąży.. Wydaje nie się, że po wielu miesiącach starań to jest łatwiejsze. Skupić się na jednym celu, nie zastanawiać się co dalej. Z drugiej strony dla niektórych skupianie się na macierzyństwie mogłoby być bolesne. Chociażby dla osób po poronieniach czy ciążach biochemicznych. 'Mogłam teraz tulic moje maleństwo, ale niestety odeszło' lub 'wszystkie zachodzą w ciążę. Dlaczego nie ja?' . Więc może to po prostu taka nasza reakcja obronna, żeby nie popadać w zgorzknienie. Z drugiej strony najgorzej jak związek sprowadza się tylko do spłodzenia dziecka i nic innego się nie liczy. Trzeba wierzyć, że wcześniej czy później na każdą z nas przyjdzie pora