reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2021

Odpowiem wam obu na raz, jeden i ostatni raz, bo wiedziałam, ze to będzie dążyło do zła i zostanie to trochę złe odebrane. Tak, napisalyście, ze ja rozumiecie, ale jednocześnie pouczacie ja ze ma nie bagatelizować innych, ze tak nie można. Przecież ona napisała ze rozumie, kilkukrotnie. A gdzie zrozumienie w druga stronę? Czemu wszyscy mogą się klepać po główkach a jej nie wolno napisać co czuje i nie zostać od razu pouczona? A wystarczyło napisać „tyle czasu bezskutecznych starań, Ty to musisz się czuć okropnie, oby szybko się udało”, czyli zrobić dokładnie to co piszecie - wykazać się odrobina zrozumienia.

Sama tez napisałam, ze rozumiem i ją i te co zaczynaja i te co maja już dzieci i starają się o kolejne. Ale ja jej nie mówię, ze ma czuć inaczej, bo jej cierpienie nie jest większe niż innych, ze nie rozumie innych. To nie wyścigi kto cierpi bardziej. Ma prawo czuć się przytłoczona. Jej staż jest inny, marzenia inne, potrzeby inne, ale nie odbiera jej to prawa do czucia w taki czy inny sposób. Zamiast jej tłumaczyć coś, co wie i rozumie wystarczy wesprzeć i spróbować zrozumieć również jej sytuacje.

Gdyby oskarżyła inne o to, ze zachowują się bez sensu, to bym nie broniła, ale nie tak odebrałam jej wypowiedz.


Miałam na myśli badanie z krwi [emoji3526] żeby sprawdzić wyjściowy poziom. Zwykle bada się razem LH, FSH i estradiol na początku cyklu.
Nie wiem jak została odebrana moja wypowiedz, ale miała brzmieć „mam tak samo, żeby sobie w tym pomoc przypominam sobie ze ja kiedyś bagatelizowałam swoje emocje i się pochorowalam, wiec tłumacze sobie ze dobrze dla dziewczyn, że uwalniają emocje i nie dusza tego w sobie”. Nie mam na celu nikogo pouczać :) niech każdy czuje co czuje i wyraża swoje emocje jak tylko potrzebuje, nic mi do tego, luźno sobie gadamy o naszych odczuciach.

a co do badań krwi, to zaczynam odnosić wrażenie ze byłam przez ponad dwa lata diagnozowana od tylu - od większego kalibru a z pominięciem podstawowych badań :o teraz mam przerwę jeśli chodzi o leczenie w klinice leczenia niepłodności, mam mnóstwo różnych diagnoz, ale nikt mi nigdy nie kazał spadać lh czy estradiol z krwi! :/ planuje zmienić lekarza, ale teraz dla swojego zdrowia psychicznego trochę chciałam dać szanse znów naturze. Chciałam pokombinować z testami owulacyjnymi, ale coś nie bardzo mi to idzie :D
 
reklama
A ja mam pytanie z drugiej strony. Jak na starania zapatrują się wasi mężczyźni? Czy nawet po długich staraniach mają luźniejsze podejście czy wręcz przeciwnie? Czy interesują się badaniami, cyklem itp.?
Ja mojemu nie mówię kiedy płodne itp bo go to stresuje i prosił żeby nie mówić :)
Od początku mi mówił, że nie zawsze się udaje szybko i trzeba czasu.. Chociaż z każdym kolejnym cyklem jak mówię mu, że [emoji205] przyszła to widzę, że jest smutny
 
A ja mam pytanie z drugiej strony. Jak na starania zapatrują się wasi mężczyźni? Czy nawet po długich staraniach mają luźniejsze podejście czy wręcz przeciwnie? Czy interesują się badaniami, cyklem itp.?
Moj mąż jest bardzo w temacie od początku i tak już od 2,5 lat. zdecydowanie znosi to lepiej niż ja, z uwagi na to ze jest ogólnie dużo bardziej cierpliwym człowiekiem, ale tez nie jest mu lekko.
 
A ja mam pytanie z drugiej strony. Jak na starania zapatrują się wasi mężczyźni? Czy nawet po długich staraniach mają luźniejsze podejście czy wręcz przeciwnie? Czy interesują się badaniami, cyklem itp.?
Ja mam w mężu mega wsparcie, mimo że trwa to tak długo to zawsze stara się mnie pocieszać i uspokajać... Raczej nie kontroluje kiedy jest owu, poprostu przytulanki kiedy mamy ochotę a jak wiem że zbliżają się te dni to są częściej [emoji846] gdy się nie uda to jest smutny ale stara się mnie podnieść na duchu i mówi że jak nie teraz to za miesiąc ale napewno się nam uda [emoji4]
 
Mój mąż mi powiedział, że jak znajdę w ciążę to mam mu powiedzieć 😁 ale sam mniej więcej się orientuje kiedy są dni płodne a kiedy nie 🙂 my dopiero 1cs więc wszystko przed nami 🙂
 
A ja mam pytanie z drugiej strony. Jak na starania zapatrują się wasi mężczyźni? Czy nawet po długich staraniach mają luźniejsze podejście czy wręcz przeciwnie? Czy interesują się badaniami, cyklem itp.?
Właśnie, też mnie zastanawia jakie podejście mają Wasi mężczyźni. Mnie z moim mężem ciężko jest dojść do porozumienia... On ma typowo przeświadczenie lekarzy z NFZ, że rok starań to norma dla zdrowej pary, że jedno poronienie może się wydarzyć bo to szok dla organizmu 🙄 ja od razu zaczęłam szukać przyczyny, przerobiłam badania genetyczne pod kątem trombofilii, krzywą cukrową i insulinowa, pakiet badań na tarczyce, zbadalam swój immunofenotyp... I gdzie bym nie zaczęła szukać tam wychodziły jakieś problemy i nieprawidłowości 😔 dziennie zjadam garść tabletek (zdj szafki w załączniku 🙈) a mój się wkurza że zachowuje się jak lekomanka i wymyślam sobie choroby 🙄 a on chill... Codziennie piwko albo inny rozweselacz i podejście "jakoś to będzie, tyle czekaliśmy to kolejny cykl nie robi różnicy" 🥺
 

Załączniki

  • Screenshot_2021-04-18-12-47-09-411_com.facebook.orca.jpg
    Screenshot_2021-04-18-12-47-09-411_com.facebook.orca.jpg
    259,3 KB · Wyświetleń: 67
A ja mam pytanie z drugiej strony. Jak na starania zapatrują się wasi mężczyźni? Czy nawet po długich staraniach mają luźniejsze podejście czy wręcz przeciwnie? Czy interesują się badaniami, cyklem itp.?
Mój mąż ma podejście takie że jak najbardziej chciałby być ojcem i jak będą dzieci to się będzie bardzo cieszył, ale jak nie będzie to nie będzie płakał z tego powodu. Bardzo mnie wspiera, robi mi zastrzyki, jeździ ze mną do kliniki, pociesza przy każdej miesiączce ale nie zmaga się z dużym smutkiem i rozczarowaniem jak się kolejny raz nie udaje 😊
 
Ja mam w mężu mega wsparcie, mimo że trwa to tak długo to zawsze stara się mnie pocieszać i uspokajać... Raczej nie kontroluje kiedy jest owu, poprostu przytulanki kiedy mamy ochotę a jak wiem że zbliżają się te dni to są częściej [emoji846] gdy się nie uda to jest smutny ale stara się mnie podnieść na duchu i mówi że jak nie teraz to za miesiąc ale napewno się nam uda [emoji4]
Kurde, cudowne to jest podejście. Moj mąż tez zawsze tak pięknie wierzy, ze na pewno się uda i ciagle mi to powtarza. Ze musimy być cierpliwi, ale ze to będzie najbardziej wyczekane i wymarzone dziecko. Chciałabym być bardziej cierpliwa i spokojna, mocno nad tym pracuje ale z marnym skutkiem. Kiedyś byłam, ale po poronieniu przestałam
 
@coca , w moim odczuciu napisałam dokładnie to co Ty, niemniej jednak ciężko jest przekazać emocje w zwykłym poście.

@Emma28 dlatego napisałam, żeby potraktować to z przymróżeniem oka. Mnie tez trochę razi stwierdzenie „dziewczyny lamentują po pierwszym nieudanym cyklu”, ale wiem, ze w silnych emocjach można napisać coś, co ma inny wydźwięk niż zamierzony.

Summa summarum każda z nas ma prawo czuć to co czuje. Żadna z nas nie powinna czuć się źle przez to, ze czuje złość, żal, frustrację czy zazdrość. Emocje które nam towarzyszą są wywołane traumami i zmęczeniem więc jakie mają być?
Szkoda by było, by dziewczyny z większym stażem starań ulotniły się na inny wątek z uwagi na „początkujące”, macie wiedzę i doświadczenie jakiego próżno szukać gdziekolwiek indziej.
 
reklama
Ja doskonale rozumiem dziewczyny, których irytuje rozpacz po pierwszym czy drugim cyklu starań. W ogóle nie jestem w stanie ogarnąć jak można przetrwać dwa lata bezowocnych starań o pierwsze dziecko. Sfiksowałabym na bank. Uważam, że jesteście bardzo dzielne. I mam nadzieję, że wszystkie macie potrzebne wsparcie partnerów i odpowiednią pomoc psychologiczną, jeśli tylko tego potrzebujecie ❤️❤️❤️

Oczywiście, że posiadanie już dziecka pomaga. To zupełnie coś innego - starać się o pierwsze dziecko, a starać się o kolejne🤷‍♀️ po pierwsze z tyłu głowy jest "przynajmniej jest Antek/Pola/Zuzia", a po drugie ma się poczucie "udało się raz, znaczy że jestem w stanie zajść i urodzić dziecko". No i przynajmniej jeśli dziecko jest małe i absorbujące, to nie pozwala to sfiksować do reszty, bo nie ma na to czasu...

Mi myśl, że mam już synka BARDZO pomaga. Zawsze marzyłam o dwójce, ale w ostateczności będzie rozpieszczony do granic możliwości jedynak.

Ciśnienie sama na siebie nałożyłam. To mój 4 (lub 5, zależy jak patrzeć) cykl starań. W głowie uroiłam sobie plan dzieci rok po roku, żeby mały nie musiał iść do żłobka. A tu urlop mi się kończy, cykl w trzy światy, a dzidziusia brak😔
 
Do góry