Ja doskonale rozumiem dziewczyny, których irytuje rozpacz po pierwszym czy drugim cyklu starań. W ogóle nie jestem w stanie ogarnąć jak można przetrwać dwa lata bezowocnych starań o pierwsze dziecko. Sfiksowałabym na bank. Uważam, że jesteście bardzo dzielne. I mam nadzieję, że wszystkie macie potrzebne wsparcie partnerów i odpowiednią pomoc psychologiczną, jeśli tylko tego potrzebujecie [emoji3590][emoji3590][emoji3590]
Oczywiście, że posiadanie już dziecka pomaga. To zupełnie coś innego - starać się o pierwsze dziecko, a starać się o kolejne[emoji2368] po pierwsze z tyłu głowy jest "przynajmniej jest Antek/Pola/Zuzia", a po drugie ma się poczucie "udało się raz, znaczy że jestem w stanie zajść i urodzić dziecko". No i przynajmniej jeśli dziecko jest małe i absorbujące, to nie pozwala to sfiksować do reszty, bo nie ma na to czasu...
Mi myśl, że mam już synka BARDZO pomaga. Zawsze marzyłam o dwójce, ale w ostateczności będzie rozpieszczony do granic możliwości jedynak.
Ciśnienie sama na siebie nałożyłam. To mój 4 (lub 5, zależy jak patrzeć) cykl starań. W głowie uroiłam sobie plan dzieci rok po roku, żeby mały nie musiał iść do żłobka. A tu urlop mi się kończy, cykl w trzy światy, a dzidziusia brak[emoji17]