reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki 2021

@KasiaKatarina troszkę rozumiem to co chciałaś nam przekazać, ale mimo że wszystkie mamy jakiś wspólny cel to myślę że jednak każda z nas ma inne choć nieraz bardzo podobne odczucia. Dla jednej cztery nieudane cykle, a dla innej dwa lata starań mogą być przytłaczające. Kilka dni temu sama przeżywałam że pierwszy cykl starań i niestety zakończony niepowodzeniem, pewnie wiele z Was pomyślało sobie w duchu że chciałyby być na początku tej drogi i mieć za sobą tylko jeden nieudany cykl. Ale tak naprawdę ja po poronieniu czekałam 10 (!!!) miesięcy żeby dostać zielone światło od endokrynologa na wznowienie starań. Więc dla mnie nasze "starania" niedługo dobiją roku i przez to oczekiwanie na pozwolenie od specjalisty byłam okropnie sfrustrowana. Stąd też moje lamenty że się nie udało i beta wyszła negatywnie 🤷‍♀️
Powinnyśmy być dla siebie wsparciem i nieraz musimy wykazać się ogromną dozą empatii, bo każda z nas ma inny próg wytrzymałości 🙁
 
reklama
A mi się wydaję, że te pierwsze cykle to nawet bolą bardziej. Przynajmniej ja tak miałam. Byłam pewna, że skoro podjęliśmy decyzję o staraniu się to moment i zaskoczę [emoji2370] 1cs przyszedł okres i łzy ale, że jak to... 2cs łzy, znowu nie wyszło. I zderzenie z rzeczywistością, że jednak nie uda się tak szybko, koleżanki wpadały a ja świadomie nie mogę zajść.. Teraz już mam dystans do tego. Pragnę dziecka (staram się o pierwsze) ale jak okres przychodzi nie płaczę, staram się określić plan działania i wierzę, że i w końcu przyjdzie czas na mnie.

Chodzi o to, że na początku starań nie jesteśmy świadome, że coś może być nie tak,że nie zawsze jest to takie łatwe jak u innych..
 
@KasiaKatarina troszkę rozumiem to co chciałaś nam przekazać, ale mimo że wszystkie mamy jakiś wspólny cel to myślę że jednak każda z nas ma inne choć nieraz bardzo podobne odczucia. Dla jednej cztery nieudane cykle, a dla innej dwa lata starań mogą być przytłaczające. Kilka dni temu sama przeżywałam że pierwszy cykl starań i niestety zakończony niepowodzeniem, pewnie wiele z Was pomyślało sobie w duchu że chciałyby być na początku tej drogi i mieć za sobą tylko jeden nieudany cykl. Ale tak naprawdę ja po poronieniu czekałam 10 (!!!) miesięcy żeby dostać zielone światło od endokrynologa na wznowienie starań. Więc dla mnie nasze "starania" niedługo dobiją roku i przez to oczekiwanie na pozwolenie od specjalisty byłam okropnie sfrustrowana. Stąd też moje lamenty że się nie udało i beta wyszła negatywnie [emoji2368]
Powinnyśmy być dla siebie wsparciem i nieraz musimy wykazać się ogromną dozą empatii, bo każda z nas ma inny próg wytrzymałości [emoji853]

Myśle ze i Kasia potrzebowała wsparcia. Koniec końców na nikogo nie naskoczyła i tak jak ktoś pisze ze boli nieudany 1cs tak ona napisała, ze bolą ja te wszystkie jej lata starań bez ani jednego sukcesu.
 
Myśle ze i Kasia potrzebowała wsparcia. Koniec końców na nikogo nie naskoczyła i tak jak ktoś pisze ze boli nieudany 1cs tak ona napisała, ze bolą ja te wszystkie jej lata starań bez ani jednego sukcesu.
Prawda jest taka, że każdy nieudany cykl boli...
A z każdym nieudanym cyklem pojawiają się nowe myśli w głowie i ja Kasię rozumiem i jej wypowiedź.
 
Dziewczyny chciałabym się podzielić dzisiaj z Wami swoimi przemyśleniami. Otóż większość z nas tutaj stara się od na prawdę x czasu, dla większości są to również starania o pierwsze dziecko. Czy wy też tak macie że jak pojawia się ktoś kto lamentuje i się załamuje bo mu się nie udało w pierwszym, drugim a nie daj Boże trzecim cyklu starań, a na dodatek ma już jedno-dwoje dzieci to gotuje się w Was ze złości? Wiem że jest to bezpieczna strefa dla wszystkich i każdy ma prawo napisać o swoich odczuciach i na prawdę staram się nikogo nie oceniać, po prostu stwierdziłam że ja również napiszę o swoich 🤷🏻‍♀️ Mam nadzieję że nie odbierzecie mojej wypowiedzi jako atak na siebie bo w ogóle nie to mam na myśli. To trochę tak jak jedna z Was jakiś czas temu napisała że denerwuje ją jak ktoś się tutaj w ogóle nie udziela i nagle wyskakuje jak Filip z pudełka z pozytywnym testem. Otóż rozumiem w 100% i dokładnie o takie uczucie mi chodzi. O te uczucie niesprawiedliwości. Bo tak sobie myślę, skoro xyz się załamuje bo w pierwszym cyklu jej się nie udało i to jest koniec świata i w ogóle totalna załamka to jak ja mam się czuć po ponad 3 latach? Czy Wy, starające się dłuższy czas też tak czujecie?
A do dziewczyn na początku swojej drogi: błagam Was, WYLUZUJCIE 🙏🏻 WSZYSTKIE dokładnie wiemy i rozumiemy co czujecie, uwierzcie mi na słowo. Ani ja ani nikt inny nie ma prawa Wam mówić jak macie się czuć, to jest jasne jak słońce, po prostu posłuchajcie rady koleżanki z forum która ma tyle rozczarowań za sobą, tyle łez wylała i wciąż ma nadzieję że jednak kiedyś się uda i wie że załamywanie się absolutnie w niczym nie pomaga...
Przykro mi jeśli kogoś uraziłam, nie taki był cel tego całego wywodu. Trzymam gorąco kciuki za wszystkie Was i każdą z osobna 😘
Ja Cię rozumiem. I wiem, ze nie masz nic złego na myśli. Tez czuje wtedy lekka irytację, ale wiem ze nie wolno bagatelizować czyjejś krzywdy. Ja miałam skłonność do bagatelizowania nawet swoich uczuć przez dwa lata bo „inni maja gorzej, nie mogę być taka słaba i się użalać”. Wiec z jednej strony mam leciutką irytację jak dziewczyny po dwóch cyklach są całe w rozpaczy, a z drugiej wiem ze to dla nich ZDROWIEJ ze pokazują swoje emocje i nie trzymają ich w sobie. Ściskam Was dziewczyny wszystkie, bo wiem ze nie jest lekko. Ani po pół roku, ani po dwóch ani po czterech...
 
tak sobie myślę, skoro xyz się załamuje bo w pierwszym cyklu jej się nie udało i to jest koniec świata i w ogóle totalna załamka to jak ja mam się czuć po ponad 3 latach?
Myślę, ze odpowiedz brzmi: dokładnie tak samo. Pewnie większość z nas na początku swojej drogi uważa, że żeby zajść w ciążę wystarczy uprawiać seks bez zabezpieczenia i dopiero po jakimś czasie rozpoczynamy te tzw „starania” tzn. obserwacja dni płodnych, śluzu, temperatury itd. Tak po prawdzie to np ja, mimo że aktualnie w 1cs, to chcę mieć dziecko (czyt. nie zabezpieczam się) od niemal dwóch lat, z jedną stratą po drodze. Więc głowa z myślenia „wystarczy przestać się zabezpieczać” przeskakuje do „ok, wiem że teraz mam owulację, wiec dziś, jutro, pojutrze będę uprawiać seks i za 2 tygodnie będą dwie kreski”. A kiedy te kreski się nie pojawiają to ogarnia nas wszystkie, bez wyjątku i stażu, frustracja. Twój ból nie jest lepszy niż nasz :) - oczywiście potraktuj to z przymróżeniem oka, doskonale rozumiem co czujesz, rozumiem też jednak żal i rozgoryczenie dziewczyn na początku tej drogi, zresztą Ty tez tam byłaś, spróbuj sobie przypomnieć jakie emocje wtedy Tobą targały ;)
 
Moze masz bardzo krótki peak i go nie wylapujesz, zawsze możesz spróbować z bardziej pewnymi testami następnym razem i blisko owu testować kilka razy dziennie. U mnie zazwyczaj peak trwa baaaardzo krótko, testując nawet 3-4 razy dziennie zdażyło mi się go ominąć [emoji16]
Dziewczyny, często spotykam się tutaj właśnie z sytuacjami ze peak macie bardzo krótki, a u mnie jakaś pokręcona sprawa na odwrót jest. Spójrzcie proszę jeśli możecie... pierwszy test 13dc, następnie 14dc, 15 dc. Pierwszy wyszedł pozytywny i przez kolejne dwa dni pobolewal mnie lewy jajnik. Ale kolejne dwa tez wyglądają pozytywnie... przestałam je już robić bo to bez sensu, myślałam ze już po owulacji, a dziś 17dc bardzo mocno kłuje mnie prawy jajnik. Chciałabym dojść do jakiegos ładu z tymi testami, ale kurczę ciagle druga kreska wychodzi mi mocna... co sądzicie? Podwójna owulacja? Za wysoki poziom lh przez cały cykl?
 
Myślę, ze odpowiedz brzmi: dokładnie tak samo. Pewnie większość z nas na początku swojej drogi uważa, że żeby zajść w ciążę wystarczy uprawiać seks bez zabezpieczenia i dopiero po jakimś czasie rozpoczynamy te tzw „starania” tzn. obserwacja dni płodnych, śluzu, temperatury itd. Tak po prawdzie to np ja, mimo że aktualnie w 1cs, to chcę mieć dziecko (czyt. nie zabezpieczam się) od niemal dwóch lat, z jedną stratą po drodze. Więc głowa z myślenia „wystarczy przestać się zabezpieczać” przeskakuje do „ok, wiem że teraz mam owulację, wiec dziś, jutro, pojutrze będę uprawiać seks i za 2 tygodnie będą dwie kreski”. A kiedy te kreski się nie pojawiają to ogarnia nas wszystkie, bez wyjątku i stażu, frustracja. Twój ból nie jest lepszy niż nasz :) - oczywiście potraktuj to z przymróżeniem oka, doskonale rozumiem co czujesz, rozumiem też jednak żal i rozgoryczenie dziewczyn na początku tej drogi, zresztą Ty tez tam byłaś, spróbuj sobie przypomnieć jakie emocje wtedy Tobą targały ;)

Przecież ona tego nie bagatelizuje. Oczekujecie od dziewczyny zrozumienia wszystkich mimo, ze wyraźnie napisała, ze rozumie, a mało kto wykazuje się tym samym w stosunku do niej.
 
Dziewczyny, często spotykam się tutaj właśnie z sytuacjami ze peak macie bardzo krótki, a u mnie jakaś pokręcona sprawa na odwrót jest. Spójrzcie proszę jeśli możecie... pierwszy test 13dc, następnie 14dc, 15 dc. Pierwszy wyszedł pozytywny i przez kolejne dwa dni pobolewal mnie lewy jajnik. Ale kolejne dwa tez wyglądają pozytywnie... przestałam je już robić bo to bez sensu, myślałam ze już po owulacji, a dziś 17dc bardzo mocno kłuje mnie prawy jajnik. Chciałabym dojść do jakiegos ładu z tymi testami, ale kurczę ciagle druga kreska wychodzi mi mocna... co sądzicie? Podwójna owulacja? Za wysoki poziom lh przez cały cykl?

Często wysoki poziom LH utrzymuje się kilka dni [emoji6] badalas na początku cyklu kiedyś?
 
reklama
Dziewczyny, często spotykam się tutaj właśnie z sytuacjami ze peak macie bardzo krótki, a u mnie jakaś pokręcona sprawa na odwrót jest. Spójrzcie proszę jeśli możecie... pierwszy test 13dc, następnie 14dc, 15 dc. Pierwszy wyszedł pozytywny i przez kolejne dwa dni pobolewal mnie lewy jajnik. Ale kolejne dwa tez wyglądają pozytywnie... przestałam je już robić bo to bez sensu, myślałam ze już po owulacji, a dziś 17dc bardzo mocno kłuje mnie prawy jajnik. Chciałabym dojść do jakiegos ładu z tymi testami, ale kurczę ciagle druga kreska wychodzi mi mocna... co sądzicie? Podwójna owulacja? Za wysoki poziom lh przez cały cykl?
Nie załączylo się zdjęcie
 

Załączniki

  • 070C754E-3326-4C32-9FB1-CA7009B77863.jpeg
    070C754E-3326-4C32-9FB1-CA7009B77863.jpeg
    1,5 MB · Wyświetleń: 62
Do góry