reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2021

Tak sobie myślę, że przy drugim porodzie (o ile się w ogóle uda zajść [emoji19]) będę mieć większy stres niż przy pierwszym bo już będę wiedzieć na co ide[emoji28]
Ale może ta wiedza mi pomoże, będę nastawiona psychicznie na okropny ból i moze bedzie boleć mniej[emoji38]
Ja też tak myślę że drugiego porodu będę się bardziej bała bo wiadomo już jak to wygląda itp. Mimo że pierwszego porodu nie wspominam źle. Położna była spoko, słuchałam jej rad i na prawdę myślałam że będzie gorzej. Nawet nie krzyczałam podczas porodu 😉
Ale tak sobie myślę że jeśli będzie mi dane rodzic jeszcze raz to chyba poproszę że znieczuleniem 😁
U mnie było tak.
6+5 pierwsza wizyta u gin, wszystko ładnie pięknie, zarodek z bijącym ładnie serduszkiem, w pewnym momencie lekarz zwatpil czy jest jeden czy czasem drugiego serca nie zobaczył. Ja też to widziałam ale jego słowa - "nie wygląda mi to na ciążę bliźniaczą ale natura lubi zaskakiwać. Bardzo dobrze się czułam, z dolegliwości to piersi bolały i ciągle taki posmak w ustach był dziwny. Miałam zachcianki ale zero mdłości.... Wyniki wszystkie wyszły super. Na wizycie kolejnej 9+6 usg było bardzo słabo widoczne, nie mógł zlokalizować płodu, nie widział dobrze czy jest serce czy nie, brał mnie za rękę i mierzył mój puls, który w stanie spoczynku wynosił dużo ponad 130 uderzeń, myślałam że zemdleje tam. Wstał powiedział że nie wygląda to dobrze ze ciąża młodsza o jakieś 2 tyg (nie możliwe bo na wcześniejszym usg była nawet o 3 dni starsza niż z OM). Wpisal puls dziecka 140 i kazał przyjść do siebie do szpitala na oddział sprawdzić na lepszym sprzęcie. Nie mogłam spać, mąż nie mógł patrzeć na to co ze mną się dzieje. Zadzwonił rano w czwartek do innego lekarza i wyprosił wizytę. Poszłam zestresowana. Tam dokładnie było widać, że to ciąża bliźniacza, ale niestety brak akcji serca. To było 2 w 1 usłyszeć, że to bliźniaki i wielkie szczęście a za chwilę, że nie żyją....
Nie wiadomo kiedy serca stanęły, dlaczego ten wcześniejszy ginekolog wpisal puls 140. Ciąża wygląda na 7 tydz a nie 10.czy ja chodzę 3 tyg z martwymi dziećmi? Dalej mam objawy, piękne pełne piersi.... W poniedziałek idę na oddział do mojego lekarza. Ten drugi nie kazał mówić że byłam u innego i wiem o diagnozie, bo wie jak mogą mnie potraktować, oni nie lubią tego. Na razie nie zapowiada się na to, że sama zacznę ronić. Nie plamie nic mnie nie boli.... Nie wierzę......
To co teraz przechodzę jest straszne, pytania...
Strasznie mi przykro i wiem co czujesz bo przeżyłam to w sierpniu. W 11 tc dowiedziałam się że serduszko naszego dziecka przestało bić 😥 Bardzo to wszystko przeżyłam łzy, złość, pytania, żal, nie potrafiłam się z tym pogodzic. Teraz już wiem że na to potrzeba czasu. Smutek pozostał ale umiem już z tym żyć. Trzymaj się kochana, dużo sił Ci przesyłam. ❤️
 
reklama
U mnie było tak.
6+5 pierwsza wizyta u gin, wszystko ładnie pięknie, zarodek z bijącym ładnie serduszkiem, w pewnym momencie lekarz zwatpil czy jest jeden czy czasem drugiego serca nie zobaczył. Ja też to widziałam ale jego słowa - "nie wygląda mi to na ciążę bliźniaczą ale natura lubi zaskakiwać. Bardzo dobrze się czułam, z dolegliwości to piersi bolały i ciągle taki posmak w ustach był dziwny. Miałam zachcianki ale zero mdłości.... Wyniki wszystkie wyszły super. Na wizycie kolejnej 9+6 usg było bardzo słabo widoczne, nie mógł zlokalizować płodu, nie widział dobrze czy jest serce czy nie, brał mnie za rękę i mierzył mój puls, który w stanie spoczynku wynosił dużo ponad 130 uderzeń, myślałam że zemdleje tam. Wstał powiedział że nie wygląda to dobrze ze ciąża młodsza o jakieś 2 tyg (nie możliwe bo na wcześniejszym usg była nawet o 3 dni starsza niż z OM). Wpisal puls dziecka 140 i kazał przyjść do siebie do szpitala na oddział sprawdzić na lepszym sprzęcie. Nie mogłam spać, mąż nie mógł patrzeć na to co ze mną się dzieje. Zadzwonił rano w czwartek do innego lekarza i wyprosił wizytę. Poszłam zestresowana. Tam dokładnie było widać, że to ciąża bliźniacza, ale niestety brak akcji serca. To było 2 w 1 usłyszeć, że to bliźniaki i wielkie szczęście a za chwilę, że nie żyją....
Nie wiadomo kiedy serca stanęły, dlaczego ten wcześniejszy ginekolog wpisal puls 140. Ciąża wygląda na 7 tydz a nie 10.czy ja chodzę 3 tyg z martwymi dziećmi? Dalej mam objawy, piękne pełne piersi.... W poniedziałek idę na oddział do mojego lekarza. Ten drugi nie kazał mówić że byłam u innego i wiem o diagnozie, bo wie jak mogą mnie potraktować, oni nie lubią tego. Na razie nie zapowiada się na to, że sama zacznę ronić. Nie plamie nic mnie nie boli.... Nie wierzę......
To co teraz przechodzę jest straszne, pytania...
No ja Ci powiem że ja miałam szczyt Bety 36tys, 2 tyg potem już tylko 14tys I jeszcze objawy miałam :(. U mnie to źle wyglądało od początku I lekarz mi zleciał betę 2x2cxo 48h przed każdą wizytą. Więc ja już wiedziałam że jest źle choć na początku było 36 tyś spadek na 35tys I serduszko 2 dni po jeszcze biło :(. Potem prawie 19tys I 2 dni po 14 już wiedziałam co usłyszę. Dzięki temu było łatwiej. Nie chciałam tak chodzić dłużej, w piatek 4.12 miałam wizytę, w niedzielę już covid w szpitalu I od pon na oddział. Po tabletce dostałam strasznego ktlrwotoku I brali mnie w środku nocy na pilny zabieg. Przykro mi strasznie że Ciebie też to spotkało :(, ciaze bliźniacze są z automatu trudniejsze I bardziej zagrożone. Teraz trzeba się szybko pozbierać i zacząć działać od nowa. Najgorszy dla mnie był ten brak wpływu na cokolwiek :(.
 
tak niewydolność cisnieniowa szyjki od 12tyg rozwiera sie od środka
To faktycznie nie fajna przypadłość. Myślałam że w dzisiejszych czasach medycyna tak poszła do przodu że już na problemy z szyjkami prawie zawsze jest rozwiązanie bo nawet kobiety po całkowitej amputacji szyjki rodzą zdrowe dzieci. . Wszywają im pasery czy jak to tam się nazywa także ciąża leżąca lub pod nadzorem ale donoszona A to jednak nie wszystko takie proste jak mi się wydaje. . Współczuję straty Tym bardziej że to już była taka zaawansowana ciąża :(
 
@Katrinaka @Lunka85
bardzo współczuję ja jestem po 3 wczesnych poronieniach i 2 poznych 18tydz przez szyjkę, przytulam mocno ❤
O kurcze :( bardzo mi przykro. O ile wczesne jest jak dla mnie w miarę latwe do przejścia to nie wiem jak bym sobie poradziła ze stratą już takiego dużego maleństwa :(
 
To faktycznie nie fajna przypadłość. Myślałam że w dzisiejszych czasach medycyna tak poszła do przodu że już na problemy z szyjkami prawie zawsze jest rozwiązanie bo nawet kobiety po całkowitej amputacji szyjki rodzą zdrowe dzieci. . Wszywają im pasery czy jak to tam się nazywa także ciąża leżąca lub pod nadzorem ale donoszona A to jednak nie wszystko takie proste jak mi się wydaje. . Współczuję straty Tym bardziej że to już była taka zaawansowana ciąża :(
Wszystko okej, ja juz mam to przepracowane 😊 dziewczynki zawsze będą ze mną, za.pierwszym razem nie bylo wiadomo co się stało po prostu wody odeszły, w lozysku znaleziono duzo skrzepów, a wiec kolejna oblozona lekami szyjka trzymała się na minimum lekarz wiedział ze2,5 tylko jest, ale niektóre kobiety tak maja niestety znowu odeszły wody rozwarcie szyjka 1.5 pozniej histeroskopia i ostateczna diagnoza, niewydolność cisnieniowa. Mam syn szew okrezny pomógł bałam się że brzuszny tylko pomoże, ale udało się ❤ mam cudownego chłopca
 
Było tu wspominane o personelu medycznym ja akurat sporo wiem od kuchni bo moja mama jest położną. To co ona mówi o zachowaniu ciężarnych i rodzących i tych zaraz po porodzie to ja jej cierpliwości naprawdę zazdroszczę. Ja bym się nie gryzła w język za każdym razem kiedy rodzącą jej mówi "Pani nie wie jak to jest/Pani to łatwo mówić" - od momentu kiedy urodziła dwójkę dzieci przestała kompletnie współczuć bóli porodowych, ale nic nigdy nie komentuje. I taki przykład z rodziny, bratowa rodziła specjalnie w szpitalu gdzie mam pracuje. Po pierwsze kiedy mama chciała jej przeprowadzić lekcje z rodzenia i zaczęła od tego co zawsze (prowadziła wiele lat szkole rodzenia) że "najważniejszą jest podejście psychiczne" to ta sie obraziła i nie chciala słuchać dalej. Na oddziale każda położną pytala o to samo jak by chciała sprawdzić czy odpowiedzi sie różnią - każda mówiła to samo ale nie zgadzało sie to z tym czego sie naczytala tylko z ich doświadczeniem (prawie każda położna na tym oddziale ma blisko do emerytury). Mama starała się nie okazywać że bratowa okazuje jej brak szacunku i podważa jej wiedzę, ale jej koleżanki się irytowały potwornie. I w końcu po porodzie który skończył się cesarskim cięciem bo nie potrafila się rozluźnić - taka prawda niestety tak się dziewczyna spiela ze nie było mowy o rodzeniu dołem (moja mama jej tego nie powiedziala) - stresowała się ze jest ryzyko autyzmu (brak stymulacji porodem bardzo je zwiększa) to któraś zirytowana położna w końcu jej powiedziała "Najwyraźniej Pani nie chciala wystarczająco mocno urodzić naturalnie". Bratowa jest oburzona, ale ja wiem z dobrych źródeł że to prawda, poddala się zanim zaczęło boleć naprawdę. Gdyby ich nie traktowała tak jak je traktowała czyli "stare panie ze szpitala na wypizdowie co nic nie wiedzą" to by tych słów nie usłyszała. A co moja mama sie na przezywała bez slowa skargi to jej. Więc każdy kij ma dwa końce. Nie mówię tu że czyje kolwiek słowa są wytłumaczalne, ale chciałabym żeby każda z Was pamiętała ze po drugiej stronie też sa ludzie. Czasem może już zbyt znieczuleni i maja akurat gorszy dzień ale to tylko ludzie...
Chyba nie lubisz swojej bratowej, albo twoja mama synowej🤣 jeśli kogoś "irytuje" zachowanie pacjentki to lepiej zmienić zawód. Żadna kobieta na ból porodowy nie jest przygotowana, a zadaniem położnej jest pomóc pacjentce nie wpadać w panikę i opanować ból. Łatwy poród to i ktoś z ulicy odbierze.
Sama pracuję z ludźmi, bardzo różnymi, a strach i ból w mojej pracy to codzienność (jestem stomatologiem). Reakcje są bardzo różne i staram się do każdego podejść z empatia i zrozumieniem. Traktujmy innych tak jak sami chcielibyśmy być traktowani. Pamiętam swój poród i bez wsparcia położnej i lekarza byłoby ciężko. Nie oceniamy innych tak łatwo🤔
 
Wszystko okej, ja juz mam to przepracowane 😊 dziewczynki zawsze będą ze mną, za.pierwszym razem nie bylo wiadomo co się stało po prostu wody odeszły, w lozysku znaleziono duzo skrzepów, a wiec kolejna oblozona lekami szyjka trzymała się na minimum lekarz wiedział ze2,5 tylko jest, ale niektóre kobiety tak maja niestety znowu odeszły wody rozwarcie szyjka 1.5 pozniej histeroskopia i ostateczna diagnoza, niewydolność cisnieniowa. Mam syn szew okrezny pomógł bałam się że brzuszny tylko pomoże, ale udało się ❤ mam cudownego chłopca
To bardzo się cieszę że po tylu przejściach się udało. Nie znam się na tych fszwach ale właśnie dziewczyny ode mnie z grupy często nich wspominały bo bardzo dużo właśnie teraz cierpi osób na niewydolności szyjki. Ja miałam piękną długą twardą i zamkniętą nawet podczas porodu. Była niczym Mercedes wśród szyjek 4,55 do końca. Nawet balonik na niej pękł i zrobili mi rozwarcie na palec. . z niej dumna jak facet z największego penisa we wsi. Dlatego jak poprzedni lekarz mi powiedział że bez konizacji nie ma szans o kolejnej ciąży byłam załamana i poszłam do czterech innych. kazali mi czekać i dawali mi świetny rokowania że pokonam te wirusy powodujące niefajne zmiany na mojej szyjce. na dzień dzisiejszy już wiem że mój organizm jednak tego nie zwalczy i nie mogę się doczekać zabiegu. Chcę już cieszyć się zdrowiem
 
reklama
Masz już za sobą poród?
Było tu wspominane o personelu medycznym ja akurat sporo wiem od kuchni bo moja mama jest położną. To co ona mówi o zachowaniu ciężarnych i rodzących i tych zaraz po porodzie to ja jej cierpliwości naprawdę zazdroszczę. Ja bym się nie gryzła w język za każdym razem kiedy rodzącą jej mówi "Pani nie wie jak to jest/Pani to łatwo mówić" - od momentu kiedy urodziła dwójkę dzieci przestała kompletnie współczuć bóli porodowych, ale nic nigdy nie komentuje. I taki przykład z rodziny, bratowa rodziła specjalnie w szpitalu gdzie mam pracuje. Po pierwsze kiedy mama chciała jej przeprowadzić lekcje z rodzenia i zaczęła od tego co zawsze (prowadziła wiele lat szkole rodzenia) że "najważniejszą jest podejście psychiczne" to ta sie obraziła i nie chciala słuchać dalej. Na oddziale każda położną pytala o to samo jak by chciała sprawdzić czy odpowiedzi sie różnią - każda mówiła to samo ale nie zgadzało sie to z tym czego sie naczytala tylko z ich doświadczeniem (prawie każda położna na tym oddziale ma blisko do emerytury). Mama starała się nie okazywać że bratowa okazuje jej brak szacunku i podważa jej wiedzę, ale jej koleżanki się irytowały potwornie. I w końcu po porodzie który skończył się cesarskim cięciem bo nie potrafila się rozluźnić - taka prawda niestety tak się dziewczyna spiela ze nie było mowy o rodzeniu dołem (moja mama jej tego nie powiedziala) - stresowała się ze jest ryzyko autyzmu (brak stymulacji porodem bardzo je zwiększa) to któraś zirytowana położna w końcu jej powiedziała "Najwyraźniej Pani nie chciala wystarczająco mocno urodzić naturalnie". Bratowa jest oburzona, ale ja wiem z dobrych źródeł że to prawda, poddala się zanim zaczęło boleć naprawdę. Gdyby ich nie traktowała tak jak je traktowała czyli "stare panie ze szpitala na wypizdowie co nic nie wiedzą" to by tych słów nie usłyszała. A co moja mama sie na przezywała bez slowa skargi to jej. Więc każdy kij ma dwa końce. Nie mówię tu że czyje kolwiek słowa są wytłumaczalne, ale chciałabym żeby każda z Was pamiętała ze po drugiej stronie też sa ludzie. Czasem może już zbyt znieczuleni i maja akurat gorszy dzień ale to tylko ludzie...
 
Do góry