reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2021

Było tu wspominane o personelu medycznym ja akurat sporo wiem od kuchni bo moja mama jest położną. To co ona mówi o zachowaniu ciężarnych i rodzących i tych zaraz po porodzie to ja jej cierpliwości naprawdę zazdroszczę. Ja bym się nie gryzła w język za każdym razem kiedy rodzącą jej mówi "Pani nie wie jak to jest/Pani to łatwo mówić" - od momentu kiedy urodziła dwójkę dzieci przestała kompletnie współczuć bóli porodowych, ale nic nigdy nie komentuje. I taki przykład z rodziny, bratowa rodziła specjalnie w szpitalu gdzie mam pracuje. Po pierwsze kiedy mama chciała jej przeprowadzić lekcje z rodzenia i zaczęła od tego co zawsze (prowadziła wiele lat szkole rodzenia) że "najważniejszą jest podejście psychiczne" to ta sie obraziła i nie chciala słuchać dalej. Na oddziale każda położną pytala o to samo jak by chciała sprawdzić czy odpowiedzi sie różnią - każda mówiła to samo ale nie zgadzało sie to z tym czego sie naczytala tylko z ich doświadczeniem (prawie każda położna na tym oddziale ma blisko do emerytury). Mama starała się nie okazywać że bratowa okazuje jej brak szacunku i podważa jej wiedzę, ale jej koleżanki się irytowały potwornie. I w końcu po porodzie który skończył się cesarskim cięciem bo nie potrafila się rozluźnić - taka prawda niestety tak się dziewczyna spiela ze nie było mowy o rodzeniu dołem (moja mama jej tego nie powiedziala) - stresowała się ze jest ryzyko autyzmu (brak stymulacji porodem bardzo je zwiększa) to któraś zirytowana położna w końcu jej powiedziała "Najwyraźniej Pani nie chciala wystarczająco mocno urodzić naturalnie". Bratowa jest oburzona, ale ja wiem z dobrych źródeł że to prawda, poddala się zanim zaczęło boleć naprawdę. Gdyby ich nie traktowała tak jak je traktowała czyli "stare panie ze szpitala na wypizdowie co nic nie wiedzą" to by tych słów nie usłyszała. A co moja mama sie na przezywała bez slowa skargi to jej. Więc każdy kij ma dwa końce. Nie mówię tu że czyje kolwiek słowa są wytłumaczalne, ale chciałabym żeby każda z Was pamiętała ze po drugiej stronie też sa ludzie. Czasem może już zbyt znieczuleni i maja akurat gorszy dzień ale to tylko ludzie...
Ja akurat miałam naprawdę świetne położne i życzę każdemu takich. Rodziłam bez znieczulenia i bardzo mnie wspierały. Z drugiej strony druga dziewczyna z sali trafiła na inną zmianę. I tam położna się jej zapytała 'Co się drzesz? Przecież w niczym Ci to nie pomoże.' Także ludzie są naprawdę różni. Ja się staram każdego traktować tak jak bym chciała, żeby mnie traktowali. Chyba że ktoś jest naprawdę zgryźliwy, wtedy nie ma zmiłuj 😉
A twoją mamę podziwiam. Ja bym się nie potrafiła tak gryźć w język. Dobrze że tej bratowej chociaż ktoś inny coś powiedział.
 
reklama
Nie powiedział. Najpewniej wada genetyczna jakaś, maleństwo było za małe (ciaza tydzień młodsza choć beta w 24dc była 13 więc to nie jest możliwe żebym miała później owulację), potem na usg zarodek 6+1 I serce 98uderzen, już się lekarzowi nie podobało ale byłam jeszcze dobrej myśli, 9dni po usg dostałam plamien i pobiegłem na usg na IP, serduszko biło około 90uderzen i zarodek wciąż 6+1, do tego lekarz powiedział że nie podoba mu się wielkość ciałka żółtego bo jest za duze, ale mają tak słabe usg że żadnych wymiarów nie podał, wtedy już wiedziałam jak to się skończy. Na ostatnim USG w 10tc wg om zarodka już w ogóle nie było). Mam już 2ke zdrowych dzieci, to była 3cia ciaza. Lekarz mówi że musiała być jakaś wada. A u Ciebie co się podziało? Ja po ostatnim USG mialam jeszcze kolejne 2 dni pozniej i serduszko jeszcze biło a krwawienie ustalo ale lekarz patrzac na historie nie dawal szans za duzych. 2 tyg po zarodka juz nie było.
U mnie było tak.
6+5 pierwsza wizyta u gin, wszystko ładnie pięknie, zarodek z bijącym ładnie serduszkiem, w pewnym momencie lekarz zwatpil czy jest jeden czy czasem drugiego serca nie zobaczył. Ja też to widziałam ale jego słowa - "nie wygląda mi to na ciążę bliźniaczą ale natura lubi zaskakiwać. Bardzo dobrze się czułam, z dolegliwości to piersi bolały i ciągle taki posmak w ustach był dziwny. Miałam zachcianki ale zero mdłości.... Wyniki wszystkie wyszły super. Na wizycie kolejnej 9+6 usg było bardzo słabo widoczne, nie mógł zlokalizować płodu, nie widział dobrze czy jest serce czy nie, brał mnie za rękę i mierzył mój puls, który w stanie spoczynku wynosił dużo ponad 130 uderzeń, myślałam że zemdleje tam. Wstał powiedział że nie wygląda to dobrze ze ciąża młodsza o jakieś 2 tyg (nie możliwe bo na wcześniejszym usg była nawet o 3 dni starsza niż z OM). Wpisal puls dziecka 140 i kazał przyjść do siebie do szpitala na oddział sprawdzić na lepszym sprzęcie. Nie mogłam spać, mąż nie mógł patrzeć na to co ze mną się dzieje. Zadzwonił rano w czwartek do innego lekarza i wyprosił wizytę. Poszłam zestresowana. Tam dokładnie było widać, że to ciąża bliźniacza, ale niestety brak akcji serca. To było 2 w 1 usłyszeć, że to bliźniaki i wielkie szczęście a za chwilę, że nie żyją....
Nie wiadomo kiedy serca stanęły, dlaczego ten wcześniejszy ginekolog wpisal puls 140. Ciąża wygląda na 7 tydz a nie 10.czy ja chodzę 3 tyg z martwymi dziećmi? Dalej mam objawy, piękne pełne piersi.... W poniedziałek idę na oddział do mojego lekarza. Ten drugi nie kazał mówić że byłam u innego i wiem o diagnozie, bo wie jak mogą mnie potraktować, oni nie lubią tego. Na razie nie zapowiada się na to, że sama zacznę ronić. Nie plamie nic mnie nie boli.... Nie wierzę......
To co teraz przechodzę jest straszne, pytania...
 
U mnie było tak.
6+5 pierwsza wizyta u gin, wszystko ładnie pięknie, zarodek z bijącym ładnie serduszkiem, w pewnym momencie lekarz zwatpil czy jest jeden czy czasem drugiego serca nie zobaczył. Ja też to widziałam ale jego słowa - "nie wygląda mi to na ciążę bliźniaczą ale natura lubi zaskakiwać. Bardzo dobrze się czułam, z dolegliwości to piersi bolały i ciągle taki posmak w ustach był dziwny. Miałam zachcianki ale zero mdłości.... Wyniki wszystkie wyszły super. Na wizycie kolejnej 9+6 usg było bardzo słabo widoczne, nie mógł zlokalizować płodu, nie widział dobrze czy jest serce czy nie, brał mnie za rękę i mierzył mój puls, który w stanie spoczynku wynosił dużo ponad 130 uderzeń, myślałam że zemdleje tam. Wstał powiedział że nie wygląda to dobrze ze ciąża młodsza o jakieś 2 tyg (nie możliwe bo na wcześniejszym usg była nawet o 3 dni starsza niż z OM). Wpisal puls dziecka 140 i kazał przyjść do siebie do szpitala na oddział sprawdzić na lepszym sprzęcie. Nie mogłam spać, mąż nie mógł patrzeć na to co ze mną się dzieje. Zadzwonił rano w czwartek do innego lekarza i wyprosił wizytę. Poszłam zestresowana. Tam dokładnie było widać, że to ciąża bliźniacza, ale niestety brak akcji serca. To było 2 w 1 usłyszeć, że to bliźniaki i wielkie szczęście a za chwilę, że nie żyją....
Nie wiadomo kiedy serca stanęły, dlaczego ten wcześniejszy ginekolog wpisal puls 140. Ciąża wygląda na 7 tydz a nie 10.czy ja chodzę 3 tyg z martwymi dziećmi? Dalej mam objawy, piękne pełne piersi.... W poniedziałek idę na oddział do mojego lekarza. Ten drugi nie kazał mówić że byłam u innego i wiem o diagnozie, bo wie jak mogą mnie potraktować, oni nie lubią tego. Na razie nie zapowiada się na to, że sama zacznę ronić. Nie plamie nic mnie nie boli.... Nie wierzę......
To co teraz przechodzę jest straszne, pytania...
Jejciu bardzo Ci współczuję 😢
 
U mnie było tak.
6+5 pierwsza wizyta u gin, wszystko ładnie pięknie, zarodek z bijącym ładnie serduszkiem, w pewnym momencie lekarz zwatpil czy jest jeden czy czasem drugiego serca nie zobaczył. Ja też to widziałam ale jego słowa - "nie wygląda mi to na ciążę bliźniaczą ale natura lubi zaskakiwać. Bardzo dobrze się czułam, z dolegliwości to piersi bolały i ciągle taki posmak w ustach był dziwny. Miałam zachcianki ale zero mdłości.... Wyniki wszystkie wyszły super. Na wizycie kolejnej 9+6 usg było bardzo słabo widoczne, nie mógł zlokalizować płodu, nie widział dobrze czy jest serce czy nie, brał mnie za rękę i mierzył mój puls, który w stanie spoczynku wynosił dużo ponad 130 uderzeń, myślałam że zemdleje tam. Wstał powiedział że nie wygląda to dobrze ze ciąża młodsza o jakieś 2 tyg (nie możliwe bo na wcześniejszym usg była nawet o 3 dni starsza niż z OM). Wpisal puls dziecka 140 i kazał przyjść do siebie do szpitala na oddział sprawdzić na lepszym sprzęcie. Nie mogłam spać, mąż nie mógł patrzeć na to co ze mną się dzieje. Zadzwonił rano w czwartek do innego lekarza i wyprosił wizytę. Poszłam zestresowana. Tam dokładnie było widać, że to ciąża bliźniacza, ale niestety brak akcji serca. To było 2 w 1 usłyszeć, że to bliźniaki i wielkie szczęście a za chwilę, że nie żyją....
Nie wiadomo kiedy serca stanęły, dlaczego ten wcześniejszy ginekolog wpisal puls 140. Ciąża wygląda na 7 tydz a nie 10.czy ja chodzę 3 tyg z martwymi dziećmi? Dalej mam objawy, piękne pełne piersi.... W poniedziałek idę na oddział do mojego lekarza. Ten drugi nie kazał mówić że byłam u innego i wiem o diagnozie, bo wie jak mogą mnie potraktować, oni nie lubią tego. Na razie nie zapowiada się na to, że sama zacznę ronić. Nie plamie nic mnie nie boli.... Nie wierzę......
To co teraz przechodzę jest straszne, pytania...
Trzymaj się dzielnie Kochana [emoji3064][emoji173]
 
U mnie było tak.
6+5 pierwsza wizyta u gin, wszystko ładnie pięknie, zarodek z bijącym ładnie serduszkiem, w pewnym momencie lekarz zwatpil czy jest jeden czy czasem drugiego serca nie zobaczył. Ja też to widziałam ale jego słowa - "nie wygląda mi to na ciążę bliźniaczą ale natura lubi zaskakiwać. Bardzo dobrze się czułam, z dolegliwości to piersi bolały i ciągle taki posmak w ustach był dziwny. Miałam zachcianki ale zero mdłości.... Wyniki wszystkie wyszły super. Na wizycie kolejnej 9+6 usg było bardzo słabo widoczne, nie mógł zlokalizować płodu, nie widział dobrze czy jest serce czy nie, brał mnie za rękę i mierzył mój puls, który w stanie spoczynku wynosił dużo ponad 130 uderzeń, myślałam że zemdleje tam. Wstał powiedział że nie wygląda to dobrze ze ciąża młodsza o jakieś 2 tyg (nie możliwe bo na wcześniejszym usg była nawet o 3 dni starsza niż z OM). Wpisal puls dziecka 140 i kazał przyjść do siebie do szpitala na oddział sprawdzić na lepszym sprzęcie. Nie mogłam spać, mąż nie mógł patrzeć na to co ze mną się dzieje. Zadzwonił rano w czwartek do innego lekarza i wyprosił wizytę. Poszłam zestresowana. Tam dokładnie było widać, że to ciąża bliźniacza, ale niestety brak akcji serca. To było 2 w 1 usłyszeć, że to bliźniaki i wielkie szczęście a za chwilę, że nie żyją....
Nie wiadomo kiedy serca stanęły, dlaczego ten wcześniejszy ginekolog wpisal puls 140. Ciąża wygląda na 7 tydz a nie 10.czy ja chodzę 3 tyg z martwymi dziećmi? Dalej mam objawy, piękne pełne piersi.... W poniedziałek idę na oddział do mojego lekarza. Ten drugi nie kazał mówić że byłam u innego i wiem o diagnozie, bo wie jak mogą mnie potraktować, oni nie lubią tego. Na razie nie zapowiada się na to, że sama zacznę ronić. Nie plamie nic mnie nie boli.... Nie wierzę......
To co teraz przechodzę jest straszne, pytania...
Wiem przez jakie emocje przechodzisz, co prawna nie w kontekscie straty dziecka, ale ogolnie ustraty czegos, stresu, pytan, nie dowierzania, obwiniania siebie, cofania sie w czasie i gdybyania gdzie powinno sie zachowac inaczej, potem pretensje do otoczenia, potem znow do siebie, potem, a moze jednak jeszcze nie wszytsko stracone. Latam tak od konca listopa. Obie poczekamy na poniedzialek. Naprawde chce wierzyc ze z tymi Twoimi bliznietami to jakas koszmarna pomylka. Moze faktycznie hormony zawirowaly a Ty owu mialas kiedy idziej i gdzies to uleglo zakrzywienia czasoprzestrzeni. Chcialabym zebys weszla przerazona do gabinetu lekarza i trzesac sie pod glowica usg nagle uslyszala, wszytsko jest dobrze, żyja i sie ladnie rowzwiaja. I wyszlabys juz jakoinna osoba, calkowaicie rozluzniona, szczesliwa i nam tu na forum mogla sie pochwalic ze to byl koszmarny blad i pomylka medyczna. Ale nie mam takiej mocy sprawczej. Strasznie mi przykro. Zwlaszcza ze jestes po zabiegu ktory mnie czeka i Twoja historia miala byc dla mnie taka dobra bajka na dobranoc. Wiesz o co sie jedynie martwilam? Jak sie bedzie rozwijac Twoja szyjka w 2 trym, ale nie pisalam CI o tym, "aa po cholere bede straszyc glupimi pytaniami, ktoregos dnia zapytam tak zeby sie nie skapla o co chodzi, czy sie zamknela, czy jest twatda i dluga i bede juz spala spokojnie bo i mnie to czeka".
Daj znac w poniedzialek, tez dam, co zdzialalam dzwoniac do laba, czy moj wynik zycia na mnie czeka czy nie.
 
Chciałabym podczas porodu potrafić się tak rozluźnić żeby mniej bolało albo lepiej znosić ten ból, wiem że tak się da ale ja nie potrafiłam tego zrobić. Przy każdym skurczu moje całe ciało tak się spinało, że ból był maksymalny a potem doszła do tego jeszcze oksytocyna. Po porodzie nie mogłam nawet ruszyć małym palcem u nogi, nie dlatego że tak bolało mnie krocze tylko od tego spinania mieśni podczas skurczów miałam takie zakwasy na całym ciele jak jeszcze nigdy po żadnym treningu. Wiem po sobie, że psychika odgrywa ogromną rolę podczas porodu.
Ze mna polozna doszla do wniosku ze to bedzie najbardziej bekowy porod w dziejach bo jestem przebojowa ale nie dalo rady :D a ja bylam okropnie zmeczona pobytem w szpitalu wiec bylam szczesliwa z cesarki jak male dziecko milionera ze swojego pierwszego porsze :D
 
Tak mnie przekonalas że chyba zaraz zamówię [emoji848] mój mąż ma ostatnio więcej stresu w pracy i jest mniej skory do seksu a nie chcę na nim tego wymuszać bo to jeszcze gorsze, więc może taka niewinna maca dopomoze i podkręci pragnienia i doznania [emoji23] skoro twój mąż taki zadowolony [emoji1787]

ja cały dzień czytałam jaką wybrać bo najpierw zobaczyłam że dawkami sie różni, pozniej że jest kilka odmian, że pozyskiwana na zimno i tpd ostatecznie wybrałam organiczna czerwona mace w pudrze bez zbednych zbrylaczy okropna w smaku ale jak ma dzialac moj M. mowi ze do końca życia bedzie juz ja pil jak tak dalej będzie [emoji23]




Serce boli jak się to czyta [emoji3064] bardzo mi przykro że Cię to spotkało... Jestem realistką i wiem że starając się o dziecko muszę się liczyć z taką sytuacją ale mimo wszystko boję się.
U mnie było tak.
6+5 pierwsza wizyta u gin, wszystko ładnie pięknie, zarodek z bijącym ładnie serduszkiem, w pewnym momencie lekarz zwatpil czy jest jeden czy czasem drugiego serca nie zobaczył. Ja też to widziałam ale jego słowa - "nie wygląda mi to na ciążę bliźniaczą ale natura lubi zaskakiwać. Bardzo dobrze się czułam, z dolegliwości to piersi bolały i ciągle taki posmak w ustach był dziwny. Miałam zachcianki ale zero mdłości.... Wyniki wszystkie wyszły super. Na wizycie kolejnej 9+6 usg było bardzo słabo widoczne, nie mógł zlokalizować płodu, nie widział dobrze czy jest serce czy nie, brał mnie za rękę i mierzył mój puls, który w stanie spoczynku wynosił dużo ponad 130 uderzeń, myślałam że zemdleje tam. Wstał powiedział że nie wygląda to dobrze ze ciąża młodsza o jakieś 2 tyg (nie możliwe bo na wcześniejszym usg była nawet o 3 dni starsza niż z OM). Wpisal puls dziecka 140 i kazał przyjść do siebie do szpitala na oddział sprawdzić na lepszym sprzęcie. Nie mogłam spać, mąż nie mógł patrzeć na to co ze mną się dzieje. Zadzwonił rano w czwartek do innego lekarza i wyprosił wizytę. Poszłam zestresowana. Tam dokładnie było widać, że to ciąża bliźniacza, ale niestety brak akcji serca. To było 2 w 1 usłyszeć, że to bliźniaki i wielkie szczęście a za chwilę, że nie żyją....
Nie wiadomo kiedy serca stanęły, dlaczego ten wcześniejszy ginekolog wpisal puls 140. Ciąża wygląda na 7 tydz a nie 10.czy ja chodzę 3 tyg z martwymi dziećmi? Dalej mam objawy, piękne pełne piersi.... W poniedziałek idę na oddział do mojego lekarza. Ten drugi nie kazał mówić że byłam u innego i wiem o diagnozie, bo wie jak mogą mnie potraktować, oni nie lubią tego. Na razie nie zapowiada się na to, że sama zacznę ronić. Nie plamie nic mnie nie boli.... Nie wierzę......
To co teraz przechodzę jest straszne, pytania...
 
reklama
Do góry