reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2013

..dlatego ja uważam, że trzeba przed ślubem mniej więcej 2 lata ze sobą pomieszkać. To nie jest żadna gwarancja, ale zdąży się poznać drugiego człowieka od podszewki, ale pokazuje czy obie strony potrafią razem żyć. Ale poczekajcie. Musisz ustalić granice teraz na początku (bo 2 lata razem to dopiero początek związku, który życzę Wam, aby przetrwał w miłości całe życie). Może wyprowadzka nim wstrząśnie i da do myślenia, ale pamiętaj, że są różne typy mężczyzn. Może nie wrócić :-( Porozmawiajcie. Z facetem trzeba twardo, ale trzeba mieć taktykę..
 
reklama
Malusiolka - bardzo współczuję ciężkich porodów. A nie da się załapać na waginoplastykę na NFZ? Może naprawią Cię przy okazji kolejnego porodu? Może jest taka opcja? Mimo ciężkich porodów, to jak patrzę na szczęśliwe buzie Twoich dziewczyn na zdjęciach w sygnaturce, to na pewno było warto..
 
To byłby wstrząs na miarę najsilniejszych trzeńsień ziemi, ale wiem, że on potrzebuje też czasu. Niedawno się przekonał, że lodówka sama się nie napełnia, a prąd nie płynie za darmo. Po prostu czasami mam dość traktowania mnie w ten sposób (nie powiem jak) i chcę wyegzekwować szacunek w stosunku do mnie. Dobra, koniec jojczenia.:-) Ja lecę oglądać film na tvn, a wam życzę stosunkowo udanej nocy (bardzo dziwny, erotyczny program na tvn turbo).
 
Cyntia, popieram w 100% :tak: jak się już jest małżeństwem to wg mnie nie można tak nagle kazać się komuś wyprowadzić. W końcu ślubowaliście sobie być ze sobą na dobre i na złe. A ja strasznie nie lubię uciekać przed problemami. Zawsze jak coś jest nie tak, to siadamy i rozmawiamy. Chociaż ostatnio to się chyba przed ślubem tak poważnie pokłóciliśmy, bo tak to sprzeczki i jakieś głupoty. No ale trzeba się dotrzeć, bo wspólne mieszkanie dużo zmienia. Dacie radę, ale trzeba usiąść i na spokojnie porozmawiać i powiedzieć co nas boli, ale dać się też wygadać drugiej osobie i wtedy ustalić jakiś kompromis, który zadowoli obie strony :tak:
 
witam :-) uf udało mi się Was nadrobić :-D zaciążonym gratuluję :-pświętującym życzę spełnienia marzeń i upragnionych II kreseczek :-) u mnie nic nowego i ten cykl raczej uważam za stracony, bo cały czas coś gdzieś, masę nerwów, załatwiania, itp więc nie ma czasu na przytulanie :baffled: może w przyszłym miesiącu się uda....
lamorela współczuję.... mam sąsiadkę, która męża przez tydzień szukała jak poszedł pić... kłócą się strasznie, ale też strasznie się kochają, więc nadal są razem...
 
Ostatnia edycja:
Cyntia, nie chce. Zabieg za bardzo by mnie stresował. Owszem straszne porody, ale warto było. Dla moich słoneczek jestem gotowa na wszystko. Niech tylko ktoś spróbuje mi je skrzywdzić, to nie podaruje ;/ Dziękuję za radę. Będę musiała się nad tym dobrze zastanowić.

Wiecie co dziewczyny, ja słyszałam, że najtrudniejszy jest pierwszy rok po ślubie, a jak to się przetrwa to będzie lepiej. Ja też w pierwszym roku miałam strasznie. Mój M nie pije, ale przez moją i jego rodzinkę już nie raz chciałam się od niego wyprowadzić, bo już tego nie wytrzymywałam, ale dałam jakoś radę. Jestem gotowa przetrwać dla męża i dla moich skarbów. Nie chce żeby moje dziewczyny wychowywały się bez ojca. Ja nie miała ojca, bo zmarł jak miałam 4 lata i wiem, że było by im ciężko. I tak mało co go widzą, ale za to cieszą się i skaczą z radości jak tatuś jest w domu :)

lamorela, może połóż się i prześpij się z tym. Wiem, że ciężko, ale dacie radę.

Cyntia, ja zanim poznałam mojego M byłam z takim jednym 2 lata. Mieszkaliśmy ze sobą i on był jakiś nienormalny. Ja pracowałam on zbijał bąki w domu, nawet nie sprzątał tylko komputer był dla niego najważniejszy. Kiedy wkurzyłam się, bo nie chciał mi pomóc, wyłączyłam komputer i idiota zrzucił mnie z łóżka;/ Był dla mnie chamski, potrafił uderzyć i bałam się, bo żaden chłopak nie mógł na mnie spojrzeć i się odezwać do mnie.. masakra. Ale kiedyś postanowiłam od niego odejść. Nie powiedziałam mu tego, bo by mnie nie wypuścił. Powiedziałam, że jadę do rodziny do Olsztyna i za parę dni wracam. Zgodził się (on mieszka w Sławie). I jak przyjechałam do domu do Olsztyna, to po paru dniach powiedziałam, że z nami koniec. Innego wyjścia nie było.

mychunia, witaj :)

Uciekam spać. Dobranoc :*:*
 
Ostatnia edycja:
Powiem tak, to nie była sprzeczka w stylu o ty niedobra, bo to to nie powód do nerwów.

u nas tydzień przed ślubem były zerwane zaręczyny, awantura taka, że mieliśmy pielgrzymkę sąsiadów.
jak byliśmy narzeczeństwem to też pełno syfu powyłaziło, miałam tego dość. Ale dotarliśmy się, wyjaśniliśmy sobie wszystko, przegadaliśmy naprawdę wiele godzin i jesteśmy tak zgodnym małżeństwem, że szok.

Naprawdę, miałam takie przejścia, że wolę do tego nie wracać. Wolałabym, żeby wrócił nawalony w trzy d*py do domu :-p

Musicie znaleźć wyjście z sytuacji, na pewno wam się uda :tak:
 
reklama
Do góry