ja też sam poród wspominam dobrze, nawet bardzo dobrze, jak dla mnie mały pikuś
ale trochę mi się pogmatwało przed i po
a od początku to było tak,
w sobotę wieczorem pod prysznicem wydawało mi się, że odeszło mi trochę wód, ale że to pod prysznicem, to zgłupiałam i nie wiedziałam, poza tym tego było bardzo mało
powiedziałam M, a on, że spać mu się chce, że wydawało mi się pewnei bo to taka pompa powinna być jak na filmach, że do rana poczekamy zobaczymy i usnął
obraziłam się, tykami sie do siebie odwróciliśmy a ja pół nocy myślalam, czy to wody były czy nie
rano nic się nie działo, ale mąż pełen skruchy powiedział, ze jedziemy, zbadają mnie chociaż, a że to niedziela to pewnie mnie nie położą do szpitala
pojechaliśmy a tam głupia baba w izbie przyjęć mnie wyśmiała, że czy ja wiem ile tch wód mam, że to strasznie dużo i napewno bym zauważyła i czy napewno chcę być przyjmowana, bo ona mi odradza bo widac po mnie, że nic się nie dzieje, a chodziło o to,że przy podejrzeniu odpływających wód jest procedura inna, musiała mnie na wozku wieźć do lekarza (po czasie się dopiero dowiedziałam, dlaczego się tak upierała, zebym poszła do domu). Lekarz (też taki dupek jakiś młody) zbadał mnie i powiedział, że pęcherz płodowy od spodu jest cały i nie wygląda, żeby mi wody odpływały i raczej szybko rodzić nie będę, ale jak juz jestem a termin za 7 dni to mnie położy. Na patologii się nasłuchałam, ile to czasu niektóre dziewczyny juz leżą, zobaczyłam jak niektóre wręcz żebrają o oksytocynę, albo taki jakis żel im dawali, no wszytsko robiły, żeby rozkręcić akcje... a mniie tego samego dnia od wieczora, przez całą noc delikatne, regularne skurcze wzięły. i juz wiedziałam co to znaczy, pełen spokój, pisałam do M co ma spakować, co pzrygotować, czy mógłby się zwolnić wcześniej, tak go przygotowywałam ale nie pisałam o co chodzi i że to już, rano na badaniu miałam 3 cm i zaczęłam się martwić, bo mnie nic nie bolało, jak miałam skurcz to czułam taki lekki dyskomfort jakby mi było niewygodnie, dziewyczyny mmnie obskoczyły, że pewnie mi się te skurcze zatrzymają jak mam takie słabe, że niemożliwe, że jedna już tak miała i tydzień tak chodziła (super wsparcie miałam nie ma co;-) Potem dostałam oksy i tak na patologii doleżałam do 7cm (dodam, ze przy 5cm jeszcze smsy pisałam no i w końcu mężowi powiedziałam, ze rodzę, przy skurczach po prostu przestawałam mówić, urywałam zdanie, a potem luz), no przy 7cm już wygonili mnie na porodówkę, tam sobie pochodziłam, pod prysznic z M poszłam, nie powiem, potem już bolało, ale na tyle, ze sobie z tym radziłam, skoncentrowana bylam na sobie i tyle. W sumie nikt mi nie przeszkadzał, bo widzieli, ze mi organizm podpowiada co mam robić, jak zapytałam, czy mogę się już położyć i zapyatłam ile jest cm, było już 9, potem poczułam jeden party, powiedziałam, ze go mam i czy mogę przeć, pozwololi, ulga była, powiedziałam, ze nie chcę być nacinana, to babeczka powiedziała, ze jak będę współpracować, to będzie ok i było. 4-5 partych i Tymuś był z nami- 3660 56cm.
Ale przez to, ze te wody faktycznie mi odpływały, czego ten konował nie zauważył, synek miał bakterie jakąś w wodach i miał wrodzone zapalenie płuc, no i zaczął się stres...ale to już na inną historię