reklama
Tygrysek1985
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 25 Luty 2008
- Postów
- 5 153
Ale super, znalazłam watek dla siebie , przyjmiecie mnie do swojego grona? Ja też planuje drugiego maluszka na 2013, gdyz wtedy bede bliska splacenia kredytu, eh te finanse...
Jordgubbe
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 12 Lipiec 2011
- Postów
- 1 574
Ale super, znalazłam watek dla siebie , przyjmiecie mnie do swojego grona? Ja też planuje drugiego maluszka na 2013, gdyz wtedy bede bliska splacenia kredytu, eh te finanse...
Zapraszamy
im więcej osób w poczekalni tym lepiej!
Widzę w Twojej sygnaturze, że jesteś też nianią- czyli już trenujesz do roli podwójnej mamy
Bunny86
mama Patryka i Dominika
dablica zes temat dosc bolesny nasunęła :-)
termin mialam na 31 kwietnia i trafilam do szpitala z pwodu kolki nerkowej. ktg pokazywalo delikatne skurcze ktore ustaly po zastrzyku przeciw bolowym . 1 maja lekarze kazali chodzic chodzic wiec chodzilam . laseczki z sali mowily ze moje lozko przyspiesza porody bo 2 dziewczyny ktore na nim lezaly dostaly sie na porodowke w trybie prawie ze natychmiastowym. o 11 gdy wchodzilam na lozko bo byla moja kolej na ktg odeszly mi wody byly zielone. i na porodowke. o 13 pierwsze skurcze . o 17 blagalam zeby mnie ktos dobil bo skurcze byly co chwile a rozwarcia prawie nie bylo . dostalam ox- cos tam. i wtedy juz mi bylo jedno kto gdzie zaglada zylam od skurczu do skurczu ledwo wymoczona jak nie wiem. w zwiazku z tym ze rozwarcie slabo postepowalo a wody bylu zielone do tego dzieciatku spadalo tetno o godzinie 20.15 Pati przyszedl na swiat po przez cc w znieczuleniu oglonym
termin mialam na 31 kwietnia i trafilam do szpitala z pwodu kolki nerkowej. ktg pokazywalo delikatne skurcze ktore ustaly po zastrzyku przeciw bolowym . 1 maja lekarze kazali chodzic chodzic wiec chodzilam . laseczki z sali mowily ze moje lozko przyspiesza porody bo 2 dziewczyny ktore na nim lezaly dostaly sie na porodowke w trybie prawie ze natychmiastowym. o 11 gdy wchodzilam na lozko bo byla moja kolej na ktg odeszly mi wody byly zielone. i na porodowke. o 13 pierwsze skurcze . o 17 blagalam zeby mnie ktos dobil bo skurcze byly co chwile a rozwarcia prawie nie bylo . dostalam ox- cos tam. i wtedy juz mi bylo jedno kto gdzie zaglada zylam od skurczu do skurczu ledwo wymoczona jak nie wiem. w zwiazku z tym ze rozwarcie slabo postepowalo a wody bylu zielone do tego dzieciatku spadalo tetno o godzinie 20.15 Pati przyszedl na swiat po przez cc w znieczuleniu oglonym
Witam nowe staraczki :-)
Jordgubbe - oj nie, nic do sprzedania nie mam (no, za rok będą wszystkie ;-)) bo ... nie umiałabym sie zdecydowac który Każdy super i jeden ładniejszy od drugiego ;-) Nie będę sie pogrążać mówiąc ile czapek ma Staś bo już w ogóle byście mnie wzięły za wariatkę ;-) Ale swoją drogą to do sklepów ja tez nie znosze chodzić.. Dlatego wszystko kupuję online ;-) Carter's + GAP + GYMBOREE + Hanna Andersson sa u mnie jako zakładki w Operze
Diablica - u mnie był poród z tych miłych, łatwych i przyjemnych ;-) No dobra, trochę przesadzam, bo jak TO trwało to bym przy skurczach rekę mojego lubego zgniotła (do połamania kości włącznie ;-)) gdyby nie walczył, ale jak juz tylko Staś leżał mi na brzuchu to pytałam kiedy kolejne dziecko ;-) Niestety potem miałam marne 4 tygodnie bo mam niski próg bólu i strasznie mnie szwy ciągnęły + rana po nacięciu bolała. Ale sam poród rewelacja! Miałam wywoływany (bo miałam sie zgłosic w dniu terminu jesli do tego czasu by mi się akcja nie rozwinęła), o 13 zero rozwarcia, potem łaziłam po korytarzu i o 15 coś koło 1cm rozwarcia (po fakcie dowiedziałam się, ze położna zadzwoniła wtedy do ginekologa czy musze w tym dniu rodzić bo będzie ciężko ;-)) i dostałam 15 minut póxniej oksytocynę. Koło 17 odeszły mi wody, wtedy też zrobił mi aneztezjolog ZZO (świetny facet, skurcze czułam normalnie, dopiero jak ból mi rósł do 7-8/10 to dawał mi kolejną malutką dawkę znieczulenia, więc w efekcie nie spowolniło mi to porodu, a troszkę złagodziło odczucia), miałam wtedy koło 4cm rozwarcia. Powoli powoli rozkręciły się skurcze, o 19:10 weszłam w drugą fazę porodu i po 15 minutach Staś był już z nami. Najpiekniejszy, najmniejszy (miał 2800g i 54cm) i od razu oczko w głowie rodziców
Martusia - no niesttey takie czasy, ze często trzeba czekac z prokreacją :-( Wiem z własnego doświadczenia, choc powody trochę inne niż Twoje. Ale damy radę
Diablica - ja się z Teściamu ustawiłam od początku - mają mnie za terminatora i chyba troszkę się mnie boją (no bywam ostra, przyznam ;-) ale od razu zaznaczę, ze mam z nimi bardzo dobre stosunki) dlatego juz nie pytaja mnie np. dlaczego Ich Synuś ma niepoprasowane rzeczy. Proste i logiczne: ja nie prasuję w ogóle (swoich też ;-)), M jak chce może swoje prasować. Z gotowaniem tez pół na pół (choc teraz troche więcej ja), ze sprzątaniem też (tu trochę więcej po stronie M ). No a okna: od zawsze wszyscy wiedzą, że okien NIGDY PRZENIGDY nie wymyję (nawet jak to parter to mam totalny lęk ;-)), więc albo myje mój M albo mamy brudne Kurcze, jak tak pisze to dochodze do wniosku, ze mam super życie ;-)
JustK - a Synek to Tymoteusz czy Tymon? No i z budową w 100% rozumiem - ale tak czy inaczej 2013 rok juz niedaleko (jeju, alez ten czas leci!) :-)
Jordgubbe - oj nie, nic do sprzedania nie mam (no, za rok będą wszystkie ;-)) bo ... nie umiałabym sie zdecydowac który Każdy super i jeden ładniejszy od drugiego ;-) Nie będę sie pogrążać mówiąc ile czapek ma Staś bo już w ogóle byście mnie wzięły za wariatkę ;-) Ale swoją drogą to do sklepów ja tez nie znosze chodzić.. Dlatego wszystko kupuję online ;-) Carter's + GAP + GYMBOREE + Hanna Andersson sa u mnie jako zakładki w Operze
Diablica - u mnie był poród z tych miłych, łatwych i przyjemnych ;-) No dobra, trochę przesadzam, bo jak TO trwało to bym przy skurczach rekę mojego lubego zgniotła (do połamania kości włącznie ;-)) gdyby nie walczył, ale jak juz tylko Staś leżał mi na brzuchu to pytałam kiedy kolejne dziecko ;-) Niestety potem miałam marne 4 tygodnie bo mam niski próg bólu i strasznie mnie szwy ciągnęły + rana po nacięciu bolała. Ale sam poród rewelacja! Miałam wywoływany (bo miałam sie zgłosic w dniu terminu jesli do tego czasu by mi się akcja nie rozwinęła), o 13 zero rozwarcia, potem łaziłam po korytarzu i o 15 coś koło 1cm rozwarcia (po fakcie dowiedziałam się, ze położna zadzwoniła wtedy do ginekologa czy musze w tym dniu rodzić bo będzie ciężko ;-)) i dostałam 15 minut póxniej oksytocynę. Koło 17 odeszły mi wody, wtedy też zrobił mi aneztezjolog ZZO (świetny facet, skurcze czułam normalnie, dopiero jak ból mi rósł do 7-8/10 to dawał mi kolejną malutką dawkę znieczulenia, więc w efekcie nie spowolniło mi to porodu, a troszkę złagodziło odczucia), miałam wtedy koło 4cm rozwarcia. Powoli powoli rozkręciły się skurcze, o 19:10 weszłam w drugą fazę porodu i po 15 minutach Staś był już z nami. Najpiekniejszy, najmniejszy (miał 2800g i 54cm) i od razu oczko w głowie rodziców
Martusia - no niesttey takie czasy, ze często trzeba czekac z prokreacją :-( Wiem z własnego doświadczenia, choc powody trochę inne niż Twoje. Ale damy radę
Diablica - ja się z Teściamu ustawiłam od początku - mają mnie za terminatora i chyba troszkę się mnie boją (no bywam ostra, przyznam ;-) ale od razu zaznaczę, ze mam z nimi bardzo dobre stosunki) dlatego juz nie pytaja mnie np. dlaczego Ich Synuś ma niepoprasowane rzeczy. Proste i logiczne: ja nie prasuję w ogóle (swoich też ;-)), M jak chce może swoje prasować. Z gotowaniem tez pół na pół (choc teraz troche więcej ja), ze sprzątaniem też (tu trochę więcej po stronie M ). No a okna: od zawsze wszyscy wiedzą, że okien NIGDY PRZENIGDY nie wymyję (nawet jak to parter to mam totalny lęk ;-)), więc albo myje mój M albo mamy brudne Kurcze, jak tak pisze to dochodze do wniosku, ze mam super życie ;-)
JustK - a Synek to Tymoteusz czy Tymon? No i z budową w 100% rozumiem - ale tak czy inaczej 2013 rok juz niedaleko (jeju, alez ten czas leci!) :-)
witam o poranku,
jeny jak ja nienawidze wstawać rano, ja bym z pocałowaniem ręki została chyba matką-polką-gospodynią-kura domową, byleby tylko budzik nie dzwonił o 5.45 przez 5 dni w tygodniu, do tego wracam do domu i jest sajgon, bo każdy rano szykuje się dość chaotycznie, no i nie ma co jeść, bo nie mogę się przełamać, żeby zacząć planować obiady z jednodniowym wyprzedzenem jakoś
phoenix- synek to Tymoteusz, chociaż powinien być Tymon, bardziej do niego pasuje, no ale na Tymoteusza uparły się babcie, a mi już wtedy było obojęnie jak miałam mojego malutkiego, mogły go nazwać nawet Gniewko ;-) nie powiem, jeszcze w ciąży walczyłam o imię, ale potem jakoś mi przeszło. No i Tymoteusz jakoś bardziej do nazwiska pasuje. A chłopaki na boisku i tak będą wołali Tymon ;-)
CZy wy macie ochotę na kolejne dziecko zawsze tak samo, bardzo. Bo ja sobie myślę, że może ja jakaś niedojrzała emocjonalnie do drugiego jestem, bo jak mi Tym (synalek) da w kość, albo z M się pokłócę, albo mam jakieś egoistyczne dni, kiedy marzą mi się wyjazdy, imprezy, maseczki, babskie zakupy...to już mi się odechciewa kolejnych dzieci...a chyba tak nie powinnam myśleć, może drugie powinno się zacząć tworzyć dopiero kiedy pragnie się go bezwzględnie zawsze i mimo wszystko ?
jeny jak ja nienawidze wstawać rano, ja bym z pocałowaniem ręki została chyba matką-polką-gospodynią-kura domową, byleby tylko budzik nie dzwonił o 5.45 przez 5 dni w tygodniu, do tego wracam do domu i jest sajgon, bo każdy rano szykuje się dość chaotycznie, no i nie ma co jeść, bo nie mogę się przełamać, żeby zacząć planować obiady z jednodniowym wyprzedzenem jakoś
phoenix- synek to Tymoteusz, chociaż powinien być Tymon, bardziej do niego pasuje, no ale na Tymoteusza uparły się babcie, a mi już wtedy było obojęnie jak miałam mojego malutkiego, mogły go nazwać nawet Gniewko ;-) nie powiem, jeszcze w ciąży walczyłam o imię, ale potem jakoś mi przeszło. No i Tymoteusz jakoś bardziej do nazwiska pasuje. A chłopaki na boisku i tak będą wołali Tymon ;-)
CZy wy macie ochotę na kolejne dziecko zawsze tak samo, bardzo. Bo ja sobie myślę, że może ja jakaś niedojrzała emocjonalnie do drugiego jestem, bo jak mi Tym (synalek) da w kość, albo z M się pokłócę, albo mam jakieś egoistyczne dni, kiedy marzą mi się wyjazdy, imprezy, maseczki, babskie zakupy...to już mi się odechciewa kolejnych dzieci...a chyba tak nie powinnam myśleć, może drugie powinno się zacząć tworzyć dopiero kiedy pragnie się go bezwzględnie zawsze i mimo wszystko ?
widzę że mamy temat porodów to ja swój opiszę a co :-)
Termin miałam na 30 września ale wody odeszły mi 15 sierpnia najpierw leżałam 2,5 dnia na patologii w środę koło 16 zabrali mnie na porodówkę ,podali oxy ale za dużo się nie działo tak więc koło 12 w nocy powrotem na patologię i od czwartku 8 rano znowu powtórka aż w piątek o 1,30 udało się i na świat przyszedł Kacperek waga 205g i 49cm długości, potem jeszcze mnie łyżeczkowali bo nie urodziłam całego łożyska a poźniej do rana spałam na porodówce koło 7 przewieźli mnie na sale poporodową a koło 10 przywieźli mnie niuńka :-) pamiętam że przez pierwsza dwa dni obiecywałam sobie że nigdy więcej żadnych dzieci ale szybko mi przeszło no i plus był taki że dostałam zzo za darmo
potem was nadrobie ale teraz mój łobuz mi tu w klawiature puka
Termin miałam na 30 września ale wody odeszły mi 15 sierpnia najpierw leżałam 2,5 dnia na patologii w środę koło 16 zabrali mnie na porodówkę ,podali oxy ale za dużo się nie działo tak więc koło 12 w nocy powrotem na patologię i od czwartku 8 rano znowu powtórka aż w piątek o 1,30 udało się i na świat przyszedł Kacperek waga 205g i 49cm długości, potem jeszcze mnie łyżeczkowali bo nie urodziłam całego łożyska a poźniej do rana spałam na porodówce koło 7 przewieźli mnie na sale poporodową a koło 10 przywieźli mnie niuńka :-) pamiętam że przez pierwsza dwa dni obiecywałam sobie że nigdy więcej żadnych dzieci ale szybko mi przeszło no i plus był taki że dostałam zzo za darmo
potem was nadrobie ale teraz mój łobuz mi tu w klawiature puka
Karola1917
Fanka BB :)
Hej dziewczyny no to ja tez opisze mój porod!Termin porodu miałam wyznaczony na 30 sierpnia ale moj synek tak sie zadomowił u mnie w brzuszku ze wyszedł tydzien po terminie!przed porodem lezałam juz tydzien na patologii bo miałam małe problemy!Porod zaczął mi sie w nocy wstałam jak zwykle na siusiu a tu czuje tak mi sie wydawałao skurcze i to dosyc regularne a była godzina jakos 2,wiec szybko do poloznej ktora zawołała lekarza zeby stwierdził na ile mam rozwarcie!jeszcze przed przyjsciem gin odeszły mi wody i stwierdzili ze mam na 1 cm rozwarcia!oczywiscie powiedzieli ze porod tak szybko nie nastapi ale coz moj Olafek bardzo pchał sie na swiat i juz o godz 5:45 był u mnie na brzuszku:-)musze sie pochwalic ze rodziłam bez znieczulenia ale to dzieki tylko poloznym tak mnie przeciagały jak prosiła o cos na bol ze młody szybciutko wyskoczył Ale skurcze miałam jedne i drugie i bolałao masakrycznie!
diablica3010
mama na cały etat
witam troszkę przedpołudniowo choć ja jeszcze w piżamce....skoro zaczełam ten temat to wypada się wypowiedzieć...
mój poród....ja nie wiedziałam że rodze do 5 cm rozwarcia...pojechałam do szpitala bo mój lekarz kazał byłam 15 dni przed terminem i puchłam wciągu kilku godzin przybrałam 3 kilo no to pojechałam ale najkpierw do mc donalda na tortille w szpitalu lekarz mnie zobaczył i mówi że chyba będziemy wywoływać bo widać gołym okiem że puchne i może być zatrucie....na to ja no ok. ale na pewno bo ja na grudzień sie szykowałam...on na to to pani wskoczy na samolocik zobaczymy....i nagle ooo toż to już 3 cm...ja zgłupiałam wychodzę z badania mężul podbiega i pyta co i jak czy zostaję bo on do pracy musi jechać a to ok.18 godz. ja mu że rodzę zgłupiał jak ja. zabrali mnie na trakt i położyli na łóżku pod ktg podpieli i mówili kiedy mam skurcze bo ja ich kompletenie nie czułam....cała zmiana położnych stała przy ktg a ja dzwoniłam do mamy i się śmiałam że będę jej relacjonować poród do końca bo nic nie boli. potem przebili mi pęcherz płodowy i dali oxy...no potem poczułam skurcze nie powiem...ale nie jakieś straszne poprostu troszkę bardziej bolący okres...chwile potem kazali mi wstać bo 10 cm a ja w śmiech i pytam sie głupio położnej czy jest pewna bo to strasznie szybko. Dziwnie się na mnie spojrzała....no to przeszłam z łóżka na to ustrojstwo na którym się rodzi samolot ale troszku inny.....i pre....nie czułam bólów partych parłam kiedy mi kazała położna. tylko jeden moment był kiedy naprawde zabolało i krzyknełam /chrzanie to nie rodzę/ lekarz wybuchnoł śmiechem i powalił mi się na brzuch[wogóle jakiś głupi był] no ale po tym kryzysie jedno parcie i mała na świecie....położyli mi ją na brzuch i zawołali męża....tak serio to poród mnie nie bolał ale to co było po porodzie to naciskanie na obolały brzuch kilkadziesiąt razy i sprawdzanie rozwarcia [no to przed porodem było] dla mnie najbardziej bolące było.ja byłam w takim szoku że rodze przed terminem że uwierzyłam dopiero jak byłam już na sali i mała się rozryczała. to taki telegraficzny skrót bo o tym że ja z gołą dupą musiałam skakać napiłce a tam lekarze pielegniarki i inne rodzące to nie wspomne....nic tak nie pozbawia wstydu jak poród.;-)
mój poród....ja nie wiedziałam że rodze do 5 cm rozwarcia...pojechałam do szpitala bo mój lekarz kazał byłam 15 dni przed terminem i puchłam wciągu kilku godzin przybrałam 3 kilo no to pojechałam ale najkpierw do mc donalda na tortille w szpitalu lekarz mnie zobaczył i mówi że chyba będziemy wywoływać bo widać gołym okiem że puchne i może być zatrucie....na to ja no ok. ale na pewno bo ja na grudzień sie szykowałam...on na to to pani wskoczy na samolocik zobaczymy....i nagle ooo toż to już 3 cm...ja zgłupiałam wychodzę z badania mężul podbiega i pyta co i jak czy zostaję bo on do pracy musi jechać a to ok.18 godz. ja mu że rodzę zgłupiał jak ja. zabrali mnie na trakt i położyli na łóżku pod ktg podpieli i mówili kiedy mam skurcze bo ja ich kompletenie nie czułam....cała zmiana położnych stała przy ktg a ja dzwoniłam do mamy i się śmiałam że będę jej relacjonować poród do końca bo nic nie boli. potem przebili mi pęcherz płodowy i dali oxy...no potem poczułam skurcze nie powiem...ale nie jakieś straszne poprostu troszkę bardziej bolący okres...chwile potem kazali mi wstać bo 10 cm a ja w śmiech i pytam sie głupio położnej czy jest pewna bo to strasznie szybko. Dziwnie się na mnie spojrzała....no to przeszłam z łóżka na to ustrojstwo na którym się rodzi samolot ale troszku inny.....i pre....nie czułam bólów partych parłam kiedy mi kazała położna. tylko jeden moment był kiedy naprawde zabolało i krzyknełam /chrzanie to nie rodzę/ lekarz wybuchnoł śmiechem i powalił mi się na brzuch[wogóle jakiś głupi był] no ale po tym kryzysie jedno parcie i mała na świecie....położyli mi ją na brzuch i zawołali męża....tak serio to poród mnie nie bolał ale to co było po porodzie to naciskanie na obolały brzuch kilkadziesiąt razy i sprawdzanie rozwarcia [no to przed porodem było] dla mnie najbardziej bolące było.ja byłam w takim szoku że rodze przed terminem że uwierzyłam dopiero jak byłam już na sali i mała się rozryczała. to taki telegraficzny skrót bo o tym że ja z gołą dupą musiałam skakać napiłce a tam lekarze pielegniarki i inne rodzące to nie wspomne....nic tak nie pozbawia wstydu jak poród.;-)
reklama
diablica3010
mama na cały etat
...
Ostatnia edycja:
Podobne tematy
Podziel się: