Witajcie!
Jestem nowa na tym forum więc chciałabym przybliżyć moją historię i zadać Wam pytanie.
Mam 33 lata, nigdy nie byłam w ciąży, dodatkowo jest obciążona lekkim przypadkiem epilepsji (nie mam ataków od ponad 10 lat, ale biorę leki na stałe). Kiedyś próbowałam odstawić leki całkowicie, ale niestety psychicznie nie daję sobie rade - boję się że choroba wróci, tak więc moja Pani neurolog stwierdziła, że ponieważ moja dawka jest minimalna to lepiej ją po prostu brać. W mojej rodzinie, niestety mam przypadki nerwicy lękowej, i u mnie bywają również okresy depresyjne, ale zawsze wychodzę z tego sama, bez leków, czy wizyty u specjalisty. Jestem w stałym związku z partnerem od 16 lat - a więc jak łatwo policzyć jesteśmy razem od zawsze, od czasu kiedy byłam nastolatką. Cały ten czas dorabialiśmy się własnymi siłami jakiegoś wspólnego domu, i zapewnienia "bytu". Niestety do wszystkiego musimy dochodzić sami, więc trwa to już bardzo długo, a dodatkowo w naszym życiu ciągle mamy jakieś "nagłe" wypadki i tak temat dziecka (a nawet ślubu), zawsze schodził na dalszy plan. Tak leciały lata....ja zaczęłam też mieć problemy zdrowotne - głównie na tle nerwowym. Mam lekką arytmie serca - ale wg kardio nic co należy leczyć. Wyniki badań książkowe.
No i teraz najważniejsze..... kiedyś myślałam, że pogodziłam się z tematem dziecka - że po prostu nie będziemy o mieć, a teraz... chyba dopadł mnie instynkt czy coś, bo po prostu nie mogę wybić sobie z głowy tego tematu. Jak na złość, wszystkie znajome, koleżanki czy nawet rodzina mają dzieci, lub są właśnie w ciąży, co mnie dodatkowo dobija, a ja nie mogę się zdecydować. Z jednej strony baaaardzo bym chciała, bo przecież po to, to wszystko robiliśmy aby mieć rodzinę. Z drugiej potwornie się boję, że nie udźwignę tego...tej ciąży, dolegliwości, że przez moje nerwy moje dziecko będzie chore, albo poprostu przez ciągłe zamartwianie mu zaszkodzę.
Gdy w pewnym momencie się zdecydowaliśmy....to po prostu chodziłam tak zafiksowana, że myślałam że umrę z nerwów!! Na drugi dzień zaraz robiłam test (chodź wiemy że nie ma to najmniejszego sensu), oczywiście czułam się okropnie, miałam już wszystkie rzekome objawy ciąży - no jakaś masakra!! Przy drugiej takiej akcji, obiecałam sobie że rezygnuje, i nie będę zachodzić w ciążę.
No ale oczywiście.....minął jakiś czas, i znów o tym myślę. Wiem też że mój partner chce dziecka, ale oczywiście niczego na mnie nie wymusza. Ja się po prostu mega boję! I nie potrafię przezwyciężyć tego uczucia! Mam do siebie pretensje że tak długo czekałam. Może gdybym była młodsza, miałabym więcej siły żeby to przetrwać. Mam takie poczucie że przegapiłam swój czas bardzo jest mi z tym źle.
Wiem, że może to wszystko idiotycznie brzmi....ale możecie mi coś doradzić? Czy dla dobra siebie i dziecka, powinnam dać sobie spokój? Może po prostu się nie nadaję, na mamę
Jestem nowa na tym forum więc chciałabym przybliżyć moją historię i zadać Wam pytanie.
Mam 33 lata, nigdy nie byłam w ciąży, dodatkowo jest obciążona lekkim przypadkiem epilepsji (nie mam ataków od ponad 10 lat, ale biorę leki na stałe). Kiedyś próbowałam odstawić leki całkowicie, ale niestety psychicznie nie daję sobie rade - boję się że choroba wróci, tak więc moja Pani neurolog stwierdziła, że ponieważ moja dawka jest minimalna to lepiej ją po prostu brać. W mojej rodzinie, niestety mam przypadki nerwicy lękowej, i u mnie bywają również okresy depresyjne, ale zawsze wychodzę z tego sama, bez leków, czy wizyty u specjalisty. Jestem w stałym związku z partnerem od 16 lat - a więc jak łatwo policzyć jesteśmy razem od zawsze, od czasu kiedy byłam nastolatką. Cały ten czas dorabialiśmy się własnymi siłami jakiegoś wspólnego domu, i zapewnienia "bytu". Niestety do wszystkiego musimy dochodzić sami, więc trwa to już bardzo długo, a dodatkowo w naszym życiu ciągle mamy jakieś "nagłe" wypadki i tak temat dziecka (a nawet ślubu), zawsze schodził na dalszy plan. Tak leciały lata....ja zaczęłam też mieć problemy zdrowotne - głównie na tle nerwowym. Mam lekką arytmie serca - ale wg kardio nic co należy leczyć. Wyniki badań książkowe.
No i teraz najważniejsze..... kiedyś myślałam, że pogodziłam się z tematem dziecka - że po prostu nie będziemy o mieć, a teraz... chyba dopadł mnie instynkt czy coś, bo po prostu nie mogę wybić sobie z głowy tego tematu. Jak na złość, wszystkie znajome, koleżanki czy nawet rodzina mają dzieci, lub są właśnie w ciąży, co mnie dodatkowo dobija, a ja nie mogę się zdecydować. Z jednej strony baaaardzo bym chciała, bo przecież po to, to wszystko robiliśmy aby mieć rodzinę. Z drugiej potwornie się boję, że nie udźwignę tego...tej ciąży, dolegliwości, że przez moje nerwy moje dziecko będzie chore, albo poprostu przez ciągłe zamartwianie mu zaszkodzę.
Gdy w pewnym momencie się zdecydowaliśmy....to po prostu chodziłam tak zafiksowana, że myślałam że umrę z nerwów!! Na drugi dzień zaraz robiłam test (chodź wiemy że nie ma to najmniejszego sensu), oczywiście czułam się okropnie, miałam już wszystkie rzekome objawy ciąży - no jakaś masakra!! Przy drugiej takiej akcji, obiecałam sobie że rezygnuje, i nie będę zachodzić w ciążę.
No ale oczywiście.....minął jakiś czas, i znów o tym myślę. Wiem też że mój partner chce dziecka, ale oczywiście niczego na mnie nie wymusza. Ja się po prostu mega boję! I nie potrafię przezwyciężyć tego uczucia! Mam do siebie pretensje że tak długo czekałam. Może gdybym była młodsza, miałabym więcej siły żeby to przetrwać. Mam takie poczucie że przegapiłam swój czas bardzo jest mi z tym źle.
Wiem, że może to wszystko idiotycznie brzmi....ale możecie mi coś doradzić? Czy dla dobra siebie i dziecka, powinnam dać sobie spokój? Może po prostu się nie nadaję, na mamę