Anineczko ja wiem, że w Polsce, Grecji, czy gdzieś jeszcze miałabym mniej, ale jestem tutaj. Tu jest teraz nasz dom, więc mam prawo się bulwersować, gdy po raz kolejny tną nasze dochody. Pracuję tu 6,5 roku, mój mąż ponad 7. Płacimy podatki, r-ki, czynsz, wydajemy właściwie wszystkie zarobione pieniądze tutaj. Jesteśmy uczciwi, oboje pracujemy, mimo że jest nam czasami bardzo ciężko. Często śpimy po 3-4h. Po raz kolejny coś nam odbierają i podwyższają. Więc jestem wściekła. Wiele osób siedzi na zasiłkach po kilka lat, biorą zasiłki, nie płacą r-ków, czynszu żyją na koszt państwa, czyli zarazem na mój. Jak potrzebowałam pomocy, bo moje dzieci były w szpitalu, a nam brakowało na jedzenie, to to państwo odmówiło mi pomocy, bo mój mąż ma pełen etat. Nie chcieli mi nawet pożyczyć, musieliśmy się zadłużyć w banku. Dlatego mam pretensje, że znowu nam odbierają, a nie tym co powinni, co siedzą po kilka lat na socjalach, co nie chcą robić. A znam takich wielu. I krew mnie zalewa, że muszę moim dzieciom odmówić basenu, czy kursu tańca, bo nie mam, a teraz znowu, będziemy mieli mniej, a podwyżek wypłat nie.