Witam,
no i okazało się, że i ja muszę szukać pomocy, a zapowiadało się zupełnie inaczej. Życie bywa przewrotne
Mój synek tydzień temu skończył pół roczku, a od jakichś dwóch miesięcy je coraz mniej i mniej. Obecnie mogę pomarzyć, by zjadł chociaż połowę mleka/produktów na mleku tego co zaleca nam pani doktor. Urodził się duuuży, bo 4,6kg przy długości 56cm, obecnie waży 8,6kg. Początkowo przybierał 700-900g miesięcznie, a w ostatnich dwóch miesiącach 400g, 350g. Czyli spadek o połowę. Aż wydaje mi się, że chudnie w oczach. Wcześniej jadł małe porcje, ale często w ciągu doby, zwykle wychodziło tyle, co zalecało się dla jego wieku. Potem zaczęły się schody. Nie chciał jeść mleka - a zmiana na inne niż to, co używamy nie wchodzi w grę - syn ma skazę białkową - prawdopodobnie, ostateczne badania dopiero przed nami, więc jest na Bebilonie Pepti, wcześniej był na Nutramigenie. Początkowo był na piersi, potem było karmienie mieszane. I tak do końca 2 m-ca życia maluszka, a potem już sama butla. Pani doktor odradza nam zmianę mleka na inne dopóki synuś nie wróci z jedzeniem "do normy" i dopiero wtedy też mamy zrobić badania na skazę.
Problem jest taki, że wszelkie kaszki typu Sinlac, czy smakowe (malina/banan/jabłko brzoskwinia) robione na pepti synek wypluwa, wykręca się, wytrąca butelkę/łyżeczkę/niekapek, jest krzyk i płacz. Jedyne co jest w stanie zjeść w ciągu dnia to przemycone w fazie zasypiania jakieś 300-400ml mleka, mały słoiczek zupki warzywnej lub z mięskiem oraz zaryzykowany dwa dni temu i wczoraj jogurcik malinowy Nestle. Zaryzykowałam mimo "niepewnej" jeszcze skazy białkowej, bo mam wrażenie, że dziubuś jest głodny - w końcu tak mało je..., a ja już nie wiem co robić.
Gdy skończył 3 i pół miesiąca, zaczął przesypiać 8-9 godzin nocnych, tylko czasem trzeba było pomóc mu zmienić pozycję spania. 2-3 tygodnie później zaczęły się te problemy z jedzeniem i skończyło się nocne spanie. Obecnie potrafi przebudzić się 2 razy w nocy, a gotowy do zabawy jest już o 6 rano. Zupełnie rozregulował mu się rytm dnia (chociaż nie wprowadzaliśmy zmian w godzinach kąpieli czy drzemek) od kiedy przestał chcieć jeść.
Robiliśmy też badania, okazało się, że morfologia jest mało ciekawa - lekko obniżony hematokryt i wskaźniki czerwonokrwinkowe. Podajemy mu na zalecenie pani doktor żelazo i kwas foliowy oraz witaminę C ze względu na wysokie ph moczu. Staram się stawać na głowie i tańczyć na rzęsach, by młody coś zjadł. Gdy tylko zacznie marudzić, ja już mam gotową butlę i jakiś słoiczek obok, bo mam nadzieję, że może coś podziobie - nawet maksymalnie głodny czasem woli iść spać niż cokolwiek zjeść. Jutro idziemy na kontrolę wagi, aż się boję. A za tydzień kolejna morfologia...
Młody ma rozpulchnione dziąsełka, widać, że mocno dają mu popalić, ale 2 m-ce temu tego nie było, a też nie chciał jeść. Czy to możliwe, że przyczyną takiej niechęci jedzenia tak moooooocno rozciągniętej w czasie mogą być ząbki? Dodam, że maluch nie jest ani ospały, ani mniej wesoły i radosny niż był. Ma ogromną ochotę na zabawę, pełza, czołga się, wszystkie kąty w domu są jego.
Czym mogę zachęcać malucha do jedzenia? Nie działa telewizja - jak w niektórych przypadkach, o jakich czytałam, zabawianie też nie, ani cisza, ani karmienie na świeżym powietrzu, na spacerze. No i co jeszcze mogę spróbować podać łobuzowi, który możliwe, że ma tą skazę... Owocków ze słoiczków nie chce, prażonego czy startego jabłuszka też nie, ani bananka. Dzisiaj spróbuję z nektarynką. Przed każdym karmieniem biorę głębszy wdech i ruszam do akcji, za każdym razem z nadzieją, że misja zakończy się powodzeniem... ale tracę siły - gdyby wyniki były dobre, nie martwiłabym się tak bardzo, ale...
Pozdrawiam i dziękuję za ewentualne odpowiedzi