reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Smierc dziecka a kolejna ciaza? Czy sa mamy zmarlych dzieci ktore chcialy zostac jeszcze raz mama?

@marina7 aa rozumiem. Dobrze ze mąż Cię wspiera.. Bo bez tego było by gorzej.. A co do mamy rozumiem Ci bo mam taką teściowa.. Gada każdemu co nam się przytrafiło.. Do czasu aż wybuchłam i jej za kazalam o tym mówić.. Bo ludzie nie byli szczerzy.. Byli wścibscy.. Tu pytali ludzi ci u nas.. Ale szczerze wiem ze nie współczuli. Raczej cieszyli się ze ich to nie dotyczy.. Sama ciekawosc i tyle.. A ja na Twoim miejscu bym powiedziała mamie jaka jest sprawa.. Czyli ze nie życzysz sobie tego, ze to Cię boli.. I nie chcesz z nimi o tym rozmawiać.. a to powinna zachować dla siebie.. Porozmawiaj z nią.. Nie tłum wszystkiego w siebie bo to bardzo niezdrowe... Musisz miec z kim rozmawiać o tym co Cię boli.. Jejku ja też bym chciała się wyprowadzić od teściowej.. Ciągle się wtrąca.. Traktuję mnie jak 15latke.. Więc Cię rozumiem.. Musisz kochana pogodzić się z tym co się stało.. Wiem ze to trudne. I zobaczysz ze przyjdzie taki piękny słoneczny dzień gdzie utulisz swoje nowo narodzone dziecko. I brawo dla Ciebie ze nie oddajesz się momentowi i podchodzisz do sprawy dziecka rozsądnie..
A to skoro masz badania to telefonicznie nie dasz radę skonsultować to.? Kochana nie oglądaj tv.. Nie stresuj się bo to Cię tylko dobija.. Według mnie jak oni mogą wiedzieć ile to będzie trwać skoro nigdy czegoś takiego nie było.. Na jakiej zasadzie obliczają to.. Tak samo na jakimś programie szło że maj czerwiec będzie najgorzej a program niżej szło że maj czerwiec dzieci wracają do szkoły.. Gadają i straszą.. Fakt trzeba zachować ostrożność ale nie ma co panikować..

Ja nie odzywałam się do Boga ponad pol roku.. Aż dwa dni temu mu mówię 'Boze Tys wiedzial ze bedzie epidemia.. Tys wiedział kiedy Go zabrać" Chodzi o to ze Bóg dał mi syna na 14mieisiecy. I mały by nie przeżył tej pandemii.. I mogło by być tak ze jak by żył. Odszedł by sam.. A tak to mogliśmy z nim być do końca. Są zakazy odwiedzin w szpitalach.. I mały by leżał sam. Nie wiem ile.. Ale był by sam i odeszedl by sam.. I dopiero teraz zrozumiałam ze Bóg dał nam go tyle ile było możliwe.. Tak samo mogło być z Twoją dzidzią.. Może Bozia wiedziała o czymś o czym Ty nie wiesz?. Ja to sobie teraz tak tłumaczę.. Boli i będzie boleć.. Ale teraz patrząc na to co się dzieje na świecie widzę ze Bóg wiedział ze moja rodzina osobno by nie podolala temu wszystkiemu.. Ze nie poradzili byśmy sobie z rozlaka..
Masz rację. Mimo wszyztsko jest mi dużo łatwiej jak o tym napisałam. Tłumaczę sobie ze przecież jestem zdrowa, nadal mam macicę itp przecież inne przypadki mogły się skończyć dużo gorzej, pęknięciem jajowodów czy coś, a tak to nic nie przekreśla szansy na kolejne dziecko. W tym miesiącu i tak nici z tego, bo już po owulacji.. W czerwcu będzie 3 rocznica ślubu może to wtedy nam się uda podziałać jak już będę dużo spokojniejsza, gdzie będziemy już sami w wynajętym mieszkaniu.. Przysięgłam sobie ze o kolejnej ciąży nie powiem nikomu, mąż także, nawet rodzciom nie powiemy, oczywiście dopóki nie będzie widać. Uniknę w ten sposób głaskania po brzuchu przez znajomych i gratulowania tydzień po poronieniu. Tych przykrych chwili. Chcę kolejna ciążę mieć tylko dla siebie. Tak bardzo przecież na nią czekam. Pocieszam się że może moje cierpienie będzie wynagrodzone podwójnie, może będą to bliźniaki, wypełnia moja pustkę po dzieciątku. Bardzo mnie to podtrzymuje na duchu. Czasami myślę co zrobiłam nie tak, obwiniam się a to że za mało jadłam, a to że się za mocno wysilałam, ale to nie ma sensu. Równie dobrze dziecko mogło mieć jakieś wady, nie chciałabym go skazywać na takie życie.. Powoli oswajam się z tą myślą, zaczęłam przyjmować witaminy, szykować się do kolejnej ciąży. Mam nadzieję że już nie długo. Przecież po deszczu zawsze kiedyś musi wyjść słońce, tym razem musi się udać.
 
reklama
@marina7 kochana o tym mówię. Musimy o tym rozmawiać bo nie da się tego wytrzymać samotnie.. I chce żebyś wiedziała ze spędziłam 14miesiecy koczujac na podłodze w Prokocimiu i poznałam dużo mam mające chore dziecko a później miały zdrowe.. Dużo mam urodziło wcześniaków i potem miały donoszone.. Więc naprawdę wierze w to ze jest nam coś dane i jak to udzwigniemy to później wychodzi słońce. Cieszę się ze myślisz pozytywnie. I masz rację. Teraz trzeba być ostrożna.. Nie mów nikomu. Ciesz się z mężem jak się Wam uda tą chwila ciąży bo to piekny czas.. W nowym domu się wycisz, odpocznij. Zaplanuj wszystko krok po kroku.. Zdobądź siły i działaj..

Ja Ci powiem ze boje sie planować i chyba wolała bym wpadkę ale to nie możliwe bo moj narzeczony zna moj kalendarzyk. Jestem z nim 7lat i naprawdę jest wsparciem dla mnie. Ale my też musimy podejść do tematu poważnie.. Czeka nas seria badań.. Ten rok będzie ciężkii.. Ja uciekłam w naukę.. Do pracy.. I wiem ze to źle bo jak mam wolny czas ja wariuje.. Wracają wspomnienia.. Tęsknota.. Bo nie przeżyłam żałoby a od niej uciekłam..
 
Wczoraj miałam na prawdę jeden z najgorszych dni. Byłam totalnie załamana już tym wszystkim, chciałam porozmawiać z mężem, powiedziałam że męczy mnie ten wirus, mam tego dość, nie można realizować planów, chciałam pocieszenia i wsparcia, chciałam to wszystko wreszcie z siebie wydusić. Zamiast tego usłyszałam od niego wyrzuty ze co ja sobie myślę że tylko mnie to dotyczy, że on też chcę dziecko, mam się nie użalać nad sobą bo to nic nie pomoże i się ogarnąć bo on czuję że ja myślę że jego ten temat nie dotyczy. Bardzo mnie to zraniło. Myślałam że mogę wszystko mu powiedzieć, chciałam się lepiej poczuć a poczułam się 10 razy gorzej. Później byłam bardzo smutna cały dzień, niewiele się do męża odzywałam, w nocy obudzilo mnie kołatanie serca, miałam puls ponad 140, z niczego, z całego dnia nerwy ze mnie wyszły, wzięłam leki uspokajające ale nic nie dawały, ponad 2 godziny meczylam się z takim pulsem a mój mąż zamiast znów być ze mną, on e tym czasie sobie smacznie spał. Czuję się w tym wszystkim coraz mocniej osamotniona. Dziś rano mąż się pytał czemu jestem taka cicha. Ja już po prostu nie chce mu nic mówić bo boję się że znów będzie miał do mnie jakieś ale. Bardzo mi ciężko..
 
@marina7 kochana a może chcesz mój numer telefonu i w któryś dzień sobie ze mną pogadać? Ja Cie zrozumie.. Przeszłam przez podobna sytuację.. Dlatego mówiłam Ci ze jak będziesz to trzymać w sobie. I nie otrzymasz fachowej pomocy Twój stan zdrowia będzie zły.. I psychiczny i fizyczny.. Ja miewam zapaści.. A moje tętno to 160/130 a i chwilę90/40.. Lekarze bali się ze będą mnie musieli reanimować. Bo tak mi spadało tętno.. Każdy przeżywa trudna sytuacje inaczej.. Ja z moim i tym co się stało nie rozmawiam.. Nie potrafimy o tym rozmawiać ze sobą.. Dlatego mam psychologa... Faceci jakiś inaczej to przeżywają.. Uciekają w pracę.. Zamykają się w sobie.. Nie wiem dlaczego.. Ale tak jest.. U nas mija 9miesuecy od kad maly odszedł a my nadal nie mówimy sobie i naszych uczuciach.. O tym co było..
Nie możesz w samotności przechodzić przez to wszystko.. Musisz miec osobę która z tobą popłacze. Która Cię wysłucha.. I skoro to nie mąż to musisz znalezc taka osobę.. A ja chętnie Cię wysłucham
 
Dziś mój aniołek ma urodziny a ja nie potrafię mu złożyć życzeń :( .. Nie mogę mu kupić zabawki by się nie bawił.. Jedyne co mogę mu kupić to znicz :( dziś wszystko wróciło.. To tak boli
 
Dziś mój aniołek ma urodziny a ja nie potrafię mu złożyć życzeń :( .. Nie mogę mu kupić zabawki by się nie bawił.. Jedyne co mogę mu kupić to znicz :( dziś wszystko wróciło.. To tak boli
Kochana czytam twoje historię i podziwiam Cię. Jesteś wspaniałą mamą i kobietą. Czytam twoje komentarze i płacze. Musisz być silna nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu. Podziwiam Cię każdego dnia w głowie ciągle siedzi mi twoja historia. Pamiętaj przyjdzie dzień ze wszystko się ułoży. Wszystko będzie dobrze. T mnie było trochę inaczej.
Z mężem staraliśmy się m dziecko udało się od razu. Pojechaliśmy do lekarza A tu wiadomość ze bliźniaki. W duszy czułam od samego testu ze nie jedno serduszko jest we mnie a dwa. Przed pierwsza wizyta na godzinę przed już mówiłam do mojego ze czułe bliźniaki. A wiadomość U lekarza to potwierdziła. Zrobiłam wszystkie dodatkowe badania wszystko super. W 9 tygodniu pojawił się śluz różowy oczywiście zaraz zadzwoniłam do swojego lekarza kazał leżeć i przyjechać do niego do szpitala za 3 godziny. Pojechałam z mężem okazało się ze jedno serduszko już nie bije. Drugi rozwija się prawidłowo. Byłam załamana. Strach przed stratą drugiego był ogromny szpital potem w domu 2 miesiące leżenia. Do 20 tygodnia nic nie kupiłam bo się bałam. Strach że ten pierwszy był tak chyba chory że organizm chciał go usunąć A drugi żył. Dwa tygodnie przed terminem czułam ze coś jest nie tak. Ktg wychodzilo niemiarowe 110-147. Położna mówiła ze to pogoda ze dziecko śpi. Tydzień przed terminem byłam już w szpitalu chciałam rodzic naturalnie mój lekarz był w szpitalu. Ktg 3 razy dziennie różne. Z czwartek o 17 lekarz mój robi usg pytam o pepowine odpowiedź plywa obok. O 20 zaczęłam rodzic. Pełne rozwarcie główka wychodzi i się cofa. Wzywają lekarza proszę żeby ratowali dziecko bo położna mówi ze tętno spada na partych. Zrobili cięcie okazało się ze mały owinięty 2 razy. Ale żyje. Ale codziennie od porodu myślę to tym drugim czułam ze była parka i byłam ze syn został. Myślę i patrzę na niego jak by to było jak by miał brata lub siostrę. Usg mam 2 serduszka bijące. To nie porównuje się do twojej straty. Ale boli ciągle gdzieś w głowie mi to siedzi. Boję się drugiej ciąży. Ten martwy płód wchłonełam w czasie ciąży to był 9 tydzień w sierpniu początek urlopu który spędziłam w szpitalu płacząc po nocy w dzień byłam silna. Czekając z wizyty na wizytę czekając dźwięku bicia serca. Nawet na telefonie nagrałam żeby się w domu uspokajac w ciąży. Mały ma 4 miesiące płacze pod prysznicem. Cieszę się ze nam go ale w głowie gdzieś siedzi to.

Podziwiam cię bardzo i jakimś stopniu wiem co czujesz. Nie jestem w stanie inaczej m tobie pomyśleć jak m wspaniałej mamie
 
Kochana czytam twoje historię i podziwiam Cię. Jesteś wspaniałą mamą i kobietą. Czytam twoje komentarze i płacze. Musisz być silna nie wiem co bym zrobiła na twoim miejscu. Podziwiam Cię każdego dnia w głowie ciągle siedzi mi twoja historia. Pamiętaj przyjdzie dzień ze wszystko się ułoży. Wszystko będzie dobrze. T mnie było trochę inaczej.
Z mężem staraliśmy się m dziecko udało się od razu. Pojechaliśmy do lekarza A tu wiadomość ze bliźniaki. W duszy czułam od samego testu ze nie jedno serduszko jest we mnie a dwa. Przed pierwsza wizyta na godzinę przed już mówiłam do mojego ze czułe bliźniaki. A wiadomość U lekarza to potwierdziła. Zrobiłam wszystkie dodatkowe badania wszystko super. W 9 tygodniu pojawił się śluz różowy oczywiście zaraz zadzwoniłam do swojego lekarza kazał leżeć i przyjechać do niego do szpitala za 3 godziny. Pojechałam z mężem okazało się ze jedno serduszko już nie bije. Drugi rozwija się prawidłowo. Byłam załamana. Strach przed stratą drugiego był ogromny szpital potem w domu 2 miesiące leżenia. Do 20 tygodnia nic nie kupiłam bo się bałam. Strach że ten pierwszy był tak chyba chory że organizm chciał go usunąć A drugi żył. Dwa tygodnie przed terminem czułam ze coś jest nie tak. Ktg wychodzilo niemiarowe 110-147. Położna mówiła ze to pogoda ze dziecko śpi. Tydzień przed terminem byłam już w szpitalu chciałam rodzic naturalnie mój lekarz był w szpitalu. Ktg 3 razy dziennie różne. Z czwartek o 17 lekarz mój robi usg pytam o pepowine odpowiedź plywa obok. O 20 zaczęłam rodzic. Pełne rozwarcie główka wychodzi i się cofa. Wzywają lekarza proszę żeby ratowali dziecko bo położna mówi ze tętno spada na partych. Zrobili cięcie okazało się ze mały owinięty 2 razy. Ale żyje. Ale codziennie od porodu myślę to tym drugim czułam ze była parka i byłam ze syn został. Myślę i patrzę na niego jak by to było jak by miał brata lub siostrę. Usg mam 2 serduszka bijące. To nie porównuje się do twojej straty. Ale boli ciągle gdzieś w głowie mi to siedzi. Boję się drugiej ciąży. Ten martwy płód wchłonełam w czasie ciąży to był 9 tydzień w sierpniu początek urlopu który spędziłam w szpitalu płacząc po nocy w dzień byłam silna. Czekając z wizyty na wizytę czekając dźwięku bicia serca. Nawet na telefonie nagrałam żeby się w domu uspokajac w ciąży. Mały ma 4 miesiące płacze pod prysznicem. Cieszę się ze nam go ale w głowie gdzieś siedzi to.

Podziwiam cię bardzo i jakimś stopniu wiem co czujesz. Nie jestem w stanie inaczej m tobie pomyśleć jak m wspaniałej mamie
Hej :) dziękuję że podzieliłas się swoją historia.bardzo mi przykro że straciłaś jednego z bliźniaków.
My mamy czujemy gdy coś jest nie tak. Mamy tak ogromny instynkt którego należy słuchać bo nasze ciało wie co się tak w środku dzieje. Nie wiem jak ale wiemy.. Ja też czułam że jest coś nie tak ale wierzyłam lekarza za co do dziś się winie.. To uczucie będzie Ci towarzyszyć zawsze. Mnie drażni jak ktoś mówi że czas leczy rany.. Nie. Nie leczy. Pozwala nam z tym bólem zyc ale boli nadal.. Ja mam to samo patrze na dwuletnie dziecko i zastanawiam się jako by był Oski.. Moj kochany Oski.. Moja miłość. Mój cud którego kocham nad wszystko.. Nie rozumiem dlaczego muszę tak cierpieć.. Dlaczego musiałam patrzeć na biała trumienke.. To nie tak miało być :( za 3tygodnie jest rok jak go z nami nie ma a boli tak samo jak w dniu gdy odeszedl.. Więc czas nie leczy ran.. Ten bol spowodował różne zmiany w moim mózgu nie jestem juz ta sama osobą co kiedyś.. Za czym tak tęsknię. Nadal się leczę. Teraz zbieram siły by na jesień zacząć szukać pomocy by nas lekarze zbadali czy coś z nami jest nie tak. Bo po śmierci małego zostaliśmy zostawieni sami sobie. Bez żadnej odpowiedzi co się stało.. Jak.. Tyle pytan.. Chce uzbierac na badania genetyczne WES dla mnie, na rzeczonego i syna starszego.. Mi serce się kraje gdy syn patrzy jak rodzeństwo się bawi, gdy mówią do siebie braciszku.. On w tedy zadaje pytania dlaczego on nie ma braciszka.. To tak boli.
Czy u Was wiadomo dlaczego tak się stało. ? Czy byłaś badana? Myślisz o kolejnym. Dziecku? Przepraszam za bezpośrednosc ale np ja mam okropna chęć posiadania dziecka ☹️ może gdyby udało nam się zrobić te badania i by potwierdzili że to przypadek. Może bym się zdecydowała.. Nie teraz ale kiedyś..
 
Hej :) dziękuję że podzieliłas się swoją historia.bardzo mi przykro że straciłaś jednego z bliźniaków.
My mamy czujemy gdy coś jest nie tak. Mamy tak ogromny instynkt którego należy słuchać bo nasze ciało wie co się tak w środku dzieje. Nie wiem jak ale wiemy.. Ja też czułam że jest coś nie tak ale wierzyłam lekarza za co do dziś się winie.. To uczucie będzie Ci towarzyszyć zawsze. Mnie drażni jak ktoś mówi że czas leczy rany.. Nie. Nie leczy. Pozwala nam z tym bólem zyc ale boli nadal.. Ja mam to samo patrze na dwuletnie dziecko i zastanawiam się jako by był Oski.. Moj kochany Oski.. Moja miłość. Mój cud którego kocham nad wszystko.. Nie rozumiem dlaczego muszę tak cierpieć.. Dlaczego musiałam patrzeć na biała trumienke.. To nie tak miało być :( za 3tygodnie jest rok jak go z nami nie ma a boli tak samo jak w dniu gdy odeszedl.. Więc czas nie leczy ran.. Ten bol spowodował różne zmiany w moim mózgu nie jestem juz ta sama osobą co kiedyś.. Za czym tak tęsknię. Nadal się leczę. Teraz zbieram siły by na jesień zacząć szukać pomocy by nas lekarze zbadali czy coś z nami jest nie tak. Bo po śmierci małego zostaliśmy zostawieni sami sobie. Bez żadnej odpowiedzi co się stało.. Jak.. Tyle pytan.. Chce uzbierac na badania genetyczne WES dla mnie, na rzeczonego i syna starszego.. Mi serce się kraje gdy syn patrzy jak rodzeństwo się bawi, gdy mówią do siebie braciszku.. On w tedy zadaje pytania dlaczego on nie ma braciszka.. To tak boli.
Czy u Was wiadomo dlaczego tak się stało. ? Czy byłaś badana? Myślisz o kolejnym. Dziecku? Przepraszam za bezpośrednosc ale np ja mam okropna chęć posiadania dziecka [emoji3525] może gdyby udało nam się zrobić te badania i by potwierdzili że to przypadek. Może bym się zdecydowała.. Nie teraz ale kiedyś..
Myślę. Ale dopiero za jakiś czas. Ciąża to będzie dla mnie ciężki czas. Nie'wiemy dlaczego lekarz mówi że 80% ciąż bliźniaczych dwu jajowych kończy się tak ze jedno umiera. Cieszę się że on jest zdrowy. Ale będę się całą ciążę kolejną bala czy wszytko dobrze O pępowine. U nas w rodzinie dziecko urodziło się martwe zawinięte pępowiną fakt 20 lat temu ale gdzieś mi to chodziło.
Wiesz utwórz zbiórkę na siępomaga lub zrzutka. opisz swoją historię ja napewno bym wsparła.
 
Myślę. Ale dopiero za jakiś czas. Ciąża to będzie dla mnie ciężki czas. Nie'wiemy dlaczego lekarz mówi że 80% ciąż bliźniaczych dwu jajowych kończy się tak ze jedno umiera. Cieszę się że on jest zdrowy. Ale będę się całą ciążę kolejną bala czy wszytko dobrze O pępowine. U nas w rodzinie dziecko urodziło się martwe zawinięte pępowiną fakt 20 lat temu ale gdzieś mi to chodziło.
Wiesz utwórz zbiórkę na siępomaga lub zrzutka. opisz swoją historię ja napewno bym wsparła.
Myślałam o zbiórce, ale w Prokocimu na patrzyłam się bardzo na dzieci które bardziej potrzebuja tych pieniążków 😞😞 to badanie nie wróci oskiemu życia, nie pomoże.. To badanie tylko potwierdzi że to przypadek. Bo w genach nic u niego nie znaleźli.. Wiem że jak to badanie wyjdzie dobrze będę mogła spokojnie zjeść w ciążę.. Narazie spróbuje uzbierać powoli może się uda..narazie nie chce zabierać darowizn dla nas.. My i tak musimy narazie się wzmocnic, odpocząć, pogodzić się z tym co się stało bo nadal się nie pogodzilam.. Ja sobie tłumaczę to że tak miało być, Bóg dał mi go tyle ile mógł.. W lipcu zmarł później ta pandemii której by na bank nie przeżył.. Wiem że w szpitalu przez tego wirusa na początku dzieci na OIOmie odchodzily same bo rodzice nie mogli być. A my byliśmy do ostatniego dnia..pozwililam mu odejść i odeszedl :( i współczuję rodzicom którzy nie mieli szans na pożegnanie się z swoimi aniołkami.. Bo nie ma nic gorszego nic śmierć w samotności :( a Twoj mąż Cię wspierał? Jak rodzina? Wspierała Cię? Czy masz jakąś opiekę zapewniona?
 
reklama
Myślałam o zbiórce, ale w Prokocimu na patrzyłam się bardzo na dzieci które bardziej potrzebuja tych pieniążków [emoji20][emoji20] to badanie nie wróci oskiemu życia, nie pomoże.. To badanie tylko potwierdzi że to przypadek. Bo w genach nic u niego nie znaleźli.. Wiem że jak to badanie wyjdzie dobrze będę mogła spokojnie zjeść w ciążę.. Narazie spróbuje uzbierać powoli może się uda..narazie nie chce zabierać darowizn dla nas.. My i tak musimy narazie się wzmocnic, odpocząć, pogodzić się z tym co się stało bo nadal się nie pogodzilam.. Ja sobie tłumaczę to że tak miało być, Bóg dał mi go tyle ile mógł.. W lipcu zmarł później ta pandemii której by na bank nie przeżył.. Wiem że w szpitalu przez tego wirusa na początku dzieci na OIOmie odchodzily same bo rodzice nie mogli być. A my byliśmy do ostatniego dnia..pozwililam mu odejść i odeszedl :( i współczuję rodzicom którzy nie mieli szans na pożegnanie się z swoimi aniołkami.. Bo nie ma nic gorszego nic śmierć w samotności :( a Twoj mąż Cię wspierał? Jak rodzina? Wspierała Cię? Czy masz jakąś opiekę zapewniona?
Mąż i rodzina cały czas aż miałam dość. Jestem osoba która woli płakać w samotności. Przychodził dni kiedy potrzebowałam rozmowy ale wtedy był on. W szpitalu mieliśmy urlop był całe dnie ze mną. Jak wróciliśmy do domu nie mogłam spać bałam się zasnąć śniły mi się koszmary. To był ze mną. Ale on patrzy inaczej. Cieszymy się ze mamy zdrowe dziecko i on skupia się na tym o drugim tak jak by zapomina. Ja po porodzie strasznie się czułam wróciło wszystko.
Rodzina była cały czas ze mną teście byli wtedy na wczasach to zaraz po telefonie od męża wrócili na drugi dzień przyjechała do mnie moja mamą I teściowA ale przy kimś byłam silnA A w samotności płakałam całe noce. Musiałam schować to gdzieś z tyłu głowy I nie mogłam katować tak dziecka które nosiłam pod sercem stresem I nerwami. Do połowy ciąży miałam leki I zastrzyki. Bałam się ogromnie.
 
Do góry