G
guest-1713165905
Gość
Masz rację. Mimo wszyztsko jest mi dużo łatwiej jak o tym napisałam. Tłumaczę sobie ze przecież jestem zdrowa, nadal mam macicę itp przecież inne przypadki mogły się skończyć dużo gorzej, pęknięciem jajowodów czy coś, a tak to nic nie przekreśla szansy na kolejne dziecko. W tym miesiącu i tak nici z tego, bo już po owulacji.. W czerwcu będzie 3 rocznica ślubu może to wtedy nam się uda podziałać jak już będę dużo spokojniejsza, gdzie będziemy już sami w wynajętym mieszkaniu.. Przysięgłam sobie ze o kolejnej ciąży nie powiem nikomu, mąż także, nawet rodzciom nie powiemy, oczywiście dopóki nie będzie widać. Uniknę w ten sposób głaskania po brzuchu przez znajomych i gratulowania tydzień po poronieniu. Tych przykrych chwili. Chcę kolejna ciążę mieć tylko dla siebie. Tak bardzo przecież na nią czekam. Pocieszam się że może moje cierpienie będzie wynagrodzone podwójnie, może będą to bliźniaki, wypełnia moja pustkę po dzieciątku. Bardzo mnie to podtrzymuje na duchu. Czasami myślę co zrobiłam nie tak, obwiniam się a to że za mało jadłam, a to że się za mocno wysilałam, ale to nie ma sensu. Równie dobrze dziecko mogło mieć jakieś wady, nie chciałabym go skazywać na takie życie.. Powoli oswajam się z tą myślą, zaczęłam przyjmować witaminy, szykować się do kolejnej ciąży. Mam nadzieję że już nie długo. Przecież po deszczu zawsze kiedyś musi wyjść słońce, tym razem musi się udać.@marina7 aa rozumiem. Dobrze ze mąż Cię wspiera.. Bo bez tego było by gorzej.. A co do mamy rozumiem Ci bo mam taką teściowa.. Gada każdemu co nam się przytrafiło.. Do czasu aż wybuchłam i jej za kazalam o tym mówić.. Bo ludzie nie byli szczerzy.. Byli wścibscy.. Tu pytali ludzi ci u nas.. Ale szczerze wiem ze nie współczuli. Raczej cieszyli się ze ich to nie dotyczy.. Sama ciekawosc i tyle.. A ja na Twoim miejscu bym powiedziała mamie jaka jest sprawa.. Czyli ze nie życzysz sobie tego, ze to Cię boli.. I nie chcesz z nimi o tym rozmawiać.. a to powinna zachować dla siebie.. Porozmawiaj z nią.. Nie tłum wszystkiego w siebie bo to bardzo niezdrowe... Musisz miec z kim rozmawiać o tym co Cię boli.. Jejku ja też bym chciała się wyprowadzić od teściowej.. Ciągle się wtrąca.. Traktuję mnie jak 15latke.. Więc Cię rozumiem.. Musisz kochana pogodzić się z tym co się stało.. Wiem ze to trudne. I zobaczysz ze przyjdzie taki piękny słoneczny dzień gdzie utulisz swoje nowo narodzone dziecko. I brawo dla Ciebie ze nie oddajesz się momentowi i podchodzisz do sprawy dziecka rozsądnie..
A to skoro masz badania to telefonicznie nie dasz radę skonsultować to.? Kochana nie oglądaj tv.. Nie stresuj się bo to Cię tylko dobija.. Według mnie jak oni mogą wiedzieć ile to będzie trwać skoro nigdy czegoś takiego nie było.. Na jakiej zasadzie obliczają to.. Tak samo na jakimś programie szło że maj czerwiec będzie najgorzej a program niżej szło że maj czerwiec dzieci wracają do szkoły.. Gadają i straszą.. Fakt trzeba zachować ostrożność ale nie ma co panikować..
Ja nie odzywałam się do Boga ponad pol roku.. Aż dwa dni temu mu mówię 'Boze Tys wiedzial ze bedzie epidemia.. Tys wiedział kiedy Go zabrać" Chodzi o to ze Bóg dał mi syna na 14mieisiecy. I mały by nie przeżył tej pandemii.. I mogło by być tak ze jak by żył. Odszedł by sam.. A tak to mogliśmy z nim być do końca. Są zakazy odwiedzin w szpitalach.. I mały by leżał sam. Nie wiem ile.. Ale był by sam i odeszedl by sam.. I dopiero teraz zrozumiałam ze Bóg dał nam go tyle ile było możliwe.. Tak samo mogło być z Twoją dzidzią.. Może Bozia wiedziała o czymś o czym Ty nie wiesz?. Ja to sobie teraz tak tłumaczę.. Boli i będzie boleć.. Ale teraz patrząc na to co się dzieje na świecie widzę ze Bóg wiedział ze moja rodzina osobno by nie podolala temu wszystkiemu.. Ze nie poradzili byśmy sobie z rozlaka..