reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Służba zdrowia - historie

@kasiaa91 Naprawdę niektórzy wolą narzekać niż posłuchać (no tak - choćby posłuchać), co można zrobić by więcej do takich sytuacji nie dopuścić. Wolą się użalać, ale dalej NIC z tym nie robić. Takie kółko wzajemnej adoracji - jak im źle i niedobrze. I jak ktoś ma odmienne doświadczenia, to już im od razu nie pasuje. A forum jest po to, by każdy mógł się wypowiedzieć. Jak chcą kółko wzajemnej adoracji - to niech założą wątek prywatny, bo ten jest zdominowany jedynie przez poglądy jednej z użytkowniczek. Innym nie można myśleć i mieć odmiennych doświadczeń 🤷‍♀️
To trochę tak jak z wyborami w Polsce,, nie ide na głosowanie, bo co da mój głos,, a później płacz, że znowu wygrali...
 
reklama
Miałaś opłacona i cię olala ??
Ta. Głupia byłam, że wstyd się przyznać. Ale dobra, przyznam się 🤣 A więc podczas porodu co chwilę wychodziła, przychodziła tylko zobaczyć jaki jest postęp. Nic więcej. Tak z kilka razy może w ciągu 12 godzin. Jak zaczęło być jasne, że jej zmiana się kończy i może 1.5k nie dostać to faktycznie była na sali, ale urodziłam o 18.28 przez cięcie, a pamiętam, że jakoś 17.15 przyszła i została. Najlepsze, że zamiast jej powiedzieć, że sorry, nie było jej przez większość czasu i nie taka była umowa, to my po drodze do domu jeszcze podjechaliśmy pod jej blok do mieszkania, żeby jej dać kasę! No rozumiesz taką głupotę? 🤣 Tłumaczę się szokiem, wiesz, że się cieszyłam, że w ogóle urodziłam żywe dziecko, itd.
 
@witch84 @kasiaa91 brakuje Wam trochę zrozumienia. Nie każdy jest na tyle silny, aby po traumatycznych przeżyciach umieć o swoje zawalczyć. Niektórzy potrzebują zapomnieć, albo chociaż się oswoić. Nie wiem, czy ktoś Was kiedykolwiek zgnoil u lekarza i czy faktycznie zastowałyście się do swoich rad.

Zgadzam się co do np. Planu porodu i tego, że pacjenci swoich praw nie znają. I to ważne aby o takich rzeczach mówić głośno. Co do pisania skarg, nie wiem czy jest sens. Każdy musi sam zdecydować czy ma siłę i ochotę.

Szkoda tylko, że widzicie tu kółko wzajemnej adoracji, a żadna nie pomyśli, że takie "użalanie" może dla nich stanowić w pewien sposób terapię.

Ps. Mi np. na patrologii ciąży nie zrobili mimo wskazań badania za 7 zł. Za SIEDEM zł! Lekarka z wielką pretensją wypytywała mnie po co tu jestem? Czy moją lekarz prowadząca to wie, a czegoś tam nie wie. Wyszłam s oddziału rozgoryczona, wściekał, smutna i bojąc się o dziecko. Uwierzcie mi, nie w głowie mi wtedy były skargi. Chciałam tylko postawić diagnozę. A chyba każdy się zgodzi, że to nijak na się do przeżyć dziewczyn.
 
@kasiaa91 Naprawdę niektórzy wolą narzekać niż posłuchać (no tak - choćby posłuchać), co można zrobić by więcej do takich sytuacji nie dopuścić. Wolą się użalać, ale dalej NIC z tym nie robić. Takie kółko wzajemnej adoracji - jak im źle i niedobrze. I jak ktoś ma odmienne doświadczenia, to już im od razu nie pasuje. A forum jest po to, by każdy mógł się wypowiedzieć. Jak chcą kółko wzajemnej adoracji - to niech założą wątek prywatny, bo ten jest zdominowany jedynie przez poglądy jednej z użytkowniczek. Innym nie można myśleć i mieć odmiennych doświadczeń 🤷‍♀️
Ale wiesz tak serio to w moim odczuciu te skargi naprawdę nic nie dają. Ja już tu pisałam o pani ginekolg, która przyjmuje od kiedy ja pamiętam, jeszcze jako dziecko pamiętam, że była w przychodni. Potem jeden szpital, drugi. Na nią była tona skarg, serio, mnóstwo. I co? Ona nadal pracuje, pacjentek nie ma praktycznie żadnych, ale pracuje normalnie w państwowej placówce. I żeby była jasność tam nie ma braków kadrowych, wręcz przeciwnie, ginekologów tam jest mnóstwo. I i tak ją trzymają i tak. Tyle te skargi dały.
Choć, żeby było jasne, też uważam, że zrobiłam błąd że nie złożyłam skargi w mojej sytuacji, ale naprawdę nie miałam do tego głowy. Ale jednak nie wierzę, że one mają jakąś moc, bo moje doświadczenia i obserwacje pokazują coś innego. Ale może się mylę.
 
Właśnie dlatego potrzebna jest organizacja/instytucja, która by te skargi wzięła na siebie i w imieniu pacjenta je wysyłała.
Wystarczajaco niedobrze jest się zmagać z problemami zdrowotnymi bez dodatkowego stresu w postaci użerania się ze skarga, wnioskami, składaniem wyjaśnień, szukania świadków czy bóg wie czego.
Jak ktoś chce rozwiązać problem natury kryminalnej badz cywilnej to wynajmuje prawnika, bo żadna osoba „z ulicy” nie zna się na prawie czy procedurach medycznych na tyle, żeby się wykłócać.
Ja naprawdę nie muszę robić studiów z zakresu procedur medycznych i praw pacjenta. Ja po prostu chce iść do szpitala (jak muszę) i mieć wykonana procedurę lub zabieg w atmosferze szacunku z szeroko pojętym poszanowaniem mojej i personelu medycznego godności.
Bo nikt nie powinien być traktowany inaczej tylko dlatego, ze zna swoje prawa. A jak przyjdzie ktoś, kto nie zna, to można go zmieszac z błotem? No tak to nie powinno działać.
 
Ale ja wogóle nie neguję tego, że ktoś źle Was potraktował czy też z powodu strachu czy poczucia bezsensowności działania np. nie złożyliście skargi. Ja być może też w kilku przypadkach skargę złożyć powinnam, ale także nie miałam do tego wówczas głowy - a może uznałam sytuację za błahostkę choć nie powinnam.
I moim zdaniem warto mówić i pokazywać, że jednak zadziałać można.
@Paella Mówisz o mnóstwie skarg - ile z nich widziałaś? Może ta skarga wyglądała tak, że ktoś powiedział przełożonemu, że jego pracownik brzydko się zachowuje...
 
Ale ja wogóle nie neguję tego, że ktoś źle Was potraktował czy też z powodu strachu czy poczucia bezsensowności działania np. nie złożyliście skargi. Ja być może też w kilku przypadkach skargę złożyć powinnam, ale także nie miałam do tego wówczas głowy - a może uznałam sytuację za błahostkę choć nie powinnam.
I moim zdaniem warto mówić i pokazywać, że jednak zadziałać można.
@Paella Mówisz o mnóstwie skarg - ile z nich widziałaś? Może ta skarga wyglądała tak, że ktoś powiedział przełożonemu, że jego pracownik brzydko się zachowuje...
Nie, to były skargi na piśmie. Jedna mojej mamy, druga koleżanki, która trafiła do niej raz przypadkiem. Na lokalnym forum był cały temat dziewczyn, które pisały pisma do przełożonych tej fantastycznej lekarki. To się dzieje na przestrzeni lat, nie sądzę, żeby te dziewczyny zmyślały, że te skargi pisały.
A poza tym nawet gdyby to było powiedzenie przełożonemu, że ona się źle zachowuje to już się nie liczy? To za mało tak?
Widzisz, to jest znowu takie podważanie z Waszej strony - ja piszę, że są skargi i nie ma konsekwencji, a Ty się pytasz a ile ja tych skarg widziałam...
 
No bo spójrz nawet na dyskusję tutaj - jedynie @kasiaa91 takie skargi pisała.
Reszta dziewczyn odpuściła.
Czy nie daje to do myślenia?

edit. Moim zdaniem sama skarga do przełożonych to za mało. Ja bym od razu napisała rzecznika odpowiedzialności zawodowej lekarzy Okręgowej Izby Lekarskiej do wiadomości przełożonych danego lekarza (i/lub Rzecznika Praw Pacjenta).
 
@kasiaa91 Naprawdę niektórzy wolą narzekać niż posłuchać (no tak - choćby posłuchać), co można zrobić by więcej do takich sytuacji nie dopuścić. Wolą się użalać, ale dalej NIC z tym nie robić. Takie kółko wzajemnej adoracji - jak im źle i niedobrze. I jak ktoś ma odmienne doświadczenia, to już im od razu nie pasuje. A forum jest po to, by każdy mógł się wypowiedzieć. Jak chcą kółko wzajemnej adoracji - to niech założą wątek prywatny, bo ten jest zdominowany jedynie przez poglądy jednej z użytkowniczek. Innym nie można myśleć i mieć odmiennych doświadczeń 🤷‍♀️
Ja się zupełnie nie zgodzę z Tobą. Raz, że nie widzę tutaj kółka wzajemnej adoracji, widzę za to kobiety z podobnymi doświadczeniami (czyż nie po to powstał ten wątek) a dwa, że każda z nas ma inną sytuację życiową. Ja nie zgłosiłam skargi bo bardzo szybko po poronieniu zaszłam w ciążę. Mając na uwadze to, że być może będę musiała pilnie jechać na szpital, wybrałam mniejsze zło bo kolejny szpital jest 50km dalej. Co byś zrobiła na moim miejscu? Nie wiem czy kiedykolwiek poroniłaś (i nigdy żadnej kobiecie tego nie życzę) ale ciąża po poronieniu jest ciążą trudną. Każdy skurcz, ukłucie wywołują niesamowity strach. Dwa razy byłam w szpitalu, raz gdy miałam plamienie w 19tc, drugi raz gdy nie czułam ruchów synka w 34tc. Teraz jestem w kolejnej ciąży. Mam 11 miesięczne dziecko w domu. Uważam, że łatwo mi było napisać skargę, mało tego, miałam podstawy prawne, żeby wziąć prawnika i nawet dochodzić swoich roszczeń na drodze sądowej ale co w sytuacji, jeśli będę musiała na już skorzystać z opieki w tym szpitalu? Nie ma nam kto pomoc z mężem przy synku. Nie składając skargi kierowałam się dobrem mojej ciąży, tym, że być może kiedyś położę się jeszcze tam na oddział, że byc może Trafię znów na ordynatora i co wtedy? On nie popełnił błędu w sztuce lekarskiej. On był zwykła chamska świnia, nieprofesjonalnym i wrednym facetem.
Zresztą ja napisałam, że zgadzam się z Kasią, nie wszędzie jest źle. Nie każdy szpital to dno i nie każdy medyk to cham. Jest wielu pełnych empatii specjalistów. Sama opisałam poród w szpitalu w Nowym Sączu, który każdemu będę polecać. Teraz jeśli przyszloby mi jechać do szpitala (oby nie!!!) to mając na uwadze dobro dziecka, nie wiem czy zdecydowalabym się aby mąż ciągnął synka 60km bo musialby jechać z nami. Być może musiałabym jechać do tego, w którym źle mnie potraktowali. Wydaje mi się, że brakuje Ci trochę empatii, zrozumienia, że każda z nas kieruję się czymś innym i każda ma inną sytuację.
 
reklama
To na jakiej podstawie ma być lepiej skoro wszystko jest zamiatane pod dywan już na samym starcie?
To takie przyzwolenie ze strony pacjenta na złe traktowanie.
 
Do góry