hej dziewczyny....czytam Wasze zmagania z dzieciaczkami i tak jakbym czytała o pierwszych tygodniach życia mojego starszego synka...trwało to wszystko jakoś do połowy trzeciego miesiąca, ale dłużyło mi się strasznie i byłam w takim stanie, że bałąm się nadchodzącego popołudnia - bo miał najgorsze godziny między 16-17 a 19-21....no cóż - podobno taki czas nazywa się "arszenikową godziną" i podobno to kolki - choć na brzuszek nie narzekaliśmy, bo żadne kropelki itp nie pomagały;/ jedynie właśnie ukojeniem było to by nie był zbyt zmeczony!!!! im bardziej nie spał, tym bardziej płakał - był przemęczony i z tego wszystkiego rozdrażniony i trudno mu było się wyciszyć i zasnąć - tak to pamietam - a jeszcze jak cos się działo, goście, ja bardziej zdenerwowana to tym bardziej się mu udzielało - ale mówię, jeśli przed południem spał dobrze i był wyspany, popołudnia były znośne. Później jak już był większy tak gdzieś od 3-4 miesiąca, nie pamiętam dokładnie...ale jak się już te płacze skończyły - to starałam się by miał stałe pory spania, jedzenia i czuwania, kąpiel...i jaka ulga nastała! Ja byłam już spokojniejsza, wiedziałam co i jak, jak zaplanować sobie spacery, gotowanie obiadów, sprzątanie itd - nie odbywało się to jak cyrk na kółkach - może byłam bardziej opanowana???nie wiem...w każdym bądź razie było ciężko, tym bardziej, że sami z mężem musieliśmy sobie radzić, ani jednego dnia nie było tak by ktoś przyszedł pomóc, jedynie co to w "gości"....aaa może napiszę jak później było - bo wcześniej to czysta loteria
a więc wstawanie między 6:30 a 7:00 potem karmienie, przewijanie, zabawy - ok. 10 rano pierwsza drzemka, trwała od 2do 3godzin, pobudka jedzonko, zabawy i druga drzemka o ok.15 - ale już krótsza od godziny do dwóch...potem znów jedzonko, przewijanie, zabawy i tak do kolacji i kąpieli - potem już cisza, ewentualnie jedzonko, przewinięcie i już zero atrakcji dla dzieciaczka - nam to wyciszenie bardzo pomagało. Bartuś te dwie drzemki miał gdzieś do ok.roku i trzech miesięcy - potem nie chciał mi spać o tej 15stej -lezał, gadał do siebie ale nie zasypiał - więc kilka dni było takich śmiesznych bo raz spał tylko raz, a na drugi dzień chciał spać znów na drugą drzemkę - przesuwałam tą pierwszą na późniejszą godzinę o tak pół godziny co dwa dni i prxzestawił się na jedno spanie. Śpi do teraz, zasypia między 12 a 12:30 - 13 zależy jaki intensywny dzień i jak ja się wyrabiam przy Ali
ale śpi...pilnuję tylko by nie spał zbyt długo - zdarza się, że spi już ponad trzy godziny i potem szaleje do wieczora - jeśli śpi 1,5-2 godziny jest wystarczająco - wypoczęty i ma czas na zabawy - na noc zasypia między 20 a 20:30 i śpi do rana
budzi się sam znów miedzy 6 a 7rano - teraz jak więcej szaleje na dworze, to śpi dłużej i wstajemy zawsze po 7dmej, dzisiaj nawet o 7:40 ale już to był maks...więc gdyby mi ktoś powiedział, że tak będzie gdy Bartuń miał miesiąc śmiałabym mu się w twarz - tak byłam zmęczona i zrezygnowana - wtedy nie myśli się racjonalnie...tak więc dziewczyny ściskam mocno i rozumiem - po prostu dzieci sa bardzo różne i od urodzenia to widać - nie wiem czy czytałyście Język Niemowląt Tracy Hogg - mamy aniołków, dzieci książkowe, wiercipięty, wrażliwców....takie dzieci są i jednym przychodzi prościej a drugim ciężej rozstać się z mamusinym ciepłem i odpłynąć spokojnie w sen...
Jedyna moja rada - to jakoś przetrwać i choć wydaje się to wiecznością, to naprawdę to minie....pilnować się stałych cykli snu i jedzenia - na początku jest to bardzo ciężkie, bo ciągłe wiszenie na cycu ( a tak było) nei pomaga określić kiedy jest jedzenie, a kiedy tylko pocieszanie się i robienie z mamusi smoczka
przeszłam przez to naprawdę i nie żebym robiła coś "specjalnie", albo nie radziła sobie...bo też takie myśli miałam i beznadziejnie się z tym czułam... po prostu tak bardzi chciałam, by synek nie płakał, by spał, by nie cierpiał - że się zapętliłam totalnie!!!!!!!!!!przede wszytkim to nie winić siebie...po prostu - dzidziuś bardzo nas potrzebuje a płącz, jest jedyną formą komunikacji i jeśli nie potrafi sobie z czymś poradzić to płacze....
Powiem, że nam wtedy pomagało wyciszenie się np w ciemnej łazience, gdzie nie było bodźców zbyt wiele, spanie na brzuszku (ale w dzień), zawijanie ciasno w rożek lub kocyk i metoda "ciiiiii" w uszko coś takiego mniej więcej...bardzo, bardzo pomagało
YouTube - ‪Baby Whisperer‬‏ lub
YouTube - ‪Baby Calming Magic‬‏
ja już swoje wypłakałam - to też pomaga i lepidopterka,....ściskam, jeśli chcesz pogadać pisz, jeśli Ci choć troszke to pomoże, to naprawdę jesteś najlepszą mamą na świecie dla swojego skarba, a każda z nas przechodzi lepsze i gorsze okresy!
dla odmiany powiem, że Ala jest spokojniejsza, ale wiem co robić, gdy jest jej źle, jestem bardziej opanowana i już od początku pilnuję, by się wysypiała - teraz nas dzień to takie cykle, wstajemy razem z naszymi chłopakami (tzn Ala sama się budzi gdzieś ok.7:30) jest karmienie, przewijanie i już trzeba ją odkładać do spania trwa to ok.40-50 min, zasypia sama ze smoczusiem, czasem jeśli już przegapię moment senności muszę ją chwilkę wyciszyć tak jak ta metoda - zasypia śpi do następnego karmienia, czyli jakieś 2 - 2,5 godzinki - znów jest jedzonko, przewijanie...i znów sen -czasem o ten sen robi większy raban niż o jedzenie!!!!!!!! śpi dużo, dużo więcej!!!tak mniej więcej 3xpo 2godziny czasem na spacerze pozwalam jej 3godzinki spać...przed kąpielą jakąś godzinkę, półtorej by nie płakała podczas kąpieli - po kąpieli zje, odbije zawijam ją w rożek i zasypia - pierwszy jej sen to ten dłuższy tak mniej więcej 5-6,5 godz - różnie i potem znów co 2,5-3godzinki...przeszłyśmy już jeden skok wzrostu i kryzys laktacyjny z tym związany - cycuś był co godzinę!!! i spanie non stop z przerwą na częstego cycusia, trwało to dwa dni i trzy noce - cycusie się przyzwyczaiły i wszystko wróćiło do normy. Teraz wiem, że przy Bartusiu było podobnie, ale ja nie wiedziałam jak i co, co z tego, że czytałam książki, czasopisma mądre, internet...praktyka to co innego!!!!
Przepraszam, że taki długi post - ale naprawdę wiem, co czułam jak dziecko płakało już czwartą godzinę a ramiona moje sięgały podłogi i brakowało już pomysłów, by ulżyć jemu i sobie;/ może komuś pomogę....