Ojojoj, u nas ze spaniem masakra. Nałożyło się to na moją pracę, w efekcie chodziłam spać o 2 w nocy z kilkoma pobudkami na uspakajanie i całkowitą pobudką o 6 rano. Chodziłam nieprzytomna, w nocy niewiele snu, co udało mi się przysnąć to znowu wrzask z łóżeczka i to nie na cyca tylko na tulenie.
Na fazę nowych lęków, skoku rozwojowego nałożyło się ząbkowanie (idą górne jedynki), jeszcze tak źle nie było.
Koniec końców po dwóch tygodniach o 19 Purchawka je gęstą kaszkę (nie do picia tylko taką, że łyżka stoi), do 21 zasypia w naszym łóżku przytulona do mnie, cycająca lub rzuca się po całym łóżku z obłędem w oczach albo kołysana u taty na rękach w rytm kołysanek, budzi się z krzykiem co pół godziny do północy i mogę ją uspokoić wyłącznie ja (ma mega mamizm od niedawna, muszę patrzeć na nią, być z nią, dotykać, trzymać na rękach i tylko ja mogę cokolwiek przy niej robić, nie wolno mi zniknąć z jej oczu bo natychmiast histerycznie krzyczy) a potem kładę się koło niej i od tego momentu śpi do 8-9 non stop.
Nie ma innej rady, póki lęki nie przejdą (boi się obcych, gwałtownych dźwięków) i nie wyjdą górne jedynki będziemy skazani na siebie. Ja też muszę spać, bo zaczęłam wychodzić z pokoju przez ścianę a cierpliwość mogłam szukać w słowniku pod literą C