No hej chyba nie mam szans was nadrobić, wyjechałam do mamy w sobotę rano a tam nie ma neta, zresztą nie było na to czasu. Chrzest urządzaliśmy u niej w domu bo ma duży salon a nas nie było wiele, jednak gotowania było. Była na początku mała awantura, oczywiście oberwało się mnie. Tosia w kościele była bardzo grzeczna w końcu usnęła, przy polewaniu główki lekko się rozbudziła po czym znów usnęła. Po mszy poszliśmy do zakrystii wraz z 4 innymi rodzinami, my wyszliśmy ostatni ale od razu po innych. Mojej teściowej zachciało się żeby zrobić Tosi zdjęcie pod ołtarzem, nikt tego nie robił tylko my, w dodatku była w nosidełku a ta kazała ściągnąć kocyk z nóżek by ją całą było widać. Dostałam furii, wzięto ode mnie dziecko a moje protesty puszczono tak o. Pokłóciłam się z rodzicami i mężem w aucie, dlaczego nikt mnie nie poparł nawet dla zasady, a oni żeby nie robić nie kłócić się z nią bo to gość to jej przytakiwali. I w ten sposób jest upewniana, że może sobie rządzić. Za zamkniętymi drzwiami się kłóciliśmy, bo ona jeszcze nie dojechała do nas wszyscy na mnie naskoczyli, że wprowadzam grobową atmosferę i psuje Tosi święto. Przepraszam bardzo to ona wypominała po co tort. W ogóle zadzwoniła w piątek i pyta jakie ubranko Tosi kupiliśmy, a mąż chcąc uniknąć jej pytań coś tam odburknął ta źle to zrozumiała i zaczęła się drzeć że ma być cieple ubranko i ona na to nie pozwoli. I tak w czasie uroczystości rozmawiałam tylko z braćmi oraz ich żoną i dziewczyną, a z dziewczynami w kuchni. Dziewczyna brata, która została w domu żeby jedzenie szykować jak jej opowiedziałam to mnie poparła, że miałam racje. Chora siostra męża bez przerwy Tosię głaskała i nie dała jej spać mimo mojego upomnienia, już się nie chciałam odzywać, mój brat jej dwa razy mówił, w końcu przestała.
W nocy z soboty na niedziele tak jej się nosek zatkał że nas obudziła szamotaniem się, usunęłam wszystko i już ładnie spała. Ale dziś rano zaczęła mi więcej kaszleć. Poszliśmy do lekarza. No i mamy robić inhalacje, witaminę Ci podawać. Ale lekarka powiedziała że przy takim dziecku nie ma wielkiego popisu, albo się samo obroni albo antybiotyki. Z racji że to wcześniak i była w szpitalu na zapalenie płuc to próbujemy ich uniknąć. A w razie czego szpital, jestem przerażona.
Papercut a co to za forum? Te z karmienia piersią? Ja jestem zdania, że będę próbować karami i rozmowa, w ostateczności dostanie klapsa. Mam siostrę 16 lat młodszą i to działało. Kiedyś jak już miała z 7 lat i coś się ze mną kłóciła i płakała, dałam ją do pokoju, krzyczała piszczała płakała, uspokoiła się i przyszła mnie przeprosić sama.
Karmienie piersią to już nie mój temat, ale biorąc pod uwagę że teraz jest o wiele lepiej, to jestem zadowolona z decyzji. Wydaje mi się właśnie, że dziewczyny że macie kryzysy laktacyjne.
Mamakulka dużo zdrówka, wiem co to ból ucha, kiedyś na wszystkich świętych na cmentarzu przewiało mnie i co jakiś czas to mi wraca.