reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpniówki 2014

Caltha po narodzinach mojgo syna w okolo urodzilo sie pare dzieci. I my z mezem bylismy sami rodzina wpadala na odwiedziny,sajgon w domu jakby tornado przelacialo,ale to byl czas kiedy na nowo z mezem musielismy sie odnalezc nie tylko jako mama i tata w stosunku do dziecka ale i miedzy soba. Nie chcialabym zeby ktos to zaburzyl. U znajomych, rodziny gdzie przyjezdzala tesciowa no coz ład i porzadek w domu ale jakos tak inaczej cos innego w tej atmosferze. Moze jak dla mnie mezczyzna zbyt odsuniety. Nie wiem.


Pozatym masz podobna sytuacje jak ja. Ja w czerwcu lub wrzesniu bronie doktorat i niby chcieli mnie zatrudnic ale w ciazy nie raczej to odpada. Zreszta szczerze chce rok odchowac dziecko na spokojnie,odpoczac bo przy synu macierzynskiego nie mialam. Nie raz bylo tak ze spalam 3 h w nocy a o 5rano musialam leciec robic doswiadczenie. Nie narzekam bo wiedzialam ze tak bedzie , ale latwo nie bylo a dzieci nie chcialam juz odkladac. Teraz zreszta na uczelni zostawanie te zmi sie nie marzy a kiedys chcialam byc naukowcem :). Rok potrzebuje na zastanowienie sie co dalej a potem lub w miedzyczasie szukanie pracy :). Ale musi sie jakos ulozyc :)
 
reklama
Asiołek - to jest naprawdę wkurzające, niby się gada w tym państwie, że hu hu, przyrost naturalny spada, rozmnażać się ludzie, bo z głodu na emeryturach pomrzemy jak nie będzie miał kto na nas robić :-) A prawda jest taka, że kobiety w ciąży lub wieku reprodukcyjnym traktuje się jak zło konieczne, w ubiegłym roku też mnie zwolniono po tym jak poroniłam, nie mówiłam, że jestem w ciąży bo za wcześnie było, jak wróciłam po tygodniowej nieobecności to dostałam wypowiedzenie, oczywiście pod jakimś bzdurnym pretekstem. Najwyraźniej się bali, że niedługo im mogę podobny "numer wykręcić".
Do wiwatu dało nam też to równouprawnienie, ciąża nie choroba, możemy pracować prawie do samego rozwiązania, potem najlepiej się otrzepać i wracać do pracy, w międzyczasie oczywiście ogarnąć siebie, chłopa, dzieci, dom a w wolnej chwili zająć się jeszcze jakimś hobby :-)
 
No dobra wy narzekacie na tesciowe.Tesciowej jeszcze jakos da sie odmowic i powiedziec nie.A jak ja mam powiedziec mamie ze niechce zeby przyjechala.Bo ona nakupywala ciuszkow dla dziecka pieluch niepieluch a ja jej powiem ze niechce zeby byla...Ech...
 
Eh wiecie co? to ja jestem dziwna. Jak się urodziła Martyna to oczywiście też nie chciałam, żeby mi ktokolwiek (poza mężem) pomagał. to miał być czas tylko dla nas. Moja mama przychodziła na chwilę i szła! jak ona za drzwi to ja w ryk! P był całe dnie w pracy! od 8 do 18, ja sama z dzieckiem, nie miałam w ogóle doświadczenia, ale się nie skarżyłam! wytrzymałam tydzień :-D po tyg P wraca z pracy a Martyna wyje a ja siedzę i wyję razem z nią. wyła tak cały dzień, a miała sucho i była najedzona. do dziś dnia to pamiętam! P zadzwonił po moją mamę, mama przyjechała i od tamtej pory pomagała nam bardzo dużo! nie wyobraża sobie jak dałabym sobie rade bez niej (wiem jakbym musiała to bym musiała, ale na szczęście nie musiałam :-D - he he to logicznie napisałam :zawstydzona/y:) myślę, że byłam bliska depresji poporodowej :-( dzięki pomocy mamy obyło się bez lekarza.
Teraz to już się nawet nie zarzekam, ze sama dam radę, bo znam siebie ;-) i jak będzie trzeba to będę o tą pomoc prosić! no, ale tylko własną mamę. teściowa na szczęście 250 km, zresztą nawet jakby mieszkała 100 m od nas to bym nie chciała, żeby mi cokolwiek pomogła! nie trawię baby, ale to , jak już kiedyś pisałam, napiszę czemu jak zamkniemy wątek ;-)
 
mi po porodzie pomagała też moja mama, ale nie zajmowała się dzieckiem ani się nie wtrącała, gotowała nam obiad, trochę mi w domu ogarnęła i tyle.... nie siedziała całymi dniami, tylko zrobiła co swoje i szła.... mnie to było bardzo na rękę, bo po porodzie nie spałam nawet minuty przez 3 doby, byłam jak zombie, więc w domu jak mała zasypiała, ja moglam też się iść położyć, a mamusia zrobiła nam obiad, poprasowała i tyle :)) teraz po porodzie maż weźmie 2 tygodnie tacierzynskiego więc myślę, że damy radę :-)
 
Mi mama po porodzie chciala pomagac ale ja niechcialam.Bylam zosia samosia.Z 5 tygodniowym maluchem pojechalam do wloch i tu bylam sama od 6 do 21 nawet cale tygodnie i dawalam rade jedyne co to mi smutno troszke bylo.Dlatego se psa kupilam ;)... teraz jak planowalismy dziecko to planowalismy ze maz wezmie urlop na dwa tygodnie albo i trzy zeby zajac sie starszym synem zeby mu smutno niebylo ale rodze w momecie najwiekszych swiat we wloszech niema szans zeby ktokolwiek dal mu wolne.
Ja mamy mojej tu niechce dlatego ze my sie kochamy na tydzien.A potem juz sie klucimy bo ja mam swoje mama swoje.A jej powiedziec ze np cos nietak to idzie do swojego pokoju i ryczy i potrafi tam cale dnie siedziec...
 
Ja z kolei mam nadzieję że moja mama i tym razem będzie mogła do nas przyjechać. Po pierwszym porodzie 4 godziny po rozwiązaniu byłam już z synkiem w domu z totalnym brakiem doświadczenia. Nawet pampersa nigdy nie zmieniłam. Więc pomoc była jak najbardziej wskazana. A teraz znowu będę z 1,5 rocznym bąblem więc tym bardziej liczę na jej pomoc. Z tym że już dawno ustaliliśmy że u mnie w domu to ja rządze a ona u siebie.
 
Zeby byc uczciwa, to musze dodac, ze ja tez korzystałam z pomocy i to ogromnej. Byłam i zapewne bede znowu bardzo mało samodzielna mama :)
W pierwszych dwoch miesiącach życia synka M. był bardzo duzo w domu, a w nocy wstawal do każdej pieluchy i każdego odbekniecia. W dzien wpadala moja mama - zabierała małego na spacer, poprasowala, usypiala czasami, była tak autentycznie pomocna. A przede wszystkim była taktowna, pozostawała w tle, szanowaną każda nasza decyzje, w nic sie nie wtracala i nie zajmowała nas sobą. I wpasowala aie idealnie w owczesna atmosfere naszego domu. Czego nie mozna powiedzieć o zachowaniu teściowej w tamtym czasie.

Dlatego uważam, ze pomoc ok, ale tylko osób, których jestesmy pewne w 100%, łącznie z tym ze za ta pomoc możemy bez urazy podziękować w kazdym momencie. Z tesciowymi bardzo rzadko jest taki układ, siła rzeczy.

Duzo jest prawdy w tym, ze mama i dziecko potrzebują czasu na nauczanie sie siebie nawzajem, poznanie sie i dopasowanie. A do tego trzeba wyciszenia, spokoju i czasu sam na sam.
 
Ja też z tych co wolą same, bez dodatkowych osób w domu. Po porodzie mojego synka kategorycznie zabroniłam przyjeżdżać i Mamie, i teściowej. Wpadli tylko z krótką wizytą na oględziny dziecka ( a dzieli nas 130 km).
Mój mąż wziął 2 tyg. tacierzyńskiego (ja zajmowałam się dzieckiem, on domem). Niestety, gdy wrócił do pracy, mimo że nie prosiłam - zwaliła się teściowa, oczywiście z teściem (oni wszędzie razem)! To był koszmar jakiś, zero intymności (obcy chłop w domu w końcu), a karmić trzeba, podkłady zmieniać też trzeba! W końcu po trzech dniach pożarłyśmy się z teściową i obrażona wyjechała, zabierając "pantofla" (czyt. teścia). Ufff...
Uważam że to czas na zapoznanie się z nową sytuacją dla wszystkich domowników.
Z drugiej strony, zazdroszczę tym z Was, które mają Mamy w tym samym mieście (wpadnie, pomoże, ugotuje i WYJDZIE)! :tak:
Ja nie wyobrażam sobie znów gościć Teściów przez kilka dni, wtrącających się nawet do sposobu przewijania!
 
reklama
oj asiołek- nieciekawa sprawa. znam ten bol bycia glownym motorem do robienia kasy w domu...a czym ty sie w ogole zajmujesz?wiesz dobrze wiedziec,bo a noz widelec cos,ktos :)

caltha- oj to masz tesciowa. ja to ci powiem,ze do mnie moja mama przyjedzie na tydzien dwa. tyle,ze ja miesia cpo porodzie juz bede w pracy z dzieckiem wiec dla mnie pomoc jest nieoceniona. ja sie nie stresuje,leze i pachne,a pranie,sprzatanie,gotowanie obrabia krtos inny. ze mnie wyroda matka,bo i starszego sprzedam na ten czas do tesciow chyba. po prostu zalezy co kto lubi i jak sie czuje. a wiadomo czasami tesciowe potrafia wkurzyc ;) za pierwszym razem bylam u mamy w domu .teraz ona bedzie u mnie. moje zasady. ja umiem noga tupać i wszyscy towiedza,wiec wolą dac se siana niz ze mną wojowac :)



to chyba dwa najwazniejsze dzisiaj tematy.
my dzisiaj od 11 do 19 smigalismy po dworze. trylion placow zabaw zaliczyłam i mam nogi w uszach :D ale wesoło tak jakoś było.
ja spac nie moge. najpierw zmeczenie total,a teraz bede siedzie cpewnie do 2...u mni ejuz sie zaczyna meczenie nocne. w sesnie,ze spie po 5h, o 6 oczy mam jak pięc zł.... bez sensu. przeciez wiem,ze czeka mnie "koszmar" po urodzeniu,a ja znowu nie spię. kurna,kurna,kurna. ale bedzie co ma być ;) miłego dziewczęta :-D
 
Do góry