Witam!
Wczorajszy dzien super
Zupełnie inaczej sie to przeżywa po raz drugi, za pierwszym to pamietam nerwy o wszystko i takie zdziwienie, ze co mu teraz z tym dzieckiem tak w domu
To sum up:
- macierzyństwo bis jest dla mnie duzo fajniejsze, odpada szok 'gdzie jest moje zycie?!?'
Teraz jestem we właściwym miejscu we właściwym czasie i dobrze mi z tym
- mam do wszystkiego duzo większy luz, od 'podróży' do domu, po zagladanie co z małymi
- z łezka w oku zegnalismy sie z ordynator i dziewczynami pielęgniarkami, wpadliśmy na polozniczy jeszcze i akurat byla m.in. moja położna z cc, powspominaliamy
- zdziwiło mnie, ze w wypisie pierwsza ma wpisany oprócz przewczesnego porodu i stanu wywołanego peknieciem pecherze, stan spowodowany porodem posladkowym - czyli sporo z tego porodu musiało sie wtedy wydarzyć.
- powitanie domowe z synkiem w roli głównej - cuuuuudowne
wszystko na kamerze uwiecznione
- synek pomaga przewijac, trzymać butelke, zagląda do kołyski, lozeczka, buja kolyske. Mówi, ze lubi - niestety i o dziwo, jak któraś płacze to on tez i mówi, ze sie boi, a jak któraś marudzila to kazał mi isc do niej
A u nas- rodziców... No coz, to bedzie masakra. Dwulatek i noworodek to luzik, jedna osoba tez ogarnie, same bliźnięta jak cie moge, jedna zestresowana osoba ogarnie lub dwie na luzie, ale dwulatek i bliźnięta to mega wyzwanie fizyczne i psychiczne takze dla dwojki.
Dziewczyny teraz jedza i śpią i troche wydają jakies dźwięki z siebie. M mówi, ze to wbudowany monitor oddechu
Wczoraj miałam próbkę walki o przetrwanie. O 21 zbiegł sie czas zasypiania synka - koniecznie ja musiałam byc i karmienia dziewczyn. A M miał telekonferencje. W końcu on wziął jedna do innego pokoju i karmil pracujac, ja zostałam z dwojka, ktorej ogarniecie zajelo godzine, bo stawalam na rzesach by synek nie poczul sie odrzucony.
Biedny poszedł późno spać przez to wszystko, a jak po 7 przyszedł do nas na dospanie to juz sie nie udało, bo dziewczyny sie wiercily po jedzeniu.
Wzięliśmy jedna do łóżka i synek rozplywal sie w usmiechach patrząc na nia
Mamy zgodę na dłuższe spanie w nocy, az 4h
Dziewczyny ładnie śpią, musimy używać budzika.
Karmimy oboje z butelki, M. wstaje przygotować, a ja przewijam. W dzien bede próbować piersia, w nocy mi sie nie chce, bo to dłużej trwa. I tak w obu przypadkach moje mleko piją.
W pt mamy kontrole w szpitalu, wstyd by było gdyby waga nie rosła tak ładnie jak u nich
Do wizyty nie możemy spacerowac, zobaczymy co pózniej.
Z dod. kontroli to czeka nas okulista oczywiscie i rehabilitacja wczesniakow. Bede musiała kogoś do domu znaleźć by nie jeździć z nimi. Mamy tez usg glowki ponowne, ale u nas to dostają wszystkie dzieci, tak jak brzucha. I jest większe ryzyko dołka morfologii. Jakby co robi sie przetaczanie krwii, co jest juz passe
albo jakaś terapie specjalna kilkutygodniowa za 2.5tys. Mam nadzieje, ze nas ominie.
Dzis mam M w domu, obiecał cały dzien
Ale od jutra to sie bedzie działo.
No i nie ma to tamto - nocne karmienia były, sa i bedą zmora macierzyństwa/rodzicielstwa
Miłego dnia!