Madison gratulacje, dużo zdrówka dla dziewczynek.:-) Dzielna jesteś kobietka, a w związku z tym, że szpitale nie napawają optymizmem to wytrwałości i cierpliwości życzę z całego serca wszystko musi być dobrze i będzie. Imiona śliczne.:-)
Fiuufiuu no to to dziecko ma Was wychowywać jak należy się pożegnać
fajny cwaniak.:-) A co do nocy na swoim domowym łóżku, to też chyba przez te 3 noce w szpitalu się przyzwyczaiłam już do tamtego, bo ni cholery dzisiaj ani na prawym boku, ani na lewym, na wznak nie potrafię i tak walałam się prawie całą noc.
Kahaka współczuję koleżance, ja teraz leżą na patologii kilka dni też się na patrzyłam, że momentami, aż strach ogarnia.
Gorgusia zazdroszczę tego twojego podejścia i kondycji.
Monya współczuję tych problemów kotowych, wiem co to znaczy, mam wielką psinę a jak coś mu dolega to wygląda jak mały szczeniak, a mi się serce kraje.
Ewaelinka jeszcze musimy trochę wytrzymać. Ja to już będę na pewno panikować jak zaczną się jakiekolwiek skurcze nawet te przepowiadające. Chwilowo uciszyli mi je całkowicie.
Do szpitala pojechałam niby z infekcją dróg moczowych i lekkimi kłuciaki w pochwie i od czasu do czasu jakiś skurcz. Od razu dostałam kroplówkę a po wyniku ktg jeszcze 2 kroplówy, bo okazało się, że mam skurcze regularne jeszcze co 15 min. a ja czułam tylko co któryś. Masakra, aż się boje, bo syna tez rodziłam owszem ze skurczami ale bez bólu.
Natkusia a tak odnośnie tego , że poród może rozpocząć się w każdej chwili. Napiszę Wam fajna historie, która się u nas wydarzyła w szpitalu.
Dziewczyna z donoszona ciąża w domy poszła do łazienki ponieważ czuła parcie na kupkę i siku. Przy załatwianiu się poszedł czop i wody z dużą ilością krwi, zrobiła się jej słabo i krzyknęła do męża, żeby dzwonił na pogotowie , bo ona nie dojedzie do szpitala. w tym czasie poczuła jeszcze raz parcie i wyszła główka:-) zawołała męża, który odebrał poród do końca
. Na szczęście za chwilę dojechała karetka. Fajna historia, ale jakby wydarzyła się w sklepie, kościele itp
Sierpniowa ja tez miałam posiew robiony, co prawda nic nie wyhodowano , ale też lekarz powiedział, że na tym etapie ciąży już antybiotyku się nie podaje, chyba że byłoby to zagrożeniem dla matki.
Anielka super, że chłopcy tak cudnie sobie radzą, a że już ubrani to dopiero napawa dumą, oj chyba łezka się zakręciła.
MatuŚka może nie koniecznie chce szybciej na świat u mnie skurcze były, ale szyjka trzyma mocno, przynajmniej na razie.:-) A co do bóli krzyża, ogonaa, miednicy to jestes dzielna bo wiem co to znaczy. Jak leżałam w szpitalu to przyszła dziewczyn po 30 i myślała, że nie donosi, bo ją tak w krzyżu bolało
. Jeju to ja co najmniej od 25 tyg. powinnam leczyć się szpitalnie.:-) Niestety nic jej na to nie pomogli.
A co do cc to nie koniecznie, ja w poprzedniej ciąży tez miałam mocne bóle krzyża i spojenia i dodatkowo rwę kulszową i rodziłam bez problemu sn.
No to się naskrobałam, nie ma jak to z komputera, bo komórka to nie dla mnie.
Ja wczoraj po szpitalnie przespałam całe popołudnie, a w nocy masakra ból we wszystkich gnatach jakie mam
, musze od nowa przyzwyczaić się do swojego łóżka, ale przynajmniej nikt mi nie chrapał:-). Podczas pobytu szpitalnego,mój kochany M prawie skończył malowanie, więc dziś będzie mnie palec bolał od pokazywania co i gdzie ustawić
. Ta tak jak mój maż mówi, "że lubi ciężka robotę, może patrzeć na nią godzinami". A ja mimo, że z tych wyrywnych, to zamierzam do końca ciąży wykorzystywać obydwu mężczyzn których mam w domu i pomimo, że nakazu leżenia nie mam, to mam się oszczędzać i taki mam zamiar. Nie wiem czy mi się uda, ale cóż, to ostatni czas na odpoczynek.