milobuzik
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Grudzień 2022
- Postów
- 1 528
Ja mierze, bo przecież temperatura TAKA WAŻNA. Ech dobra, skoro nie mierzycie to ja się też nie jaram jak 2 kreski spadnąo Boże, a powinnam mierzyć?
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Ja mierze, bo przecież temperatura TAKA WAŻNA. Ech dobra, skoro nie mierzycie to ja się też nie jaram jak 2 kreski spadnąo Boże, a powinnam mierzyć?
Bo tak naprawdę co to za różnica, jak często chodzisz na te wizyty - możesz chodzić 3 razy w tygodniu i jak coś ma się stać to się stanie.
Ja mierze, bo przecież temperatura TAKA WAŻNA. Ech dobra, skoro nie mierzycie to ja się też nie jaram jak 2 kreski spadną
Współczuje Ci. Moje poronienie zatrzymane to tez była tragedia jeśli chodzi o podejście lekarzy, zreszta z ich winy zakończone ogromnym krwotokiem bo odesłali mnie z kwitkiem.Myślę, że to głównie aspekt psychologiczny.
Każdy podchodzi do tematu inaczej.
Sport wpływ ma też nasza historia.
Ja na przykład dowiedziałam się o poronieniu zatrzymanym 30.04 dzień przed majowym weekendem. W związku z tym, że ciąża była martwa już prawie 2 tygodnie, a ja panicznie bałam się sepsy to lekarka załatwiła mi miejsce w szpitalu na cito. To jaki horror przeżyłam w szpitalu to materiał dla uwagi. Dla skali to najmniej bolesne co usłyszałam to "o tej godzinie Pani ciążę poroniła? W długi weekend? Pani myśli, że ja nie mam w majówkę co robić tylko Panią skrobać? Takie rzeczy to się o 8 rano załatwia w normalny dzien"
A to tylko jeden z wielu tekstów i przeżyć. I to soft.
W dodatku w całej Polsce ŻADNA placówka nie podjęła się przeprowadzenia badania materiału porinionego z gwarancją, że będzie to miarodajne bo musiałabym trzymać swój płód u siebiew lodówce 5 dni bo diagnostyka jako jedyna łaskawie zaczynała pracę dopiero od środy (5.05) i kierowniczka ewentualnie od wtorku mogłaby wziąć materiał żeby postał już u nich. A szpital na pytanie czy przechowują materiał mnie wyśmiał
To wszystko sprawiło, że mam poczucie że gdybym wiedziała wcześniej miałabym szansę j czas żeby ronić bardziej po ludzku
W Polsce jestem, u lekarza mam wizytę dopiero 12 stycznia a na poprzedniej wizycie i USG beta była 0ponad 300 więc jeszcze nic nie widział.Bardzo bez sensu robisz te przyrosty. Też bym powtórzyła 5.01 chociaż te wartości są już tak duże, że nie ma opcji na nie uwidocznienie pęcherzyka.
Nie wiem czy leczysz się w Polsce, ale jeśli tak to przy braku ciąży w macicy przy becie 1500 lekarz powinien zacząć diagnostykę w kierunku ciąży pozamacicznej. Ja bym nie czekała nawet jednego dnia tylko pędziła na usg. Marne przyrosty, niski progesteron, brak ciąży w macicy to większość markerów cp. Warto o siebie zadbać o to wykluczyć na porządnym sprzęcie
W Polsce jestem, u lekarza mam wizytę dopiero 12 stycznia a na poprzedniej wizycie i USG beta była 0ponad 300 więc jeszcze nic nie widział.
Ja mierzylam tylko na początku, bo nie wiedziałam, ze jestem w ciążyHej klikam sobie ostatnio praktycznie codziennie na link, który chyba @graż_ka wstawiała jakiś czas temu Link do: Miscarriage Odds Reassurer i się trochę pocieszam jak te procenty spadają praktycznie z każdym dniem... Ale i tak mi się jakaś panika uaktywniła przed jutrzejszą wizytą.
Co do prenatalnych, to niestety po jednym poronieniu nie dostałam propozycji zrobienia ich na nfz. Dobrze, że chociaż mogę zrobić je na pakiet medyczny.
Temperatury też nie mierzę
Nie no, oczywiście ja uważam, ze każdy może chodzić na usg tak często jak tylko czuje potrzebę, żeby nie było. Tylko tez tak jak ty się dziwisz cierpliwości, to ja tez chciałam powiedzieć, ze chodzenie mega często na usg tez nie da żadnej gwarancji, ze nic się nie wydarzy, niestety .Myślę, że to głównie aspekt psychologiczny.
Każdy podchodzi do tematu inaczej.
Sport wpływ ma też nasza historia.
Ja na przykład dowiedziałam się o poronieniu zatrzymanym 30.04 dzień przed majowym weekendem. W związku z tym, że ciąża była martwa już prawie 2 tygodnie, a ja panicznie bałam się sepsy to lekarka załatwiła mi miejsce w szpitalu na cito. To jaki horror przeżyłam w szpitalu to materiał dla uwagi. Dla skali to najmniej bolesne co usłyszałam to "o tej godzinie Pani ciążę poroniła? W długi weekend? Pani myśli, że ja nie mam w majówkę co robić tylko Panią skrobać? Takie rzeczy to się o 8 rano załatwia w normalny dzien"
A to tylko jeden z wielu tekstów i przeżyć. I to soft.
W dodatku w całej Polsce ŻADNA placówka nie podjęła się przeprowadzenia badania materiału porinionego z gwarancją, że będzie to miarodajne bo musiałabym trzymać swój płód u siebiew lodówce 5 dni bo diagnostyka jako jedyna łaskawie zaczynała pracę dopiero od środy (5.05) i kierowniczka ewentualnie od wtorku mogłaby wziąć materiał żeby postał już u nich. A szpital na pytanie czy przechowują materiał mnie wyśmiał
To wszystko sprawiło, że mam poczucie że gdybym wiedziała wcześniej miałabym szansę j czas żeby ronić bardziej po ludzku
Nie no, oczywiście ja uważam, ze każdy może chodzić na usg tak często jak tylko czuje potrzebę, żeby nie było. Tylko tez tak jak ty się dziwisz cierpliwości, to ja tez chciałam powiedzieć, ze chodzenie mega często na usg tez nie da żadnej gwarancji, ze nic się nie wydarzy, niestety .