Hej, wiem doskonale, że to jest coś innego. I ta myśl jest tak straszna, że mnie paraliżuje.
Chodzi mi tylko o to, że jeśli przeżywam jakiś ból, denerwuje mnie pocieszanie "lepiej teraz niż później", to takie w stylu "dzieci w Afryce mają prawdziwe problemy, nie to co Ty"
![See-no-evil monkey :see_no_evil: 🙈](https://cdn.jsdelivr.net/joypixels/assets/8.0/png/unicode/64/1f648.png)
nie chcę tym nikogo urazić, mówię tylko o tym, że takie pocieszanie na mnie działa odwrotnie.
(Jak tak o tym myślę, w ogóle nie akceptuję pocieszania, jak jest źle, chcę, żeby osobą mi towarzysząca przyznała to: "Latte, jest źle i to normalne, że jest ci źle. Masz prawo tak się czuć")
NIE CHCĘ nawet myśleć, co przeżywają kobiety tracące ciążę na późnym etapie.
Mój babcia urodziła martwe dziecko w 8 miesiącu, biedna zawsze miała łzy w oczach, jak odwiedzała grób, nawet prawie po 60 latach od tamtego wydarzenia