Dzień dobry, gratulacje dla nowych mamuś i kciuki za te w trakcie
mam chwilkę to wam napiszę jak to u mnie było. Jedno wiem, dwójka dzieci mi wystarczy choc jeszcze jakiś czas temu myślałam o trójce to przy dwóch cc to chyba zbyt ryzykowne a pozatym mój poród - masakra.
Ja w ogóle celowałam w 13 lipca bo nie chciało mi się tak długo w ciąży chodzić no ale natura wie swoje. Od ostatniej wizyty musiałam brać tabletki na ciśnienie bo mi skakało ale nie jakoś mocno no i tak się bujaliśy. Zdecydowana na szpital wojewódzki w czwartek poszłam na szkolenie dotyczące zzo i byłam pewna że będe tam rdzić i z niego skorzystam. Nie miałam żadnych oznak porodu więc się śmiałam że mała pewnie wyjdzie później. W sobotę tylko jakoś więcej śuzu ale nie jakiegoś gęstego. Wiecorem przyszli znajomi i graliśy w kręgle na xbox moove i wszystcy się ze mnie smiali że z tych emocji urodzę bo ciągle przegrywałąm i się wkurzaąłam. W nocy dość często wydawało mi się że chce mi się 2, ale byłam w tak głębokim śnie że nic nie liczyłam i nawet nie zwróciłam na to uwagi. O 5 wstalam do wc i pleciały wody jak się potem okazało były już żielone. O 6 bylam w wojewódzkim, rozwarcie na 2 palce ale skurcze tylko na 40 mimo że co 3 minuty. Czekając na badanie lekarza na IP zadzwonił ordynator że blokuje porodówkę bo z patologi 4 dziewczyny po oksy zaczely rodzic a sa tylko 3 porodówki. lekarz więc mnie odesłał z rozwarciem na 3 palce i juz konkretnymi skórczami na kliniczną. Tam na porodówce sobie leżałam i czekałam przerazona na dalszy rozwój wypadków. Skurcze były już mega bolesne momentami wylam z bólu, mój m prawie mdlał
a ja dalej rozwarcie na 3 palce -poprosiłam o zzo ale go nie dostałam bo wg lekarza nadcisnienie i stan po cc to zbyt duze ryzyko zwolnienia akcji. I w sumie w kolejne 15 minut przy moim już błaganiu o cesarke zrobiło mi się pełne rozwarcie. Parte to najgorsze co mogło być, położna mi coś pogmerała kazała przeć coś ze mnie wyleciało i nie zapomne paniki w jej oczach w tym momencie. Poleciałą po lekarza przyszło trzech okazało sie że skurcze są mega ale krótkie i troche za duże odstępy, zbadało mnie dwóch lekarzy i nagle wszystko było na pełnym speedzie. Położne prawie mną rzuciły na inne łóżko, kazały nie przeć i pędem na cc, tak że na zakręcie prawie spadłam im z łóżka i uderzyłam łokciem o ścianę - cały czas mam siniaka i mega obdarcie.Potem to już jak przez mgłę pamiętam co się działo, wiem że po znieczuleniu zartowałąm z anestezjologiem i ekipą że proszę o liposukcje i usuniecie nadmiaru skóry
ale jak mi mała wyjęli to nie było mi do śmiechu. Zero płaczu, sina i bez ruchu jj pierwszy krzyk to miód dla moich uszu i wtedy zasnelam. Obudziłam sie juz po cc na sali pooperacyjnej. Mała miała 7 pkt i z powodu zielonych wód płodowych zagrażającą zamartwicę ale jest mega silna bo szybko doszła do siebie i dlatego juz po dwóch dniach wróciłyśy do domu
Jestesmy na cycu
, pani do laktacji bardzo mi pomogła choć jest jeszcze ciężko.